Cassie's POV
Ten ranek był dziwny, weszłam do
łazienki i nie zobaczyłam cienia patrzącego na mnie. Zamiast niego
ujrzałam swoje odbicie, moje ramię już nie płonęło a serce biło
normalnie. Weszłam pod prysznic i poczułam się jakbym była nową osobą.
Gdy się wydostałam wróciłam do pokoju, żeby zobaczyć Justin'a na łóżku, z
rękami za głową, oglądającego telewizję.
- Hej. - Odwrócił sie by na mnie spojrzeć i uśmiechnął się.
-
No, witaj. - Podeszłam do szuflady, którą mi dał i zdjęłam ręcznik,
żeby założyć stanik gdy poczułam rękę na plecach, przenoszącą się na mój
brzuch.
- Co Ty robisz? - Przełknęłam gulę w gardle, czekając, żeby nie wybuchnąć co było jak ogień przedostający się przez mój żołądek.
-
Po prostu się odpręż. - Poczułam jego oddech na moim uchu. Już miałam
upaść na podłogę, z powodu jego ręki na moim brzuchu. Przeniósł swoją
ręke wyżej a ja poczułam szybsze bicie serca.
- Wyczuwam Twoją
ekscytację. - Szybko odwróciłam się i przycisnęłam swoje usta do jego.
Zapominając o tym, że byłam kompletnie naga, skoczyłam na niego i
owinęłam nogi wokół jego pasa. Ruszył się do tyłu na łóżko gdy upadł na
plecy a ja położyłam się na nim.
- Mogę się do tego przyzwyczaić. -
Powiedział, gdy zdjęłam jego koszulkę. Czułam jakbym kompletnie nie
miała kontroli nad swoim ciałem, wszystko w nim sprawiało, że chciałam
się na niego rzucić i zerwać z niego ubrania.
Uniósł się do góry i
mnie pocałował. Poczułam jak jego język porusza się w moich ustach
sprawiając wszystko bardziej gorące, kiedy temperatura mojego ciała
zaczynała wzrastać.
- Czemu się tak czuję? - Powiedziałam, gdy on przeniósł się do całowania mojej szyi.
-
To Twój instynkt. - Przesunęłam swoje ręce niżej, do jego jeansów i
odpięłam pasek. On podniósł moje ręce wyżej, gdy poczułam jego dłonie
wędrujące od mojego brzucha do piersi a później do tyłka. Nie mogłam
pomóc, ale mogłam wyczuć napięcie seksualne. Zdjęłam jego jeansy i już
miałam dotrzeć do jego bokserek gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To prawdopodobnie reszta.
-
Mają takie świetne wyczucie czasu. - Powiedziałam sarkastycznym tonem.
Zaśmiał się i szybko pocałował moje usta zanim z niego wstałam. Założył
swoje ubrania z powrotem, ja włożyłam stanik i kolejną bieliznę i
weszłam do garderoby po resztę ciuchów.
Gdy byłam już
ubrana, zeszliśmy na dół do salonu. Wszyscy siedzieli wokół kanapy, a ja
z Justin'em usiedliśmy na innej obok okna. Byłam wciąż wkurzona, że
przyszli do domu bez zaproszenia i zniszczyli moją zabawę z Justin'em.
Każdy spojrzał na mnie a ja zobaczyłam jak Travis się uśmiecha.
- Powiedz coś a przysięgam że obetnę Twojego chuja. - Jego oczy poszerzyły się, gdy zakrył się poduszką.
-
Co jest z Twoim tyłkiem? - Yasmine powiedziała ze śmiechem.
Spiorunowałam ją wzrokiem i wstałam z kanapy. Ruszyłam do kuchni,
otworzyłam lodówkę i wyjęłam jedno z piw Justin'a, które miał na te
męskie wieczory. Prychnęłam i usiadłam na blacie obok trzech butelek
obok mnie. Usłyszałam śmiech pochodzący z salonu a po chwili kroki
zmierzające w kierunku kuchni. Podniosłam butelkę do ust i zobaczyłam
jak dziewczyny wchodzą do pomieszczenia.
- Przepraszamy, że zniszczyliśmy Twoją pierwszą szansę z nim.
- To jest to z czego się śmieją?
- No wiesz, Travis.
- Dupek. - Usłyszałam kroki z korytarza i Justin wszedł do kuchni.
- Wszystko w porządku?
-
Po prostu kurwa niesamowicie. - Zwrócił się w kierunku wyjścia, gdy
dziewczyny wydostały się. Podszedł do mnie i podniósł mnie z blatu.
- Co się stało?
- Chciałam się zabawić.
- Mamy całą wieczność Cassie, chyba że o tym zapomniałaś?
-
Jestem pieprzoną dziewicą i nie byłabym nią w tym momencie, gdyby Te
chuje nie przyszli do nas nic kurwa nie mówiąc. - Jego oczy powiększyły
się i zakaszlnął.
- Wiem, ale oni są częścią mojej rodziny. To coś do czego musisz się przyzwyczaić.
- Nie, nie muszę robić tego gówna. Chyba że o tym zapomniałeś?
- Cassie, bądź rozsądna.
-
Nie, pozbądź się ich albo zostaję z Lolą. - Spojrzał na mnie z ciemnym
odcieniem w jego oczach, ale nie miałam zamiaru się cofnąć.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić.
- Wierzę, że właśnie to zrobiłam. - Podszedł bliżej mnie i szczerze mówiąc, jest bardzo seksowny kiedy bywa na mnie wkurzony.
- Myślę, że nie wiesz z kim rozmawiasz Cassie.
- Jesteś seksowny kiedy się złościsz. - Powiedziałam trzymając górę jego spodni.
- Przestań, jestem teraz na Ciebie zły.
-
Oh proszę Cie, wiesz że nie możesz być na mnie zły. - Skąd to się kurwa
bierze? Nigdy nie powiedziałam, ani nie zrobiłam czegoś takiego.
- Cassie przestań, to właśnie żądza przejmuje kontrolę.
- Chcę żeby przejęła, proszę Justin?
- Cassie powiedziałem przestań. - Przysunęłam się bliżej i zostawiłam pocałunek na jego szyi.
- Uczynię to zabawą.
- Cassie wystarczy. - Pocałowałam jego szyję jeszcze kilka razy zanim zostałam popchnięta na blat.
-
Co jest z Tobą kurwa nie tak? Zachowujesz jak się kompletna dziwka. -
Popatrzyłam na niego w szoku i wzięłam butelkę z blatu. Poczułam jak łza
spływa po moim policzku a jego twarz złagodniała.
- Nie Cassie, nie miałem tego na myśli.
-
PIEPRZ SIĘ - Wybiegłam z kuchni ze łzami spływającymi mi po policzkach i
dostałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam spoglądać za
okno. Nie mogę kontrolować tego gówna a on myśli, że ma prawo powiedzieć
że jestem dziwką? Może powinien spróbować czuć się jak ja a potem mówić
mi co o mnie myśli.
Drzwi do pokoju otworzyły się, więc obróciłam się i zobaczyłam Lolę i Yasmine ze smutnymi uśmiechami na ich twarzach. Zamknęły za sobą drzwi na klucz. Usiadły po obu stronach mnie i nie powiedziały ani słowa.
- Nazwał mnie dziwką. - Lola rzuciła na mnie głową z otwartymi ustami.
- Co? Dlaczego?
- Nie mogę kontrolować swoich działań, to jest jakby coś brało nade mną kontrolę i chciałam go uwieść w kuchni. Nie miałam tego na myśli, ale coś nade mną górowało i to po prostu się stało.
- Przykro mi Cass. - Powiedziała Yasmine.
- To nie moja wina, że tak się czuje.
- Wiemy, ale oni nie mają pojęcia jakie to uczucie kiedy mamy przejście. Kiedy stałam się Panią Travis'a jadłam pudełka lodów przez równo 4 tygodnie.
- A kiedy ja stałam się Brandon'a, zwiększyła się moja obsesja na punkcie kotów. Kazałam mu dawać mi nowego co 10 minut.
- Czemu to dzieje się akurat mnie?
- Każdy z nas musi przejść przez różne etapy, Twój to pożądanie. Rodzina Justin'a jest najwyższą z Devil'i czyli wszystko uderza w Ciebie 10 razy mocniej od nas.
- Nie prosiłam o to, ja chcę tylko wrócić do bycia Cassie Weston, siostry Kelsey i Rebeki. - Drzwi otworzyły się a my odwróciłyśmy się, żeby zobaczyć Justin'a z kluczami w ręce.
- Cassie? Możemy pogadać?
- Znowu chcesz mnie nazwać dziwką?
- Nie, po prostu byłem na krawędzi mówiąc to.
- Damy wam trochę prywatności. - Dziewczyny opuściły pokój a Justin usiadł obok mnie.
- Już nie mogę kontrolować tego co robię.
- Wiem i powinienem to zrozumieć. Ty po prostu byłaś natarczywa a ja zapomniałem że to jest coś z czym walczysz. - Odwróciłam do niego swoją głowę a on starł łzę z mojego oka.
- Nie chciałem żebyś się tak czuła.
- To nie Twoja wina.
- Ale wciąż przepraszam, że sprawiłem że płaczesz. - Spojrzałam na niego a on odwrócił nas tak, że to ja leżałam na nim.
- Co Ty robisz?
- Chce się przytulić. - Zaśmiał się, gdy poczułam jego ręce owinięte na mojej talii.
- Wyślę reszte do domu. Będziemy mieć dom dla siebie. Dalej jesteś gotowa na zabawę?
- Po tym co mi powiedziałeś? Do diabła nie, teraz musisz nad tym popracować.
- Wiedziałem. - Zaśmiałam się, leżeliśmy tak przez kilka godzin, co najmniej do kolacji.
______________________________________
hello everyone, to znowu ja - Kasia, woho
(wiem że się nie cieszycie)
tak więc, już poznaliście drugą tłumaczkę, mam nadzieję że już ją polubiliście :) tak jak była informacja, ja nie mam komputera :( teraz mam (nie chce mi sie tłumaczyć dlaczego) ale zapewne tylko do niedzieli. no i postanowiłam dodać rozdział, bo jest ksafjsdfvns jak dla mnie. następny powinna dodać Weronika w przyszłym tygodniu, jeszcze zobaczymy jak coś.
poprzedni został tłumaczony w większości przeze mnie, ale Weronika też się do tego dołożyła (dla jasności)
no i wgl, jak wróciłam w czwartek z wycieczki i zobaczyłam (wtedy) 33 komentarze pod rozdziałem to sie popłakałam haha. nie no, ogólnie to was kocham i wgl <3 nie spodziewałam się niektórych komentarzy, tylu wejść itd.
+ haha, rozdział tłumaczyłam w nocy i zamiast zapisz kliknęłam opublikuj lol i dodał sie nie cały rozdział... haha, przepraszam
+ jeden komentarz był o tym że devil jet nawet lepszy od dangera........ no po prostu dskjngvsiodbgoabgwubsuod to pikuś co czuje do tego
+ ask
twitter
xoxo
piątek, 31 maja 2013
środa, 29 maja 2013
INFORMACJA!
Więc chciałabym was powiadomić, że nowy rozdział pojawi sie w przyszłym tygodni (poniedzialek/wtorek) z następujących powodów :
- Właśnie jade w góry (pisze z tel teraz)
- Drugiej tlumaczce (@imnewkate) zepsół sie komputer
Bardzo was przepraszam ale poprostu nie ma jak go przetłumaczyć. Mam nadzieje ze nie jesteście źli i dalej pozostaniecie z nami na tym blogu <3 Przepraszam.
@danonek_xd
xx
wtorek, 28 maja 2013
Test One Finally Approaches
Cassie's POV
Dziś rano obudziłam się o 3:40, żeby przygotować się do pokazania się rodzicom Justin'a. Podobno wczorajszej nocy zadzwonili do Justin'a i powiedzieli mu, że 'prezentacja' będzie na ich formalnej imprezie rodzinnej. Lola przyjechała do domu Justin'a o 14 i powiedziała, że moje przygotowanie zajmie kilka godzin. Więc oto jestem, w salonie fryzjerskim zmieniając kolor włosów z blondu na brąz. Cassie - Polyvore
Weszłyśmy do centrum i zaczęłyśmy chodzić wokół działu z sukienkami. Pochodziłyśmy trochę i myślę, że ona kazał mi przymierzyć prawie 20 sukienek, dopóki nie znalazłam takiej która naprawdę mi się spodobała. Pasuje idealnie, a Loli też się podoba. Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z centrum. Dostałyśmy się do auta. Była prawie 17:50, gdy udałyśmy się do domu Justin'a, żeby się przygotować. Zaparkowałyśmy na podjeździe, a ja otworzyłam drzwi.
- JUSTIN, JESTEŚMY - Wyszedł z kuchni z drinkiem w ręce a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Ładnie wyglądasz.
- Dziękuje. - Kiwnął a ja z Lolą poszłyśmy na górę się przebrać. Otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka.
- Przygotuję prysznic. - Kiwnęłam i wyjęłam z torby sukienkę i wszystko inne co dla mnie kupiłyśmy. Położyłam ją na łóżku a Lola wyszła mówiąc, że mój prysznic jest gotowy.
Gdy skończyłam się kąpać weszłam do pokoju i zaczęłam się przygotowywać.
Cassie - Polyvore Kończyłam kręcić ostatniego loka kiedy na dole zadzwonił dzwonek do drzwi. Odwróciłam się do Loli która kończyłam prostować ostatni kawałek włosów. Lola - Polyvore
- Gotowa? - Kiwnęłam i zeszłyśmy na dół. Rozejrzałam się i zobaczyłam wszystkich w salonie oprócz Justin'a.
- Jest w kuchni. - Odwróciłam się i ujrzałam Brandon'a z Yasmine na ramieniu.
- Dzięki, i ładnie wyglądacie razem.
- Dziękuje Pani. - Zmieszana spojrzałam na Yasmine zważając na fakt, że nazwała mnie Panią. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Justin'a siedzącego przy stole, ze szklanką w ręce, patrzącego na ścianę.
- Hej. - Odwrócił do mnie swoją głowę i przesunął do tyłu swoje krzesło. Usiadłam na jego kolanach i popatrzyłam na niego.
- Co się stało?
- Nic, wyglądasz bardzo ładnie.
- Dzięki, chodź, powinniśmy już iść. - Skinął i wszyscy opuściliśmy dom. Dostałam się do auta Justin'a i jechaliśmy 2 godziny, aż dotarliśmy na przeciwko pięknej posiadłości.
- O mój Boże. - Odwrócił się do mnie a ja byłam w szoku przez dom który był naprzeciwko mnie.
- Myślę, że wnętrze też Ci się spodoba. - Powiedział, gdy pomógł mi wysiąść z auta. Nawet nie zauważyłam, że otworzył mi drzwi.
Podeszliśmy do drzwi a ja trzymałam się przedramienia Justin'a gdy weszliśmy do środka. Byliśmy ostatnimi dwiema osobami, kiedy Justin powiedział innym, żeby weszli pierwsi. Głównie dlatego, że prawie zesrałam się w majtki. Gdy drzwi zamknęły się, głowy każdego odwróciły się w naszą stronę a ja chciałam wyjść i umrzeć. Minął wszystkich zanim doszliśmy do otwartego pokoju.
- Wow. - Powiedziałam, jak wszystko wokół mnie było ładnie urządzone i piękne. Usłyszałam dmuchnięcie gwizdka i wróciliśmy do korytarza.
- Pan Bieber i jego Pani. - Facet przesunął się z drogi i wszedł mężczyzna z połączonym ramieniem z kobietą.
- To są Twoi rodzice?
- Yea. - Zacisnęłam na nim swój uścisk a on spojrzał na mnie.
- Będzie dobrze, przypomnij sobie minione 3 tygodnie. - Spojrzałam, żeby zobaczyć jego rodziców powoli podchodzących do nas. Jego matka była niska, ale piękna. Miała łagodne oczy i lekki uśmiech który obwieszczał powitanie, ale ona dalej jest przyjaciółką ojca Justin'a. Ojciec Justin'a miał zimne oczy i prostą linię wzdłuż jego ust. Jest straszny jak skurwysyn.
- Witaj Justin. - Mężczyzna powiedział z gniewnym głosem.
- Ojcze, Matko. Chciałbym wam przedstawić Cassie Weston. - Lekko się ode mnie odsunął a jego ojciec zaczął krązyć wokół mnie, gdy puścił jego mame.
- Powiedz mi Cassie, ile masz lat?
- 18.
- I jesteś jedynym dzieckiem? - Przełknęłam ślinę, przypominając sobie, że nie mogę im powiedzieć o Rebece.
- Tak.
- A czym zajmują się Twoi rodzice?
- Oni nie żyją. - Zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Jak długo?
- Odkąd skończyłam 8 lat.
- Kto się Tobą zajął?
- Moja ciocia.
- Jak dużo wiesz o moim synu?
- Wystarczająco, żeby wiedzieć, że jeśli nie zdam tego testu, ród mojej rodziny się skończy.
- Dostaniesz moje orzeczenie pod koniec nocy. - Kiwnęłam a on odszedł z matką Justin'a. Poczułam ręke na dolnej części moich pleców i spojrzałam na Justin'a.
- Najtrudniejsza część się skończyła, teraz druga część.
- Druga część?
- Ta część jest po to, żeby zobaczyć jak długo ze mną przetrwasz. Wszyscy ludzie tutaj to starzy Devil'e. - Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam, że każdy tutaj był młody, wyglądali jakby byli nastolatkami.
- Ale oni wyglądają tak młodo.
- Nie potrzebujemy kogoś powyżej 29 lat. Zatrzymujmy się tak na zawsze.
- Czyli ile dokładnie masz lat?
- 19.
- Czuje się jakbym była w pieprzonym Zmierzchu.
- Tyle, że ja nie jestem wampirem i nie ma żadnych rażących wilkołaków. - Zaśmiałam się a on wziął moją ręke.
- Chodź, chcę żebyś poznała kilka osób. - Szliśmy przez tłum, aż dotarliśmy do kręgu osób. Była tam starsza para, ale również dwie młode. Justin zakaszlał a oni odwrócili się do nas.
- Cassie, to jest moja siostra Jazmyn, mój brat Jaxon i moi dziadkowie. A to jest chłopak Jazmyn Calvin i dziewczyna Jaxon'a Alyssa.
- Miło mi was poznać. - Jazmyn uśmiechnęła się do mnie tak jak babcia Justin'a i dziewczyna Jaxon'a Alyssa.
- Podoba mi się Twoja sukienka. - Jazmyn powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki, lubię Twoje buty.
- To jest jej pierwszy test?
- Tak, dostanie odpowiedź taty pod koniec nocy.
- Oh, więc jeśli sobie poradzimy, na pewno powie tak. - Kiwnęłam i rozejrzałam się za Lolą.
- Jest na podwórku z resztą. - Spojrzałam na Justin'a a on się uśmiechnął?
- Naprawdę? Przestań chodzić po mojej głowie.
- Jesteś dupkiem Justin. - Jazmyn powiedziała ze śmiechem.
- Nie moja wina, że ma ciekawe myśli.
- Możemy iść zobaczyć się z resztą? - Skinął głową i uścisnął moją ręke gdy poszliśmy na podwórko.
Zbliżał się koniec wieczoru, kiedy ten sam facet co na początku gwizdnął aby zwrócić na siebie uwagę wszystkich.
- Pan Bieber i jego Misstres doszli do decyzji w sprawie wyroku - podeszliśmy do jego rodziców a ja czułam jakby ktoś zaczął ściskać mi serce. Zimno sączyło się w moich żyłach.
- C-co się dzieje? - Justin spojrzał na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.
- To wyrok - czułam, że moje serce i żyły zaczęły robić się zimne. Czułam coś, czego nie czułam jeszcze nigdy. Jednak nagle wszystko się zatrzymało. Czułam jak wszystko wokół mnie się zatrzymało. Czułam się jakbym zaczęła się unosić, moje oczy zrobiły się ciężkie i po prostu się zamknęły. Stało się.
- Cassie, obudź się - słyszałam głos w moim uchu. Odwróciłam głowę lekko otwierając oczy w stronę głosu.
- Justin?
- Hey - powiedział lekko się uśmiechając.
- Co się stało? - pochylił się troche i przyłożył swoje usta do mojego czoła.
- Zdałaś. - na te słowa rozszerzyłam oczy.
Dziś rano obudziłam się o 3:40, żeby przygotować się do pokazania się rodzicom Justin'a. Podobno wczorajszej nocy zadzwonili do Justin'a i powiedzieli mu, że 'prezentacja' będzie na ich formalnej imprezie rodzinnej. Lola przyjechała do domu Justin'a o 14 i powiedziała, że moje przygotowanie zajmie kilka godzin. Więc oto jestem, w salonie fryzjerskim zmieniając kolor włosów z blondu na brąz. Cassie - Polyvore
Weszłyśmy do centrum i zaczęłyśmy chodzić wokół działu z sukienkami. Pochodziłyśmy trochę i myślę, że ona kazał mi przymierzyć prawie 20 sukienek, dopóki nie znalazłam takiej która naprawdę mi się spodobała. Pasuje idealnie, a Loli też się podoba. Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z centrum. Dostałyśmy się do auta. Była prawie 17:50, gdy udałyśmy się do domu Justin'a, żeby się przygotować. Zaparkowałyśmy na podjeździe, a ja otworzyłam drzwi.
- JUSTIN, JESTEŚMY - Wyszedł z kuchni z drinkiem w ręce a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Ładnie wyglądasz.
- Dziękuje. - Kiwnął a ja z Lolą poszłyśmy na górę się przebrać. Otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka.
- Przygotuję prysznic. - Kiwnęłam i wyjęłam z torby sukienkę i wszystko inne co dla mnie kupiłyśmy. Położyłam ją na łóżku a Lola wyszła mówiąc, że mój prysznic jest gotowy.
Gdy skończyłam się kąpać weszłam do pokoju i zaczęłam się przygotowywać.
Cassie - Polyvore Kończyłam kręcić ostatniego loka kiedy na dole zadzwonił dzwonek do drzwi. Odwróciłam się do Loli która kończyłam prostować ostatni kawałek włosów. Lola - Polyvore
- Gotowa? - Kiwnęłam i zeszłyśmy na dół. Rozejrzałam się i zobaczyłam wszystkich w salonie oprócz Justin'a.
- Jest w kuchni. - Odwróciłam się i ujrzałam Brandon'a z Yasmine na ramieniu.
- Dzięki, i ładnie wyglądacie razem.
- Dziękuje Pani. - Zmieszana spojrzałam na Yasmine zważając na fakt, że nazwała mnie Panią. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Justin'a siedzącego przy stole, ze szklanką w ręce, patrzącego na ścianę.
- Hej. - Odwrócił do mnie swoją głowę i przesunął do tyłu swoje krzesło. Usiadłam na jego kolanach i popatrzyłam na niego.
- Co się stało?
- Nic, wyglądasz bardzo ładnie.
- Dzięki, chodź, powinniśmy już iść. - Skinął i wszyscy opuściliśmy dom. Dostałam się do auta Justin'a i jechaliśmy 2 godziny, aż dotarliśmy na przeciwko pięknej posiadłości.
- O mój Boże. - Odwrócił się do mnie a ja byłam w szoku przez dom który był naprzeciwko mnie.
- Myślę, że wnętrze też Ci się spodoba. - Powiedział, gdy pomógł mi wysiąść z auta. Nawet nie zauważyłam, że otworzył mi drzwi.
Podeszliśmy do drzwi a ja trzymałam się przedramienia Justin'a gdy weszliśmy do środka. Byliśmy ostatnimi dwiema osobami, kiedy Justin powiedział innym, żeby weszli pierwsi. Głównie dlatego, że prawie zesrałam się w majtki. Gdy drzwi zamknęły się, głowy każdego odwróciły się w naszą stronę a ja chciałam wyjść i umrzeć. Minął wszystkich zanim doszliśmy do otwartego pokoju.
- Wow. - Powiedziałam, jak wszystko wokół mnie było ładnie urządzone i piękne. Usłyszałam dmuchnięcie gwizdka i wróciliśmy do korytarza.
- Pan Bieber i jego Pani. - Facet przesunął się z drogi i wszedł mężczyzna z połączonym ramieniem z kobietą.
- To są Twoi rodzice?
- Yea. - Zacisnęłam na nim swój uścisk a on spojrzał na mnie.
- Będzie dobrze, przypomnij sobie minione 3 tygodnie. - Spojrzałam, żeby zobaczyć jego rodziców powoli podchodzących do nas. Jego matka była niska, ale piękna. Miała łagodne oczy i lekki uśmiech który obwieszczał powitanie, ale ona dalej jest przyjaciółką ojca Justin'a. Ojciec Justin'a miał zimne oczy i prostą linię wzdłuż jego ust. Jest straszny jak skurwysyn.
- Witaj Justin. - Mężczyzna powiedział z gniewnym głosem.
- Ojcze, Matko. Chciałbym wam przedstawić Cassie Weston. - Lekko się ode mnie odsunął a jego ojciec zaczął krązyć wokół mnie, gdy puścił jego mame.
- Powiedz mi Cassie, ile masz lat?
- 18.
- I jesteś jedynym dzieckiem? - Przełknęłam ślinę, przypominając sobie, że nie mogę im powiedzieć o Rebece.
- Tak.
- A czym zajmują się Twoi rodzice?
- Oni nie żyją. - Zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Jak długo?
- Odkąd skończyłam 8 lat.
- Kto się Tobą zajął?
- Moja ciocia.
- Jak dużo wiesz o moim synu?
- Wystarczająco, żeby wiedzieć, że jeśli nie zdam tego testu, ród mojej rodziny się skończy.
- Dostaniesz moje orzeczenie pod koniec nocy. - Kiwnęłam a on odszedł z matką Justin'a. Poczułam ręke na dolnej części moich pleców i spojrzałam na Justin'a.
- Najtrudniejsza część się skończyła, teraz druga część.
- Druga część?
- Ta część jest po to, żeby zobaczyć jak długo ze mną przetrwasz. Wszyscy ludzie tutaj to starzy Devil'e. - Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam, że każdy tutaj był młody, wyglądali jakby byli nastolatkami.
- Ale oni wyglądają tak młodo.
- Nie potrzebujemy kogoś powyżej 29 lat. Zatrzymujmy się tak na zawsze.
- Czyli ile dokładnie masz lat?
- 19.
- Czuje się jakbym była w pieprzonym Zmierzchu.
- Tyle, że ja nie jestem wampirem i nie ma żadnych rażących wilkołaków. - Zaśmiałam się a on wziął moją ręke.
- Chodź, chcę żebyś poznała kilka osób. - Szliśmy przez tłum, aż dotarliśmy do kręgu osób. Była tam starsza para, ale również dwie młode. Justin zakaszlał a oni odwrócili się do nas.
- Cassie, to jest moja siostra Jazmyn, mój brat Jaxon i moi dziadkowie. A to jest chłopak Jazmyn Calvin i dziewczyna Jaxon'a Alyssa.
- Miło mi was poznać. - Jazmyn uśmiechnęła się do mnie tak jak babcia Justin'a i dziewczyna Jaxon'a Alyssa.
- Podoba mi się Twoja sukienka. - Jazmyn powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki, lubię Twoje buty.
- To jest jej pierwszy test?
- Tak, dostanie odpowiedź taty pod koniec nocy.
- Oh, więc jeśli sobie poradzimy, na pewno powie tak. - Kiwnęłam i rozejrzałam się za Lolą.
- Jest na podwórku z resztą. - Spojrzałam na Justin'a a on się uśmiechnął?
- Naprawdę? Przestań chodzić po mojej głowie.
- Jesteś dupkiem Justin. - Jazmyn powiedziała ze śmiechem.
- Nie moja wina, że ma ciekawe myśli.
- Możemy iść zobaczyć się z resztą? - Skinął głową i uścisnął moją ręke gdy poszliśmy na podwórko.
Zbliżał się koniec wieczoru, kiedy ten sam facet co na początku gwizdnął aby zwrócić na siebie uwagę wszystkich.
- Pan Bieber i jego Misstres doszli do decyzji w sprawie wyroku - podeszliśmy do jego rodziców a ja czułam jakby ktoś zaczął ściskać mi serce. Zimno sączyło się w moich żyłach.
- C-co się dzieje? - Justin spojrzał na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.
- To wyrok - czułam, że moje serce i żyły zaczęły robić się zimne. Czułam coś, czego nie czułam jeszcze nigdy. Jednak nagle wszystko się zatrzymało. Czułam jak wszystko wokół mnie się zatrzymało. Czułam się jakbym zaczęła się unosić, moje oczy zrobiły się ciężkie i po prostu się zamknęły. Stało się.
- Cassie, obudź się - słyszałam głos w moim uchu. Odwróciłam głowę lekko otwierając oczy w stronę głosu.
- Justin?
- Hey - powiedział lekko się uśmiechając.
- Co się stało? - pochylił się troche i przyłożył swoje usta do mojego czoła.
- Zdałaś. - na te słowa rozszerzyłam oczy.
~~~~~~~~~~
Hej, hej ;D Jestem nową "tłumaczką". Kilka słów o mnie? Mam na imię Weronika i jestem z Wawy, moimy hobby są: śpiew i taniec :)
Mam nadzieję, że spodobają wam się moje tłumaczenia. Tu macie mojego TT: <klik>
@danonek_xd
xx
Hej, hej ;D Jestem nową "tłumaczką". Kilka słów o mnie? Mam na imię Weronika i jestem z Wawy, moimy hobby są: śpiew i taniec :)
Mam nadzieję, że spodobają wam się moje tłumaczenia. Tu macie mojego TT: <klik>
@danonek_xd
xx
piątek, 17 maja 2013
Fight with Lola
Cassie's POV
W końcu nadszedł weekend i do tej pory pobyt u Loli nie był aż tak zły. Zwykle obijaliśmy się w jej domu, oglądaliśmy filmy albo żartowaliśmy. Dzisiaj reszta ma być tutaj, ponieważ miałam zacząć przygotowywać się do mojego pierwszego 'testu'. Justin jest tutaj, bierze prysznic w mojej łazience. Znowu się u mnie zatrzymał, jak zwykł to robić, odkąd ja po raz pierwszy znalazłam się u Loli. Drzwi od łazienki otworzyły się, a kiedy Justin wszedł do pokoju w ręczniku, uśmiechnęłam się do niego. Normalnie, inne dziewczyny poczułyby coś jak pożądanie, kiedy zobaczyłyby swojego Wybranka wychodzącego z łazienki w ręczniku. Ale on powiedział, że nie będe mogła czuć pożądania, lub jak inni nazywają to 'chcicą' póki jego rodzice tego nie zatwierdzą. Powiedział, że kiedy otrzymam ich błogosławieństwo, wszystko co się z tym wiąże to: relaks po jakimś moim wybuchu, uczucia pożądania i czasami - jak to nazwał - głód. Których jak na razie nie mam, ale jeśli tak powiedział będe musiała mu uwierzyć, ponieważ dalej jestem w tym nowa. Rzucił swój ręcznik a ja po prostu stałam i się na niego patrzyłam zanim się ubrał.
- To nie zadziała więc przestań próbować. - Usłyszałam jak powiedział. Pieprzyć go i jego zdolność do czytania w myślach.
- Przestaniesz chodzić po mojej głowie, pewnego dnia pomyśle o czymś co naprawdę zrani Twoje uczucia.
- Oh wow, tak się boje, o czym pomyślisz? O martwym psie czy coś? Nie czuję bólu i chyba zapomniałaś, że nie mam uczuć.
- Czujesz miłość.
- Nie, jedynie gdy moja rodzina Cię popiera, tak jestem tylko czarną, pustą dziurą.
- Jesteś do bani.
- Cokolwiek powiesz. - Jęknęłam i rzuciłam głowę na poduszkę.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i usłyszałam głosy gdy zeszliśmy na dół. Dotarliśmy do ostatniego stopnia i weszliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
- Hej. - Powiedziałam, gdy usiadłam na kanapie obok Justin'a. Położyłam stopy na jego kolanach i oparłam się, czekając aż zaczną mówić. Rozejrzałam się dookoła i nie zauważyłam nigdzie Loli ani Travis'a. Spojrzałam na Justin'a a on wzruszył ramionami.
- Nie mówiłam Ci, żebyś przestał chodzić po mojej głowie.
- To zabawa Cię wkurzać. - Usłyszałam trzask z piętra i rozejrzałam się zanim wszyscy pobiegliśmy do pokoju Loli. Otworzyliśmy drzwi i zobaczyłam Lolę która leżała na podłodze i trzymała w swoich dłoniach twarz pełną łez spływających jej po policzkach. Podeszłam do niej, klęknęłam i przytuliłam ją.
- Wszystko w porządku? - Kiwnęła, gdy spojrzałam na Travis'a który miał czerwoną twarz wyglądającą jakby kogoś zabił.
- Co zrobiłeś?
- Nie Twoja sprawa.
- Lola jest moją przyjaciółką, więc moja. Teraz, co zrobiłeś?
- A na co to kurwa wygląda? Może jeśli ta dziwka będzie słuchać, następnym razem tak się nie stanie. - Poczułam jak moje serce zaczyna wyścig i zobaczyłam jak reszta podbiegła do Loli. Justin spojrzał na mnie ale ja tylko rzucił na niego głową.
- Jeśli mnie dotkniesz, zabije Cie gołymi rękami i nie będzie żadnego tronu. - Cofnął się, wiedząc, że nie żartowałam, gdy odwróciłam się do Travis'a.
- Powiedz mi co kurwa zrobiłeś zanim się bardziej zdenerwuje.
- Ona była coraz bardziej irytująca i zaczęła zadawać pytania i jakieś gówna, powiedziałem jej, że jeśli nie przestanie uderze ją, ale ona nie przestawała, więc ją popchnąłem. - Wzruszył ramionami jakby to było nic wielkiego ale ja poczułam coraz większy gniew i jak moje ciało zaczynało się trząść.
- Co? Skrzywdzisz mnie? Przepraszam Księżniczko, ale nie możesz. - Następną rzeczą którą wiedziałam było to że patrzyłam na tył jego głowy trzymając bat* w mojej ręce. Podniosłam go i uderzyłam go w tył sprawiając, że upadł na podłogę.
- CO JEST KURWA? - Uderzałam go w nogę i powtarzałam to do chwili dopóki nie ujrzałam krwi na jego ciele.
- Podoba Ci sie bicie? - Jego ciało zaczynało drgać kiedy pokręcił głową.
- ODPOWIEDZ MI.
- N-nie.
- WIĘC KURWA NIE BIJ LOLI, ROZUMIESZ?
- T-tak. - Mogłam poczuć na nim strach, kiedy pochyliłam się do niego.
- Jeśli ona przyjdzie do mnie i powie mi, że uderzyłeś ją jeszcze raz, upewnie się że zostawie Cię w szpitalnym łóżku. Połóż swoje ręce na dziewczynie, nie dam pieprzonego ciała jeśli jest Twoją przyjaciółką, mogłaby być Twoim pieprzonym psem, nie dam pierdolonego ciała. Jeśli dowiem się, że stało się to jeszcze raz, pożałujesz.
- T-tak Pani.
- Teraz oczyść swoją twarz i spotkaj się z nami na dole na spotkanie. - Szybko wstał i wybiegł do łazienki.
- Wszystko w porządku?
- Jest dobrze, dzięki za przyjście na góre.
- Nie pozwolę, żeby ten dupek Cię skrzywdził. - Zaśmiała się a on zszedł na dół z otwartymi ranami na rękach i podartymi jeansami.
- USIĄDŹ. - Usiadł na podłodze a Justin zaczął mówić pierwszy.
- Mamy dwa tygodnie do czasu gdy ona pozna moją rodzinę. Jeśli to potwierdzą, nie będzie zjawiać się w szkole ani nie będzie widzieć nikogo oprócz mnie albo Loli, z uwagi na fakt, że będzie miała gorsze objawy, kiedy stanie się jedną z nas. Jeśli ktokolwiek z was zobaczy Carter'a Wilson'a będącego 5 mil od niej, chce żebyście znaleźli cień i spowodowali dla niego niebezpieczeństwo a ją wzięli w bezpieczne miejsce. - Kiwnęli, gdy zwrócił się do Travis'a.
- Ty zatrzymasz się w domu w Wheeler Avenue dopóki wszystko się nie skończy. Nie chcę, żebyście sie kontaktowali z Bryanną, albo z kimkolwiek z grupy lub na zewnątrz, oprócz mnie. Nie opuścisz domku nawet gdyby był w ogniu. Zrozumiano?
- Tak. - Wymamrotał.
- Lola zostanie z Yasmine i Brandon'em w tym domu, gdy Cassie zostanie ze mną. Jeśli ktoś chce się z kimś kontaktować, musi mi o tym powiedzieć. Nie chcę, żeby ktoś z was rozmawiał z kimś z zewnątrz. Jeśli dowiem się że z kimś takim rozmawialiście będziecie ukarani śmiercią na miejscu.
- A co z Twoimi rodzicami? Mogą pokazać się w nieplanowanym czasie.
- Jest dopiero 2 tygodnie przed testem, więc moja mama jest ze znajomymi w Brazylii a tata w Peru z całą radą. Moja siostra i brat przyjadą w przyszłym tygodniu ale zostaną w posiadłości naszej rodziny. Jeszcze jakieś pytania? - Potrząsnęli głowami na nie i Justin spojrzał na mnie.
- Weź swoje rzecz i chodź. - Kiwnęłam i poszłam na górę, żeby zacząć się pakować.
Justin wjechał na podjazd i weszliśmy do domu. Włączył światło i zaprowadził mnie na górę obok pokoju, który pokazał mi gdy byłam tu pierwszy raz. Przeszliśmy obok jego gabinetu, gdy otworzył pokój podwójnymi drzwiami.
- To nasza sypialnia. - Wszedł do środka, zapalił światło i wziął ode mnie torby. Weszłam do pokoju a moje oczy powiększyły się gdy zatrzymałam się na środku.
- Przez te drzwi koło łóżka jest garderoba, a przez te koło komody jest łazienka. Jeśli chcesz wziąć prysznic, nie krępuj się. Pójdę powiedzieć Prisicilli żeby zaczęła przygotowywać obiad.
- Dziękuje. - Kiwnął i zamknął drzwi, gdy wyszedł z pokoju. Weszłam do łazienki która była po prostu piękna, tak samo jak sypialnia, więc włączyłam prysznic. Wzięłam swój czas na spokojnie i zrelaksowałam się, gdy gorąca woda uderzała o moje ciało. Wyszłam i przebrałam się w piżamę. Zeszłam na dół do jadalni i zobaczyłam Justin'a siedzącego przy stole z talerzem jedzenia przed sobą.
- Usiądź Cassie. - Kobieta wysunęła krzesło a ja usiadłam gdy ona lekko je popchnęła. Przyniesiono mi talerz jedzenia z nożem i widelcem.
- Mogę zrobić Ci coś do picia? - Facet zapytał z uprzejmym uśmiechem.
- Jasne, nic więcej nie potrzebuje, dziękuje. - Kiwnął i odszedł, jak myślę, do kuchni. Odwróciłam się do Justin'a i uśmiechnęłam się do niego.
- Co?
- Masz piękny dom.
- Dziękuje, to stary dom moich dziadków.
- Gdzie oni teraz są?
- W tym momencie nie wiem. Ale poznasz ich gdy przyjadą moi rodzice i rodzeństwo. - Mężczyzna przyniósł mi napój i zaczęliśmy jeść.
- Nadal będę chodzić do szkoły w przyszłym tygodniu?
- Tylko w poniedziałek. - Kiwnęłam a tamci zabrali mi talerz gdy skończyłam jeść
- Może chciałabyś pójść spać?
- Tak. - Wziął moją ręke i poszliśmy schodami do pokoju. Położyłam się obok niego, gdy on leżał w swoich bokserkach. Odwrócił się, żeby wyłączyć lampę a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej powoli zasypiając.
_________________________________________
*bat, nie wiem czy dobrze przetłumaczyłam... ale coś w tym stylu :)))
A I BYŁO JEDNO PYTANIA CZEMU TRAVIS NAZWAŁ CASSIE EVA, IŻ PONIEWAŻ BO, PYTAŁAM SIĘ TŁUMACZKI I POWIEDZIAŁA MI ŻE ZMIENIAŁA IMIE CASSIE CHYBA Z 20 RAZY. I ŻE JAK BĘDZIE GDZIEŚ EVA, TO MOGE PISAC CASSIE ;p
i jak? rozdział miał być w piątek - jest w piątek. wywiązałam się i mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :) kolejny kiedy będzie, nie mam zielonego pojęcia... ale moge wam zdradzić, że w 12 rozdziale (ten był 10) będzie bardzo ciekawa scena hehs :D
FOLLOWUJCIE CASSIE I DEVIL'A
i wgl nie wiem jak wam dziękować za 28 (jhfjsadcfbiueagboboouafwghisaebewvuerwbauorasbnas no tak naprawdę 27 ale dobra) komentarzy :') i ponad 16 tys wejść (lkjhsafjkasdhudbnbsduoaobiduauiowobnieeooiaegoisdviznsd) nawet nie wiecie jak was kocham <3
I WCHODŹCIE NA BLOGA http://tlumaczenie-the-end-of-innocence.blogspot.com/ POOOLECAM <3
xoxo
W końcu nadszedł weekend i do tej pory pobyt u Loli nie był aż tak zły. Zwykle obijaliśmy się w jej domu, oglądaliśmy filmy albo żartowaliśmy. Dzisiaj reszta ma być tutaj, ponieważ miałam zacząć przygotowywać się do mojego pierwszego 'testu'. Justin jest tutaj, bierze prysznic w mojej łazience. Znowu się u mnie zatrzymał, jak zwykł to robić, odkąd ja po raz pierwszy znalazłam się u Loli. Drzwi od łazienki otworzyły się, a kiedy Justin wszedł do pokoju w ręczniku, uśmiechnęłam się do niego. Normalnie, inne dziewczyny poczułyby coś jak pożądanie, kiedy zobaczyłyby swojego Wybranka wychodzącego z łazienki w ręczniku. Ale on powiedział, że nie będe mogła czuć pożądania, lub jak inni nazywają to 'chcicą' póki jego rodzice tego nie zatwierdzą. Powiedział, że kiedy otrzymam ich błogosławieństwo, wszystko co się z tym wiąże to: relaks po jakimś moim wybuchu, uczucia pożądania i czasami - jak to nazwał - głód. Których jak na razie nie mam, ale jeśli tak powiedział będe musiała mu uwierzyć, ponieważ dalej jestem w tym nowa. Rzucił swój ręcznik a ja po prostu stałam i się na niego patrzyłam zanim się ubrał.
- To nie zadziała więc przestań próbować. - Usłyszałam jak powiedział. Pieprzyć go i jego zdolność do czytania w myślach.
- Przestaniesz chodzić po mojej głowie, pewnego dnia pomyśle o czymś co naprawdę zrani Twoje uczucia.
- Oh wow, tak się boje, o czym pomyślisz? O martwym psie czy coś? Nie czuję bólu i chyba zapomniałaś, że nie mam uczuć.
- Czujesz miłość.
- Nie, jedynie gdy moja rodzina Cię popiera, tak jestem tylko czarną, pustą dziurą.
- Jesteś do bani.
- Cokolwiek powiesz. - Jęknęłam i rzuciłam głowę na poduszkę.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i usłyszałam głosy gdy zeszliśmy na dół. Dotarliśmy do ostatniego stopnia i weszliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
- Hej. - Powiedziałam, gdy usiadłam na kanapie obok Justin'a. Położyłam stopy na jego kolanach i oparłam się, czekając aż zaczną mówić. Rozejrzałam się dookoła i nie zauważyłam nigdzie Loli ani Travis'a. Spojrzałam na Justin'a a on wzruszył ramionami.
- Nie mówiłam Ci, żebyś przestał chodzić po mojej głowie.
- To zabawa Cię wkurzać. - Usłyszałam trzask z piętra i rozejrzałam się zanim wszyscy pobiegliśmy do pokoju Loli. Otworzyliśmy drzwi i zobaczyłam Lolę która leżała na podłodze i trzymała w swoich dłoniach twarz pełną łez spływających jej po policzkach. Podeszłam do niej, klęknęłam i przytuliłam ją.
- Wszystko w porządku? - Kiwnęła, gdy spojrzałam na Travis'a który miał czerwoną twarz wyglądającą jakby kogoś zabił.
- Co zrobiłeś?
- Nie Twoja sprawa.
- Lola jest moją przyjaciółką, więc moja. Teraz, co zrobiłeś?
- A na co to kurwa wygląda? Może jeśli ta dziwka będzie słuchać, następnym razem tak się nie stanie. - Poczułam jak moje serce zaczyna wyścig i zobaczyłam jak reszta podbiegła do Loli. Justin spojrzał na mnie ale ja tylko rzucił na niego głową.
- Jeśli mnie dotkniesz, zabije Cie gołymi rękami i nie będzie żadnego tronu. - Cofnął się, wiedząc, że nie żartowałam, gdy odwróciłam się do Travis'a.
- Powiedz mi co kurwa zrobiłeś zanim się bardziej zdenerwuje.
- Ona była coraz bardziej irytująca i zaczęła zadawać pytania i jakieś gówna, powiedziałem jej, że jeśli nie przestanie uderze ją, ale ona nie przestawała, więc ją popchnąłem. - Wzruszył ramionami jakby to było nic wielkiego ale ja poczułam coraz większy gniew i jak moje ciało zaczynało się trząść.
- Co? Skrzywdzisz mnie? Przepraszam Księżniczko, ale nie możesz. - Następną rzeczą którą wiedziałam było to że patrzyłam na tył jego głowy trzymając bat* w mojej ręce. Podniosłam go i uderzyłam go w tył sprawiając, że upadł na podłogę.
- CO JEST KURWA? - Uderzałam go w nogę i powtarzałam to do chwili dopóki nie ujrzałam krwi na jego ciele.
- Podoba Ci sie bicie? - Jego ciało zaczynało drgać kiedy pokręcił głową.
- ODPOWIEDZ MI.
- N-nie.
- WIĘC KURWA NIE BIJ LOLI, ROZUMIESZ?
- T-tak. - Mogłam poczuć na nim strach, kiedy pochyliłam się do niego.
- Jeśli ona przyjdzie do mnie i powie mi, że uderzyłeś ją jeszcze raz, upewnie się że zostawie Cię w szpitalnym łóżku. Połóż swoje ręce na dziewczynie, nie dam pieprzonego ciała jeśli jest Twoją przyjaciółką, mogłaby być Twoim pieprzonym psem, nie dam pierdolonego ciała. Jeśli dowiem się, że stało się to jeszcze raz, pożałujesz.
- T-tak Pani.
- Teraz oczyść swoją twarz i spotkaj się z nami na dole na spotkanie. - Szybko wstał i wybiegł do łazienki.
- Wszystko w porządku?
- Jest dobrze, dzięki za przyjście na góre.
- Nie pozwolę, żeby ten dupek Cię skrzywdził. - Zaśmiała się a on zszedł na dół z otwartymi ranami na rękach i podartymi jeansami.
- USIĄDŹ. - Usiadł na podłodze a Justin zaczął mówić pierwszy.
- Mamy dwa tygodnie do czasu gdy ona pozna moją rodzinę. Jeśli to potwierdzą, nie będzie zjawiać się w szkole ani nie będzie widzieć nikogo oprócz mnie albo Loli, z uwagi na fakt, że będzie miała gorsze objawy, kiedy stanie się jedną z nas. Jeśli ktokolwiek z was zobaczy Carter'a Wilson'a będącego 5 mil od niej, chce żebyście znaleźli cień i spowodowali dla niego niebezpieczeństwo a ją wzięli w bezpieczne miejsce. - Kiwnęli, gdy zwrócił się do Travis'a.
- Ty zatrzymasz się w domu w Wheeler Avenue dopóki wszystko się nie skończy. Nie chcę, żebyście sie kontaktowali z Bryanną, albo z kimkolwiek z grupy lub na zewnątrz, oprócz mnie. Nie opuścisz domku nawet gdyby był w ogniu. Zrozumiano?
- Tak. - Wymamrotał.
- Lola zostanie z Yasmine i Brandon'em w tym domu, gdy Cassie zostanie ze mną. Jeśli ktoś chce się z kimś kontaktować, musi mi o tym powiedzieć. Nie chcę, żeby ktoś z was rozmawiał z kimś z zewnątrz. Jeśli dowiem się że z kimś takim rozmawialiście będziecie ukarani śmiercią na miejscu.
- A co z Twoimi rodzicami? Mogą pokazać się w nieplanowanym czasie.
- Jest dopiero 2 tygodnie przed testem, więc moja mama jest ze znajomymi w Brazylii a tata w Peru z całą radą. Moja siostra i brat przyjadą w przyszłym tygodniu ale zostaną w posiadłości naszej rodziny. Jeszcze jakieś pytania? - Potrząsnęli głowami na nie i Justin spojrzał na mnie.
- Weź swoje rzecz i chodź. - Kiwnęłam i poszłam na górę, żeby zacząć się pakować.
Justin wjechał na podjazd i weszliśmy do domu. Włączył światło i zaprowadził mnie na górę obok pokoju, który pokazał mi gdy byłam tu pierwszy raz. Przeszliśmy obok jego gabinetu, gdy otworzył pokój podwójnymi drzwiami.
- To nasza sypialnia. - Wszedł do środka, zapalił światło i wziął ode mnie torby. Weszłam do pokoju a moje oczy powiększyły się gdy zatrzymałam się na środku.
- Przez te drzwi koło łóżka jest garderoba, a przez te koło komody jest łazienka. Jeśli chcesz wziąć prysznic, nie krępuj się. Pójdę powiedzieć Prisicilli żeby zaczęła przygotowywać obiad.
- Dziękuje. - Kiwnął i zamknął drzwi, gdy wyszedł z pokoju. Weszłam do łazienki która była po prostu piękna, tak samo jak sypialnia, więc włączyłam prysznic. Wzięłam swój czas na spokojnie i zrelaksowałam się, gdy gorąca woda uderzała o moje ciało. Wyszłam i przebrałam się w piżamę. Zeszłam na dół do jadalni i zobaczyłam Justin'a siedzącego przy stole z talerzem jedzenia przed sobą.
- Usiądź Cassie. - Kobieta wysunęła krzesło a ja usiadłam gdy ona lekko je popchnęła. Przyniesiono mi talerz jedzenia z nożem i widelcem.
- Mogę zrobić Ci coś do picia? - Facet zapytał z uprzejmym uśmiechem.
- Jasne, nic więcej nie potrzebuje, dziękuje. - Kiwnął i odszedł, jak myślę, do kuchni. Odwróciłam się do Justin'a i uśmiechnęłam się do niego.
- Co?
- Masz piękny dom.
- Dziękuje, to stary dom moich dziadków.
- Gdzie oni teraz są?
- W tym momencie nie wiem. Ale poznasz ich gdy przyjadą moi rodzice i rodzeństwo. - Mężczyzna przyniósł mi napój i zaczęliśmy jeść.
- Nadal będę chodzić do szkoły w przyszłym tygodniu?
- Tylko w poniedziałek. - Kiwnęłam a tamci zabrali mi talerz gdy skończyłam jeść
- Może chciałabyś pójść spać?
- Tak. - Wziął moją ręke i poszliśmy schodami do pokoju. Położyłam się obok niego, gdy on leżał w swoich bokserkach. Odwrócił się, żeby wyłączyć lampę a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej powoli zasypiając.
_________________________________________
*bat, nie wiem czy dobrze przetłumaczyłam... ale coś w tym stylu :)))
A I BYŁO JEDNO PYTANIA CZEMU TRAVIS NAZWAŁ CASSIE EVA, IŻ PONIEWAŻ BO, PYTAŁAM SIĘ TŁUMACZKI I POWIEDZIAŁA MI ŻE ZMIENIAŁA IMIE CASSIE CHYBA Z 20 RAZY. I ŻE JAK BĘDZIE GDZIEŚ EVA, TO MOGE PISAC CASSIE ;p
i jak? rozdział miał być w piątek - jest w piątek. wywiązałam się i mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :) kolejny kiedy będzie, nie mam zielonego pojęcia... ale moge wam zdradzić, że w 12 rozdziale (ten był 10) będzie bardzo ciekawa scena hehs :D
FOLLOWUJCIE CASSIE I DEVIL'A
i wgl nie wiem jak wam dziękować za 28 (jhfjsadcfbiueagboboouafwghisaebewvuerwbauorasbnas no tak naprawdę 27 ale dobra) komentarzy :') i ponad 16 tys wejść (lkjhsafjkasdhudbnbsduoaobiduauiowobnieeooiaegoisdviznsd) nawet nie wiecie jak was kocham <3
I WCHODŹCIE NA BLOGA http://tlumaczenie-the-end-of-innocence.blogspot.com/ POOOLECAM <3
xoxo
poniedziałek, 13 maja 2013
Lola's House
Cassie's POV
Wjechaliśmy na jej podjazd i zobaczyłam samochód Travis'a zaparkowany przy chodniku. Zgaduję, że przyszedł nam pomóc, czy coś w tym stylu. Weszliśmy do środka a on poszedł do kuchni mówiąc że chce się czegoś napić. Usiadłam z Lolą na kanapie a ona odwróciła się do telewizora, do filmu który jak zgaduję, wcześniej oglądali. Travis wszedł do salonu i usiadł obok Loli. Objął ją ramieniem a ona ułożyła się między jego nogami. Westchnęłam i spojrzałam za okno.
- Cassie, wszystko w porządku? - Usłyszałam jak Lola mówi, powoli odwróciłam do niej głowę i kiwnęłam.
- Jest dobrze, uh gdzie będe spać? Jestem trochę zmęczona.
- Schodami, pierwsze drzwi po lewej. Łazienka jest przy telewizorze, a szafa obok łóżka.
- Dzięki. - Chwyciłam swoje torby spod drzwi i wyszłam na górę. Otworzyłam drzwi i włączyłam światło, żeby zobaczyć fioletowo-szary pokój. Podłączyłam telefon do ładowarki, bo widać było po nim, że jest martwy. Przebrałam się w piżamę, położyłam na łóżku i włączyłam telewizor wraz z telefonem.
Zaczęłam przerzucać kanały a skończyło się na oglądaniu Pretty Little Liars na ABCfamily. Wyłączyłam lampe i zobaczyłam jak mój telefon zaczyna świecić. Spojrzałam na niego i zobaczyłam jak nieznany numer do mnie dzwonił. Przygryzłam wargę, zastanawiając się czy mam odpowiedzieć, lecz sięgnęłam po niego.
- Halo?
- To ja. - Jego głos zabrzmiał spokojnie w telefonie. Jakby wreszcie był spokojny i nie nienawidził mnie z nieznanej przyczyny.
- Skąd masz mój numer?
- Mam swoje sposoby.
- Niech zgadnę, Twój cień.
- Prawidłowo, chciałem sie tylko upewnić, że wszystko jest dobrze.
- Czuje się w porządku, to jednak dziwne będąc tu.
- Chcesz towarzystwa?
- Jasne.
- Otwórz okno. - Usłyszałam jak coś uderza o szybę, więc wstałam i podeszłam do niego. Otworzyłam okno i zobaczyłam go stojącego na ziemi i patrzącego na mnie.
- Cześć. - Odłożyłam słuchawkę, a on zaczął wspinać się po stronie domu, żeby dostać się do mojego pokoju. Większość ludzi uważałoby to za romantyczne, ale ja dalej jestem przez niego troche przestraszona, więc jestem pomiędzy romantycznością a strachem. Ale z mijającymi dniami, przekonuje się do niego. Dostał się do mojego pokoju a ja usiadłam na łóżku.
Drzwi łazienki zamknęły się a on wszedł w bokserkach, po tym jak powiedziałam mu że nie chcę przedstawienia.Włożył ubrania do torby którą trzymał w ręce, gdy przyszedł i położył się obok mnie. Odwróciłam się do niego i zapytałam czy mogę położyć głowę na jego klatce piersiowej tak jak Lola zrobiła to z Travis'em.
- Jest w porządku. - Spojrzałam na niego a on się uśmiechnął.
- Trzymaj z dala moją głowę.
- Nic nie mogę na to poradzić. - Położyłam głowę na jego piersi a on objął mnie ręką, pocierając lekko moje plecy.
- Możesz powiedzieć mi coś o Twoich rodzicach?
- Co chcesz wiedzieć?
- Co robić, a co nie gdy ich poznam.
- Nie mów im o Rebece i Kelsey, możesz porozmawiać z mamą o gotowaniu, albo o czymś związanym z kuchnią. Mój tata jest ciężki, bo będzie oceniał Cię za wygląd, więc nie ubieraj szortów, krótkiej bluzki i nienawidzi obcasów. Lubi jak dziewczyna jest wygodna ze sobą, mam na myśli zero makijażu. W zasadzie musisz włożyć jeansy, buty i wygodny podkoszulek. - Kiwnęłam i poczułam jak moje oczy się zamykają.
- Dobranoc. - Wyszeptał przed pocałowaniem mnie w czubek głowy.
- Cassie, wstawaj. Czas do szkoły. - Podniosłam głowę spod poduszki i wyciągnęłam środkowy palec w górę mówiąc, komukolwiek kim był, żeby się odpieprzył, ale to nie zadziałało. Poczułam jak coś przyciska mój tyłek i wiedziałam, że był to Justin.
- Odejdź. - Zaśmiał się, gdy poczułam ciepło na karku a później jak moja koszula się podnosi. Czułam to samo ciepło, które opuszcza moją szyje i przenosi się na plecy i wiedziałam, że całował mój tył. Przewróciłam się na drugą stronę a on uśmiechnął się do mnie.
- Idź się przygotować, musimy wkrótce wyjść. - Wstałam, poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam się. Cassie - Polyvore
Wsiadłam do auta Justin'a i pojechaliśmy do szkoły. Gdy dotarliśmy, otworzył moje drzwi i poczułam na nas oczy wszystkich. Obejrzałam się i każdy odwrócił wzrok, gdy moje oczy wylądowały na nich. Ludzie teraz się mnie boją? To znaczy, wiem, że jestem naznaczona przez Justin'a, ale czy to jest aż tak straszne, żeby ze mną nie rozmawiać? Weszliśmy do środka i zauważyłam chłopaka przy mojej szafce ze skrzyżowanymi rękami i uśmiechem na twarzy. Justin trzymał rękę na dolnej części moich pleców, gdy weszliśmy, sprawiając blask na twarzy tego faceta. Dotarliśmy do mojej szafki i zobaczyłam chłopaka którego nie znałam.
- Carter - Justin syknął do niego, a ja odeszłam żeby otworzyć moją szafkę.
- Więc to Twoja dziewczyna, Bieber?
- Odwal sie - Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka ubranego na biało. Uh ok? Nie ubrudzi się? Wzruszyłam ramionami i wyjęłam książke.
- Nie przedstawisz mnie?
- Nie, teraz odejdź. - Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Hej, jestem Carter.
- Hej, nie jestem zainteresowana. - Justin uśmiechnął się i objął ręką moje ramie. Dzwonek zadzwonił a on odwrócił się twarzą do mnie.
- Jesteś pewna że chcesz iść sama?
- Nic mi nie będzie, Todd nie żyje, co oznacza, że jest w porządku. - Poczułam na nas wzrok chłopaków, gdy popatrzyłam w oczy Justin'a.
- Pocałuj mnie. - Spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć 'na pewno?' a ja kiwnęłam do niego. Pociągnęłam go za kurtkę a on pochylił się, ponieważ był wyższy. Czułam jego oddech na moich ustach i widziałam jak jest coraz bliżej mnie. Powoli zamknęłam oczy i poczułam jak jego usta znów naciskają na moje. Przeniosłam ręce na jego kark i złączyłam swoje palce razem, kiedy przeniósł się na moją szyję a jego prawa ręka podnosiła moją koszulkę w górę i poczułam jego zimną ręke pocierającą mój bok. Czułam jak jego język porusza się na mojej wardze, po chwili przyłożył go do mojego, gdy wrócił do siebie. Znów popchnął mnie na szafkę, gdy usłyszałam jego jęk. Poczułam jak moja głowa jest odciągana od jego i odwróciłam się żeby zobaczyć Lole i Yasmine z uśmiechem na ich twarzach, powstrzymujących się od śmiechu.
- Skończyłeś? - Brandon powiedział ze śmiechem.
- Przepraszam. - Spojrzałam na Justin'a a on mrugnął do mnie.
- Jesteśmy spóźnieni na lekcje. - Travis wziął moje ramię i pociągnął mnie do klasy. Odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się do Justin'a. On kiwnął raz głową i odszedł z resztą.
- Znowu spóźniona Panno Weston. - Usłyszałam głos nauczycielki. Spojrzałam na nią a ona szybko odwróciła się do tablicy. Travis i ja zaśmialiśmy się idąc do naszych miejsc.
- Co byś powiedziała na jakieś całowanko, Weston?
- Zamknij sie Dillion.
- Zauważyłem, że poznałaś Carter'a.
- Yea, kim jest ten dupek? - Rozejrzał się wokół zanim spojrzał na mnie.
- On jest z przeciwnej strony.
- I co? On jest jak anioł, czy coś?
- Tak, i będzie starał się zniszczyć wszystkie szanse, żebyś nie została na tronie z Justin'em.
- Jak?
- Na Twojej drodze jest więcej testów. To dlatego masz dziewczyny i nas. Jesteśmy żeby Cię chronić i pomagać Ci w każdy sposób jaki możemy.
- Czy to ktoś kim był Todd?
- Nie, Todd był kiedyś cieniem. - Spojrzałam na niego zdezorientowana, gdy westchnęłam.
- Jedyną rzecz którą miał zrobić Todd, było śledzenie innych cieni, ale zabrał czyjeś ciało. Ta osoba była bardzo blisko Justin'a, to dlatego był szczęśliwy, chyba mogę powiedzieć, gdy go zabiłaś. Zawsze chciał go martwego, ale nie miał dość siły, żeby zrobić to sam.
- Nie rozumiem?
- Masz dużo mocy, gdy jesteś z Justin'em. Nawet bez niego masz moc, którą żadne z nas nie dałoby rady kontrolować.
- Co to jest?
- Nie mogę Ci powiedzieć, Pan Bieber powie Ci, jeśli zdasz test.
- Kto?
- Tata Justin'a.
- Oh, czekaj nazwałeś go Pan Bieber?
- To jego imię.
- Naprawdę ?
- Nie, ale tak go nazywamy. Jedynie szczęśliwcy mogą go poznać i nazywać go po jego prawdziwym imieniu.
- To ma sens.
- Eva, musisz zostać daleko od Carter'a i od każdego kto jest w białym, jak tylko to możliwe. To jest wyjątkowo niebezpieczne jeśli się z nimi skomunikujesz. Przeciągną Cię na ich stronę a Justin nie dostanie tronu czyniąc koniec wojny między Dobrem a Złem.
- To źle?
- Jeśli Justin nie stanie na tronie a Dobro zwycięży, świat będzie bez seksu, narkotyków, alkoholu, bez niczego na co jego rodzina ciężko pracowała. Wszystko stanie się zrujnowane i zniszczone. Nie możemy na to pozwolić.
- Ok. - Dzwonek zadzwonił i wyszliśmy z klasy. Poszliśmy na matematykę a Lola czekała na mnie w środku.
- Do zobaczenia na lunchu. - Kiwnęłam i weszłam do środka, usiadłam obok Loli i zobaczyłam Justin'a na końcu, z kapturem na głowie.
- Czy z nim wszystko ok?
- On tylko się o Ciebie martwi.
- Dlaczego?
- Carter jest najniebezpieczniejszym z wszystkich aniołów.
- Jak?
- Bo był kiedyś jednym z nas, a miłość jego życia, jak mówią inni, odwróciła się przeciwko nam. Pracował dla Todd'a, ale odkąd umarł, nic nie zatrzyma go przed zabraniem Ciebie.
- Nie pozwolę na to.
- Mam nadzieję. - Zwróciłyśmy uwagę w klasie, a kolejną rzeczą którą wiedziałam, to to że byliśmy na lunchu. Usiadłam przy stoliku z Justin'em a reszta zaczęła gadać o teście który miałam mieć z jego rodziną. Jestem zdenerwowana i czuję że zaraz zwymiotuję ale Justin powiedział, że będzie w porządku i że będzie tam przez całą sprawę, co troche mnie uspokoiło.
Spojrzałam na Justin'a i zobaczyłam go zrelaksowanego, ze mną na kolanach i jego ręką na moich plecach. I pomyśleć, że gdy pierwszy raz go spotkałam był kompletnym chujem. Teraz jest na prawdę troskliwy i delikatny.
- Wow, dzięki Cassie. - Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się niewinnie.
- Przepraszam.
- O czym myśli?
- Powiedziała, że jestem kompletnym chujem. - Reszta zaczęła się śmiać ale on gwałtownie ich uciszył i odwrócił swoją głowę do mnie.
- Musiałem upewnić się, że poradzisz sobie z moją szorstką stroną, bo to wychodzi ciężko.
- Dam radę. - Pochylił się, bo dalej byłam niższa, mimo że siedziałam na jego kolanach, gdy poczułam jego usta na moich.
- NAPRAWDĘ? - Zaśmiał się i ruszył z miejsca, śmiejąc się z innymi.
_______________________________________
patrzcie jak szybko przetłumaczyłam, loool :D
i wgl to znowu JASSIE! KFDLHKDSAFHJASDJKASLJKGGLJASDGHKAJSHGJKL ta akcja w szkole................ cudownie, prawda?
rozdział dodałam wcześniej, bo jedna dziewczyna wyjeżdża na 2 tygodnie i będzie miała jak przeczytać. no to prosze bardzo :)
no i znowu przepraszam za niezrozumiałe momenty... jeśli takie są... a na pewno są...
DZIĘKUJE ZA WEJŚCIA I KOMENTARZE, NAWET NIE WIECIE JAK WAS KOCHAM <3
ask
twitter
xoxo
Wjechaliśmy na jej podjazd i zobaczyłam samochód Travis'a zaparkowany przy chodniku. Zgaduję, że przyszedł nam pomóc, czy coś w tym stylu. Weszliśmy do środka a on poszedł do kuchni mówiąc że chce się czegoś napić. Usiadłam z Lolą na kanapie a ona odwróciła się do telewizora, do filmu który jak zgaduję, wcześniej oglądali. Travis wszedł do salonu i usiadł obok Loli. Objął ją ramieniem a ona ułożyła się między jego nogami. Westchnęłam i spojrzałam za okno.
- Cassie, wszystko w porządku? - Usłyszałam jak Lola mówi, powoli odwróciłam do niej głowę i kiwnęłam.
- Jest dobrze, uh gdzie będe spać? Jestem trochę zmęczona.
- Schodami, pierwsze drzwi po lewej. Łazienka jest przy telewizorze, a szafa obok łóżka.
- Dzięki. - Chwyciłam swoje torby spod drzwi i wyszłam na górę. Otworzyłam drzwi i włączyłam światło, żeby zobaczyć fioletowo-szary pokój. Podłączyłam telefon do ładowarki, bo widać było po nim, że jest martwy. Przebrałam się w piżamę, położyłam na łóżku i włączyłam telewizor wraz z telefonem.
Zaczęłam przerzucać kanały a skończyło się na oglądaniu Pretty Little Liars na ABCfamily. Wyłączyłam lampe i zobaczyłam jak mój telefon zaczyna świecić. Spojrzałam na niego i zobaczyłam jak nieznany numer do mnie dzwonił. Przygryzłam wargę, zastanawiając się czy mam odpowiedzieć, lecz sięgnęłam po niego.
- Halo?
- To ja. - Jego głos zabrzmiał spokojnie w telefonie. Jakby wreszcie był spokojny i nie nienawidził mnie z nieznanej przyczyny.
- Skąd masz mój numer?
- Mam swoje sposoby.
- Niech zgadnę, Twój cień.
- Prawidłowo, chciałem sie tylko upewnić, że wszystko jest dobrze.
- Czuje się w porządku, to jednak dziwne będąc tu.
- Chcesz towarzystwa?
- Jasne.
- Otwórz okno. - Usłyszałam jak coś uderza o szybę, więc wstałam i podeszłam do niego. Otworzyłam okno i zobaczyłam go stojącego na ziemi i patrzącego na mnie.
- Cześć. - Odłożyłam słuchawkę, a on zaczął wspinać się po stronie domu, żeby dostać się do mojego pokoju. Większość ludzi uważałoby to za romantyczne, ale ja dalej jestem przez niego troche przestraszona, więc jestem pomiędzy romantycznością a strachem. Ale z mijającymi dniami, przekonuje się do niego. Dostał się do mojego pokoju a ja usiadłam na łóżku.
Drzwi łazienki zamknęły się a on wszedł w bokserkach, po tym jak powiedziałam mu że nie chcę przedstawienia.Włożył ubrania do torby którą trzymał w ręce, gdy przyszedł i położył się obok mnie. Odwróciłam się do niego i zapytałam czy mogę położyć głowę na jego klatce piersiowej tak jak Lola zrobiła to z Travis'em.
- Jest w porządku. - Spojrzałam na niego a on się uśmiechnął.
- Trzymaj z dala moją głowę.
- Nic nie mogę na to poradzić. - Położyłam głowę na jego piersi a on objął mnie ręką, pocierając lekko moje plecy.
- Możesz powiedzieć mi coś o Twoich rodzicach?
- Co chcesz wiedzieć?
- Co robić, a co nie gdy ich poznam.
- Nie mów im o Rebece i Kelsey, możesz porozmawiać z mamą o gotowaniu, albo o czymś związanym z kuchnią. Mój tata jest ciężki, bo będzie oceniał Cię za wygląd, więc nie ubieraj szortów, krótkiej bluzki i nienawidzi obcasów. Lubi jak dziewczyna jest wygodna ze sobą, mam na myśli zero makijażu. W zasadzie musisz włożyć jeansy, buty i wygodny podkoszulek. - Kiwnęłam i poczułam jak moje oczy się zamykają.
- Dobranoc. - Wyszeptał przed pocałowaniem mnie w czubek głowy.
- Cassie, wstawaj. Czas do szkoły. - Podniosłam głowę spod poduszki i wyciągnęłam środkowy palec w górę mówiąc, komukolwiek kim był, żeby się odpieprzył, ale to nie zadziałało. Poczułam jak coś przyciska mój tyłek i wiedziałam, że był to Justin.
- Odejdź. - Zaśmiał się, gdy poczułam ciepło na karku a później jak moja koszula się podnosi. Czułam to samo ciepło, które opuszcza moją szyje i przenosi się na plecy i wiedziałam, że całował mój tył. Przewróciłam się na drugą stronę a on uśmiechnął się do mnie.
- Idź się przygotować, musimy wkrótce wyjść. - Wstałam, poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrałam się. Cassie - Polyvore
Wsiadłam do auta Justin'a i pojechaliśmy do szkoły. Gdy dotarliśmy, otworzył moje drzwi i poczułam na nas oczy wszystkich. Obejrzałam się i każdy odwrócił wzrok, gdy moje oczy wylądowały na nich. Ludzie teraz się mnie boją? To znaczy, wiem, że jestem naznaczona przez Justin'a, ale czy to jest aż tak straszne, żeby ze mną nie rozmawiać? Weszliśmy do środka i zauważyłam chłopaka przy mojej szafce ze skrzyżowanymi rękami i uśmiechem na twarzy. Justin trzymał rękę na dolnej części moich pleców, gdy weszliśmy, sprawiając blask na twarzy tego faceta. Dotarliśmy do mojej szafki i zobaczyłam chłopaka którego nie znałam.
- Carter - Justin syknął do niego, a ja odeszłam żeby otworzyć moją szafkę.
- Więc to Twoja dziewczyna, Bieber?
- Odwal sie - Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka ubranego na biało. Uh ok? Nie ubrudzi się? Wzruszyłam ramionami i wyjęłam książke.
- Nie przedstawisz mnie?
- Nie, teraz odejdź. - Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Hej, jestem Carter.
- Hej, nie jestem zainteresowana. - Justin uśmiechnął się i objął ręką moje ramie. Dzwonek zadzwonił a on odwrócił się twarzą do mnie.
- Jesteś pewna że chcesz iść sama?
- Nic mi nie będzie, Todd nie żyje, co oznacza, że jest w porządku. - Poczułam na nas wzrok chłopaków, gdy popatrzyłam w oczy Justin'a.
- Pocałuj mnie. - Spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć 'na pewno?' a ja kiwnęłam do niego. Pociągnęłam go za kurtkę a on pochylił się, ponieważ był wyższy. Czułam jego oddech na moich ustach i widziałam jak jest coraz bliżej mnie. Powoli zamknęłam oczy i poczułam jak jego usta znów naciskają na moje. Przeniosłam ręce na jego kark i złączyłam swoje palce razem, kiedy przeniósł się na moją szyję a jego prawa ręka podnosiła moją koszulkę w górę i poczułam jego zimną ręke pocierającą mój bok. Czułam jak jego język porusza się na mojej wardze, po chwili przyłożył go do mojego, gdy wrócił do siebie. Znów popchnął mnie na szafkę, gdy usłyszałam jego jęk. Poczułam jak moja głowa jest odciągana od jego i odwróciłam się żeby zobaczyć Lole i Yasmine z uśmiechem na ich twarzach, powstrzymujących się od śmiechu.
- Skończyłeś? - Brandon powiedział ze śmiechem.
- Przepraszam. - Spojrzałam na Justin'a a on mrugnął do mnie.
- Jesteśmy spóźnieni na lekcje. - Travis wziął moje ramię i pociągnął mnie do klasy. Odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się do Justin'a. On kiwnął raz głową i odszedł z resztą.
- Znowu spóźniona Panno Weston. - Usłyszałam głos nauczycielki. Spojrzałam na nią a ona szybko odwróciła się do tablicy. Travis i ja zaśmialiśmy się idąc do naszych miejsc.
- Co byś powiedziała na jakieś całowanko, Weston?
- Zamknij sie Dillion.
- Zauważyłem, że poznałaś Carter'a.
- Yea, kim jest ten dupek? - Rozejrzał się wokół zanim spojrzał na mnie.
- On jest z przeciwnej strony.
- I co? On jest jak anioł, czy coś?
- Tak, i będzie starał się zniszczyć wszystkie szanse, żebyś nie została na tronie z Justin'em.
- Jak?
- Na Twojej drodze jest więcej testów. To dlatego masz dziewczyny i nas. Jesteśmy żeby Cię chronić i pomagać Ci w każdy sposób jaki możemy.
- Czy to ktoś kim był Todd?
- Nie, Todd był kiedyś cieniem. - Spojrzałam na niego zdezorientowana, gdy westchnęłam.
- Jedyną rzecz którą miał zrobić Todd, było śledzenie innych cieni, ale zabrał czyjeś ciało. Ta osoba była bardzo blisko Justin'a, to dlatego był szczęśliwy, chyba mogę powiedzieć, gdy go zabiłaś. Zawsze chciał go martwego, ale nie miał dość siły, żeby zrobić to sam.
- Nie rozumiem?
- Masz dużo mocy, gdy jesteś z Justin'em. Nawet bez niego masz moc, którą żadne z nas nie dałoby rady kontrolować.
- Co to jest?
- Nie mogę Ci powiedzieć, Pan Bieber powie Ci, jeśli zdasz test.
- Kto?
- Tata Justin'a.
- Oh, czekaj nazwałeś go Pan Bieber?
- To jego imię.
- Naprawdę ?
- Nie, ale tak go nazywamy. Jedynie szczęśliwcy mogą go poznać i nazywać go po jego prawdziwym imieniu.
- To ma sens.
- Eva, musisz zostać daleko od Carter'a i od każdego kto jest w białym, jak tylko to możliwe. To jest wyjątkowo niebezpieczne jeśli się z nimi skomunikujesz. Przeciągną Cię na ich stronę a Justin nie dostanie tronu czyniąc koniec wojny między Dobrem a Złem.
- To źle?
- Jeśli Justin nie stanie na tronie a Dobro zwycięży, świat będzie bez seksu, narkotyków, alkoholu, bez niczego na co jego rodzina ciężko pracowała. Wszystko stanie się zrujnowane i zniszczone. Nie możemy na to pozwolić.
- Ok. - Dzwonek zadzwonił i wyszliśmy z klasy. Poszliśmy na matematykę a Lola czekała na mnie w środku.
- Do zobaczenia na lunchu. - Kiwnęłam i weszłam do środka, usiadłam obok Loli i zobaczyłam Justin'a na końcu, z kapturem na głowie.
- Czy z nim wszystko ok?
- On tylko się o Ciebie martwi.
- Dlaczego?
- Carter jest najniebezpieczniejszym z wszystkich aniołów.
- Jak?
- Bo był kiedyś jednym z nas, a miłość jego życia, jak mówią inni, odwróciła się przeciwko nam. Pracował dla Todd'a, ale odkąd umarł, nic nie zatrzyma go przed zabraniem Ciebie.
- Nie pozwolę na to.
- Mam nadzieję. - Zwróciłyśmy uwagę w klasie, a kolejną rzeczą którą wiedziałam, to to że byliśmy na lunchu. Usiadłam przy stoliku z Justin'em a reszta zaczęła gadać o teście który miałam mieć z jego rodziną. Jestem zdenerwowana i czuję że zaraz zwymiotuję ale Justin powiedział, że będzie w porządku i że będzie tam przez całą sprawę, co troche mnie uspokoiło.
Spojrzałam na Justin'a i zobaczyłam go zrelaksowanego, ze mną na kolanach i jego ręką na moich plecach. I pomyśleć, że gdy pierwszy raz go spotkałam był kompletnym chujem. Teraz jest na prawdę troskliwy i delikatny.
- Wow, dzięki Cassie. - Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się niewinnie.
- Przepraszam.
- O czym myśli?
- Powiedziała, że jestem kompletnym chujem. - Reszta zaczęła się śmiać ale on gwałtownie ich uciszył i odwrócił swoją głowę do mnie.
- Musiałem upewnić się, że poradzisz sobie z moją szorstką stroną, bo to wychodzi ciężko.
- Dam radę. - Pochylił się, bo dalej byłam niższa, mimo że siedziałam na jego kolanach, gdy poczułam jego usta na moich.
- NAPRAWDĘ? - Zaśmiał się i ruszył z miejsca, śmiejąc się z innymi.
_______________________________________
patrzcie jak szybko przetłumaczyłam, loool :D
i wgl to znowu JASSIE! KFDLHKDSAFHJASDJKASLJKGGLJASDGHKAJSHGJKL ta akcja w szkole................ cudownie, prawda?
rozdział dodałam wcześniej, bo jedna dziewczyna wyjeżdża na 2 tygodnie i będzie miała jak przeczytać. no to prosze bardzo :)
no i znowu przepraszam za niezrozumiałe momenty... jeśli takie są... a na pewno są...
DZIĘKUJE ZA WEJŚCIA I KOMENTARZE, NAWET NIE WIECIE JAK WAS KOCHAM <3
ask
xoxo
Week One Day One
Cassie's POV
Tego ranka obudziłam się z palącym ramieniem i ogromnym bólem głowy. Wstałam z łóżka i wiedziałam, że on będzie czekał na mnie w łazience, zanim wezmę prysznic. Wygrzebałam ręcznik i weszłam do łazienki włączając światło.
- Dzień dobry Cassie.
- Odejdź, chce wziąć prysznic. - Powiedziałam z nutką irytacji w głosie.
- Ktoś obudził się po złej stronie łóżka.
- Chyba że chcesz żebym rozbiła lustro, wyjdź kurwa i czekaj w lustrze w moim pokoju.
- Dobrze. - Czekałam jak odejdzie, zdjęłam swoje ubrania i weszłam pod prysznic.
Wyszłam z pod prysznica i owinęłam ręcznik wokół ciała. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy ignorując fakt, że czekał na mnie w moim lustrze. Odkąd miałam pierwszy wybuch w szkole czuję jakbym nie brała gówna od nikogo i szczerze mi się to podoba. Czuję jakbym mogła kontrolować wszystko wokół mnie. Wzięłam swoje ubrania i ubrałam się. Cassie - Polyvore
Podeszłam do lustra, żeby zobaczyć czego chciał i kiwnął na to co miałam na sobie.
- Czego chcesz?
- Mam dla Ciebie wiadomość.
- Jaką?
- Lola i Yasmine zgarną Cię do szkoły. Kelsey zabiera Rebeke po jej spotkaniu lekarskim.
- Czemu nie mogę wziąć swojego auta?
- Bo zeszłej nocy byłem w lustrze i ktoś podrzucił ci coś do auta.
- Kto?
- Todd zostawił coś na tylnym siedzeniu, ale nie zobaczyłem co to było.
- Ok. - Usłyszałam klakson samochodu i zeszłam na dół po schodach. Wzięłam swojego klucze i wsiadłam do wozu Loli.
- Dobry. - Uśmiechnęłam się do nich i pojechałyśmy do szkoły.
- Rozmawiał z Tobą o swoich rodzicach?
- Nie, wiesz coś o nich?
- Nigdy ich nie widziałyśmy. Zauważyłyśmy jedynie ich zdjęcia wokół domu. On ich nie widuje, chyba że pojawią się w jego drzwiach.
- Pojawią się?
- Dowiesz się, kiedy przyjadą tutaj na Twój test. - Kiwnęłam a ona zaparkowała samochód.
- Nie rozmawiasz z nim ani z chłopakami w szkole?
- Nie mieliśmy żadnego kontaktu odkąd się tu pojawiłaś. Ale teraz wiesz, że możemy mieć.
- Ludzie nie znają Twoich znajomych albo czegokolwiek związanego z nimi?
- Tak, ale wiedzą, że nie mogą nic mówić, inaczej by ich zabił.
- Oh. - Weszłyśmy do środka i zobaczyłam ich wszystkich przy mojej szafce.
- Dzień dobry moja pani - Spojrzałam na nich zdezorientowana, ale przypomniałam sobie co powiedział Justin.
- Uh dobry? - Poczułam ręke na dolnej części moich pleców i odwróciłam swoją głowę, żeby go zobaczyć stojącego przede mną. Zerknęłam w górę i poczułam ciepło na policzku.
- Dzień dobry Cassie.
- Dobry. - Otworzyłam szafke i wyciągnęłam książki.
- Co zrobimy z Rebeką? - Zapytałam Lolę i Yasmine.
- Nie musisz się nią martwić.
- Co masz na myśli? - Spojrzały na Justin'a a on do nich kiwnął.
- Co się dzieje?
- Wysłałem je na małe, chyba można powiedzieć, wakacje.
- Co zrobiłeś?
- Powiedzmy, że Twoja siostra dostała nową pracę w Huntington.
- Ich nie ma?
- Tak, Twoje rzeczy będą w domu Loli aż wszystko się skończy.
- Co jeśli popełnię błąd?
- Ciągłość Twojej rodziny się skończy*
- Co masz na myśli?
- Zapomnij o tym, jest wcześnie a Ty musisz iść do klasy. - Zadzwonił dzwonek a ja weszłam z Travis'em na angielski.
Weszliśmy do środka i zobaczyłam jak wszyscy patrzą na mnie ze strachem na twarzach.
- Czemu Oni patrzą się w ten sposób?
- Bo wiedzą, że jesteś Panią Justin'a.
- Co to kurwa w ogóle znaczy?
- Po tym jak spotkasz jego rodziców dowiesz się wszystkiego.
- Kiedy ten pieprzony cień odejdzie?
- Gdy wszystko się skończy. - Nauczyciel wszedł i spojrzał na mnie.
- Dzień dobry, Pani. - Przewróciłam oczami i położyłam głowę na swojej dłoni, znudzona, że to dopiero początek dnia. Podczas lekcji żartowałam z Travis'em a ponieważ nie mogłam wpaść w kłopoty, nauczyciel w ogóle nic nie powiedział. Dzwonek w końcu zadzwonił a ja wzięłam swoją torbę i książki.
- Do zobaczenia na lunchu, Pani.
- Naprawdę Travis? - Zaśmiał się i wyszedł. Weszłam do klasy na matematykę i usiadłam na moim miejscu obok Loli.
- Więc moja przyjaciółko, jak Twój dzień?
- Jeżeli ktoś nazwie mnie Panią jeszcze raz, rozerwę go na pół.
- Cholera, ktoś jest na krawędzi.
- Miałam ogromny ból głowy.
- Może powinnaś powiedzieć o tym Justin'owi, jestem pewna, że może Ci pomóc. - Położyłam głowę na stoliku i zamknęłam oczy. Drzwi otworzyły się i poczułam rękę na plecach.
- Wszystko w porządku?
- Głowa jej przeszkadza. - Usłyszałam jak Lola mówi.
- Podnieś głowę Cassie. - Podniosłam głowę i zobaczyłam Justin'a naprzeciwko mnie.
- Spójrz mi prosto w oczy. - Popatrzyłam na niego a on położył dłonie na obu stronach mojej głowy.
- Weź oddech. - Zabrałam powietrze a on przycisnął moje skronie a gdy je wypuściłam już nie czułam bólu głowy.
- Jak jest?
- Lepiej.
- Pozwolisz, że ją zabiorę Lola?
- Nope, proszę bardzo. - Wzięłam swoją torbę i zeszyt. Poszliśmy na koniec i usiadłam na siedzeniu obok niego.
- Czy ktoś tu nie siedzi?
- Yep.
- Nie chcę nikomu zajmować miejsca.
- Jest dobrze. Po prostu usiądź. - Poczułam jego rękę na dolnej części moich pleców a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
- Wszystko ok?
- Zmęczona, ale jest dobrze. Co się stało w moim bólem głowy?
- Dowiesz się. - Drzwi otworzyły się i weszła dziewczyna z bladą twarzą.
- Dałeś jej moją głowę?
- Yup, zrelaksuj się, ona odnajdzie się po tym okresie. - Kiwnęłam, kiedy do klasy wszedł nauczyciel z chłopakiem za plecami. On spojrzał na mnie i podszedł do stolika przy którym siedziałam.
- To moje miejsce. - Powiedział, próbując pokazać jaki był dzielny, a każdy popatrzył na niego. Podniosłam głowę z ramienia Justin'a i spojrzałam na niego.
- Słucham? - Powiedziałam z nutką irytacji w głosie. Czy to wygląda jakbym się kurwa przejmowała że to Twoje miejsce? Nie, więc kurwa odejdź.
- Powiedziałem, że to moje miejsce. - Już chciałam się odezwać gdy Justin spojrzał na niego.
- Idź usiąść obok Brandy'ego w drugim rzędzie, albo gdzieś indziej.
- Tak panie. - Wymamrotał i odszedł.
Wkrótce był lunch i zauważyłam Rebeke siedzącą przy stoliku. Zdezorientowana spojrzałam na dziewczyny a one tylko wzruszyły ramionami. Drzwi otworzyły się i wszystko zamilkło a ja wiedziałam że to Justin wszedł do środka. Poczułam ręke na moich plecach i ciepło na policzku, wiedząc, że pocałował mnie dzisiaj drugi raz.
- Co się stało?
- Myślałam, że Rebekah i Kelsey opuściły miasto.
- Tak się stało.
- Nie, ona jest tam. - Powiedziałam, pokazując fakt, że Rebekah siedziała przy stoliku.
- Co jest kurwa? - Usłyszałam złowieszczy śmiech i odwróciłam się, żeby zobaczyć uśmiechającego się Todd'a.
- Myślałeś że wyjechała huh? Wygląda na to, że byłeś w błędzie.
- Co zrobiłeś? - Czułam złość Justin'a która po chwili zaczęła przepływać na mnie.
- Powiedzmy, że na razie nigdzie się nie wybierają.
- Wiesz, że muszą opuścić miasto, inaczej Cassie nie będzie w stanie przejąć tronu.
- Oh wiem? - Justin podszedł do niego a Todd dalej stał z uśmiechem na twarzy.
- Co zrobisz? Poślesz na mnie cień?
- Nie, coś znacznie gorszego. - Poczułam jak moja krew zaczęła wrzeć, gdy spojrzałam na wszystkich.
- Cholera jasna.
- Ona go zabije. - Usłyszałam koło mnie.
- Nie zamierzam Ci nic zrobić. - Justin powiedział z uśmiechem.
- Co?
- Nie muszę.
- I co to ma znaczyć? - Justin przesunął się a oczy Todd'a rozszerzyły się.
- O kurwa. - Poczułam jak całe moje ciało drży a kolejna rzecz którą wiedziałam to to że stałam za Todd'em z kijem w ręku. Skąd ja to do diabła mam? I jak się za nim dostałam?
- G-gdzie ona poszła?
- Za Tobą. - Odwrócił się a ja podniosłam kij i uderzyłam go nim w głowę. Upadł na podłogę, a ja upuściłam kij. Poczułam zimną ręke na dolnej części moich pleców i odprężyłam się.
- C-co ja zrobiłam? - Przełknęłam ślinę widząc jego martwe ciało i krew wypływającą z jego głowy.
- Właśnie zabiłaś swoją pierwszą ofiarę.
- Co? - Zobaczyłam jak Rebekah wstaje i wychodzi za drzwi.
- Gdzie ona idzie?
- Słucha tego co jej powiedziałem.
- Odchodzi?
- Tak.
W końcu dzwonek zadzwonił a ja nie mogłam uwierzyć w fakt, że kogoś dzisiaj zabiłam. Justin i inni cieszyli się ze mnie i z jakiegoś powodu czułam, że mi też sprawiło to radość. Ale, to nie ma żadnego sensu, bo wiem że zabicie kogoś jest złe.
- To nie jest coś złego jeśli taki jest Twój los. - Odwróciłam się, żeby zobaczyć Justin'a stojącego ze skrzyżowanymi rękami.
- Czemu jestem szczęśliwa że go zabiłam?
- Bo to było połączone, więc jeśli myślę o czymś, to się staje.
- Więc jeśli chcesz kogoś zabić ja to robię?
- Nie, jedynie jeśli ta osoba Cię skrzywdziła, wtedy to robisz. Todd zabrał Cię mimo Twojej woli, nienawidziłaś go, a mój gniew połączył się z Twoją nienawiścią a to wszystko sprowadziło Cię na drogę, żeby go skrzywdzić.
- Zostane aresztowana?
- Nie, ale ktoś tak.
- Kto?
- Zobacz na własne oczy. - Powiedział wskazując za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę, która miała moją głowę z moim bólem, gdy została wepchnięta do radiowozu.
- To będą dziwne 3 tygodnie.
- Chodź, zabiorę Cię do Loli.
____________________________________________
*chodzi o to że ich rodzina się skończy, w sensie że Weston'ów już nie będzie :)
Pierwsze co KJFSAKFDSJHDHJHD;JSHJDKHGASHUIASBGILUGBAIUGW JASSIE <3 DWA RAZY POCAŁOWAŁ JĄ W POLICZEK :') NIBY NIC TAKIEGO, A JEDNAK.
no i Cassie zabiła Todd'a... i jak Justin podmienił ich głowy... sie dzieje :3
no i prawie 12 tys. wyświetleń.................................... kocham was to za mało <3
a, wejdźcie na bohaterów, dodałam nowe zdjęcie Cassie :)
xoxo
Tego ranka obudziłam się z palącym ramieniem i ogromnym bólem głowy. Wstałam z łóżka i wiedziałam, że on będzie czekał na mnie w łazience, zanim wezmę prysznic. Wygrzebałam ręcznik i weszłam do łazienki włączając światło.
- Dzień dobry Cassie.
- Odejdź, chce wziąć prysznic. - Powiedziałam z nutką irytacji w głosie.
- Ktoś obudził się po złej stronie łóżka.
- Chyba że chcesz żebym rozbiła lustro, wyjdź kurwa i czekaj w lustrze w moim pokoju.
- Dobrze. - Czekałam jak odejdzie, zdjęłam swoje ubrania i weszłam pod prysznic.
Wyszłam z pod prysznica i owinęłam ręcznik wokół ciała. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy ignorując fakt, że czekał na mnie w moim lustrze. Odkąd miałam pierwszy wybuch w szkole czuję jakbym nie brała gówna od nikogo i szczerze mi się to podoba. Czuję jakbym mogła kontrolować wszystko wokół mnie. Wzięłam swoje ubrania i ubrałam się. Cassie - Polyvore
Podeszłam do lustra, żeby zobaczyć czego chciał i kiwnął na to co miałam na sobie.
- Czego chcesz?
- Mam dla Ciebie wiadomość.
- Jaką?
- Lola i Yasmine zgarną Cię do szkoły. Kelsey zabiera Rebeke po jej spotkaniu lekarskim.
- Czemu nie mogę wziąć swojego auta?
- Bo zeszłej nocy byłem w lustrze i ktoś podrzucił ci coś do auta.
- Kto?
- Todd zostawił coś na tylnym siedzeniu, ale nie zobaczyłem co to było.
- Ok. - Usłyszałam klakson samochodu i zeszłam na dół po schodach. Wzięłam swojego klucze i wsiadłam do wozu Loli.
- Dobry. - Uśmiechnęłam się do nich i pojechałyśmy do szkoły.
- Rozmawiał z Tobą o swoich rodzicach?
- Nie, wiesz coś o nich?
- Nigdy ich nie widziałyśmy. Zauważyłyśmy jedynie ich zdjęcia wokół domu. On ich nie widuje, chyba że pojawią się w jego drzwiach.
- Pojawią się?
- Dowiesz się, kiedy przyjadą tutaj na Twój test. - Kiwnęłam a ona zaparkowała samochód.
- Nie rozmawiasz z nim ani z chłopakami w szkole?
- Nie mieliśmy żadnego kontaktu odkąd się tu pojawiłaś. Ale teraz wiesz, że możemy mieć.
- Ludzie nie znają Twoich znajomych albo czegokolwiek związanego z nimi?
- Tak, ale wiedzą, że nie mogą nic mówić, inaczej by ich zabił.
- Oh. - Weszłyśmy do środka i zobaczyłam ich wszystkich przy mojej szafce.
- Dzień dobry moja pani - Spojrzałam na nich zdezorientowana, ale przypomniałam sobie co powiedział Justin.
- Uh dobry? - Poczułam ręke na dolnej części moich pleców i odwróciłam swoją głowę, żeby go zobaczyć stojącego przede mną. Zerknęłam w górę i poczułam ciepło na policzku.
- Dzień dobry Cassie.
- Dobry. - Otworzyłam szafke i wyciągnęłam książki.
- Co zrobimy z Rebeką? - Zapytałam Lolę i Yasmine.
- Nie musisz się nią martwić.
- Co masz na myśli? - Spojrzały na Justin'a a on do nich kiwnął.
- Co się dzieje?
- Wysłałem je na małe, chyba można powiedzieć, wakacje.
- Co zrobiłeś?
- Powiedzmy, że Twoja siostra dostała nową pracę w Huntington.
- Ich nie ma?
- Tak, Twoje rzeczy będą w domu Loli aż wszystko się skończy.
- Co jeśli popełnię błąd?
- Ciągłość Twojej rodziny się skończy*
- Co masz na myśli?
- Zapomnij o tym, jest wcześnie a Ty musisz iść do klasy. - Zadzwonił dzwonek a ja weszłam z Travis'em na angielski.
Weszliśmy do środka i zobaczyłam jak wszyscy patrzą na mnie ze strachem na twarzach.
- Czemu Oni patrzą się w ten sposób?
- Bo wiedzą, że jesteś Panią Justin'a.
- Co to kurwa w ogóle znaczy?
- Po tym jak spotkasz jego rodziców dowiesz się wszystkiego.
- Kiedy ten pieprzony cień odejdzie?
- Gdy wszystko się skończy. - Nauczyciel wszedł i spojrzał na mnie.
- Dzień dobry, Pani. - Przewróciłam oczami i położyłam głowę na swojej dłoni, znudzona, że to dopiero początek dnia. Podczas lekcji żartowałam z Travis'em a ponieważ nie mogłam wpaść w kłopoty, nauczyciel w ogóle nic nie powiedział. Dzwonek w końcu zadzwonił a ja wzięłam swoją torbę i książki.
- Do zobaczenia na lunchu, Pani.
- Naprawdę Travis? - Zaśmiał się i wyszedł. Weszłam do klasy na matematykę i usiadłam na moim miejscu obok Loli.
- Więc moja przyjaciółko, jak Twój dzień?
- Jeżeli ktoś nazwie mnie Panią jeszcze raz, rozerwę go na pół.
- Cholera, ktoś jest na krawędzi.
- Miałam ogromny ból głowy.
- Może powinnaś powiedzieć o tym Justin'owi, jestem pewna, że może Ci pomóc. - Położyłam głowę na stoliku i zamknęłam oczy. Drzwi otworzyły się i poczułam rękę na plecach.
- Wszystko w porządku?
- Głowa jej przeszkadza. - Usłyszałam jak Lola mówi.
- Podnieś głowę Cassie. - Podniosłam głowę i zobaczyłam Justin'a naprzeciwko mnie.
- Spójrz mi prosto w oczy. - Popatrzyłam na niego a on położył dłonie na obu stronach mojej głowy.
- Weź oddech. - Zabrałam powietrze a on przycisnął moje skronie a gdy je wypuściłam już nie czułam bólu głowy.
- Jak jest?
- Lepiej.
- Pozwolisz, że ją zabiorę Lola?
- Nope, proszę bardzo. - Wzięłam swoją torbę i zeszyt. Poszliśmy na koniec i usiadłam na siedzeniu obok niego.
- Czy ktoś tu nie siedzi?
- Yep.
- Nie chcę nikomu zajmować miejsca.
- Jest dobrze. Po prostu usiądź. - Poczułam jego rękę na dolnej części moich pleców a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
- Wszystko ok?
- Zmęczona, ale jest dobrze. Co się stało w moim bólem głowy?
- Dowiesz się. - Drzwi otworzyły się i weszła dziewczyna z bladą twarzą.
- Dałeś jej moją głowę?
- Yup, zrelaksuj się, ona odnajdzie się po tym okresie. - Kiwnęłam, kiedy do klasy wszedł nauczyciel z chłopakiem za plecami. On spojrzał na mnie i podszedł do stolika przy którym siedziałam.
- To moje miejsce. - Powiedział, próbując pokazać jaki był dzielny, a każdy popatrzył na niego. Podniosłam głowę z ramienia Justin'a i spojrzałam na niego.
- Słucham? - Powiedziałam z nutką irytacji w głosie. Czy to wygląda jakbym się kurwa przejmowała że to Twoje miejsce? Nie, więc kurwa odejdź.
- Powiedziałem, że to moje miejsce. - Już chciałam się odezwać gdy Justin spojrzał na niego.
- Idź usiąść obok Brandy'ego w drugim rzędzie, albo gdzieś indziej.
- Tak panie. - Wymamrotał i odszedł.
Wkrótce był lunch i zauważyłam Rebeke siedzącą przy stoliku. Zdezorientowana spojrzałam na dziewczyny a one tylko wzruszyły ramionami. Drzwi otworzyły się i wszystko zamilkło a ja wiedziałam że to Justin wszedł do środka. Poczułam ręke na moich plecach i ciepło na policzku, wiedząc, że pocałował mnie dzisiaj drugi raz.
- Co się stało?
- Myślałam, że Rebekah i Kelsey opuściły miasto.
- Tak się stało.
- Nie, ona jest tam. - Powiedziałam, pokazując fakt, że Rebekah siedziała przy stoliku.
- Co jest kurwa? - Usłyszałam złowieszczy śmiech i odwróciłam się, żeby zobaczyć uśmiechającego się Todd'a.
- Myślałeś że wyjechała huh? Wygląda na to, że byłeś w błędzie.
- Co zrobiłeś? - Czułam złość Justin'a która po chwili zaczęła przepływać na mnie.
- Powiedzmy, że na razie nigdzie się nie wybierają.
- Wiesz, że muszą opuścić miasto, inaczej Cassie nie będzie w stanie przejąć tronu.
- Oh wiem? - Justin podszedł do niego a Todd dalej stał z uśmiechem na twarzy.
- Co zrobisz? Poślesz na mnie cień?
- Nie, coś znacznie gorszego. - Poczułam jak moja krew zaczęła wrzeć, gdy spojrzałam na wszystkich.
- Cholera jasna.
- Ona go zabije. - Usłyszałam koło mnie.
- Nie zamierzam Ci nic zrobić. - Justin powiedział z uśmiechem.
- Co?
- Nie muszę.
- I co to ma znaczyć? - Justin przesunął się a oczy Todd'a rozszerzyły się.
- O kurwa. - Poczułam jak całe moje ciało drży a kolejna rzecz którą wiedziałam to to że stałam za Todd'em z kijem w ręku. Skąd ja to do diabła mam? I jak się za nim dostałam?
- G-gdzie ona poszła?
- Za Tobą. - Odwrócił się a ja podniosłam kij i uderzyłam go nim w głowę. Upadł na podłogę, a ja upuściłam kij. Poczułam zimną ręke na dolnej części moich pleców i odprężyłam się.
- C-co ja zrobiłam? - Przełknęłam ślinę widząc jego martwe ciało i krew wypływającą z jego głowy.
- Właśnie zabiłaś swoją pierwszą ofiarę.
- Co? - Zobaczyłam jak Rebekah wstaje i wychodzi za drzwi.
- Gdzie ona idzie?
- Słucha tego co jej powiedziałem.
- Odchodzi?
- Tak.
W końcu dzwonek zadzwonił a ja nie mogłam uwierzyć w fakt, że kogoś dzisiaj zabiłam. Justin i inni cieszyli się ze mnie i z jakiegoś powodu czułam, że mi też sprawiło to radość. Ale, to nie ma żadnego sensu, bo wiem że zabicie kogoś jest złe.
- To nie jest coś złego jeśli taki jest Twój los. - Odwróciłam się, żeby zobaczyć Justin'a stojącego ze skrzyżowanymi rękami.
- Czemu jestem szczęśliwa że go zabiłam?
- Bo to było połączone, więc jeśli myślę o czymś, to się staje.
- Więc jeśli chcesz kogoś zabić ja to robię?
- Nie, jedynie jeśli ta osoba Cię skrzywdziła, wtedy to robisz. Todd zabrał Cię mimo Twojej woli, nienawidziłaś go, a mój gniew połączył się z Twoją nienawiścią a to wszystko sprowadziło Cię na drogę, żeby go skrzywdzić.
- Zostane aresztowana?
- Nie, ale ktoś tak.
- Kto?
- Zobacz na własne oczy. - Powiedział wskazując za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę, która miała moją głowę z moim bólem, gdy została wepchnięta do radiowozu.
- To będą dziwne 3 tygodnie.
- Chodź, zabiorę Cię do Loli.
____________________________________________
*chodzi o to że ich rodzina się skończy, w sensie że Weston'ów już nie będzie :)
Pierwsze co KJFSAKFDSJHDHJHD;JSHJDKHGASHUIASBGILUGBAIUGW JASSIE <3 DWA RAZY POCAŁOWAŁ JĄ W POLICZEK :') NIBY NIC TAKIEGO, A JEDNAK.
no i Cassie zabiła Todd'a... i jak Justin podmienił ich głowy... sie dzieje :3
no i prawie 12 tys. wyświetleń.................................... kocham was to za mało <3
a, wejdźcie na bohaterów, dodałam nowe zdjęcie Cassie :)
xoxo
czwartek, 9 maja 2013
Devil Mansion
Cassie's POV
Weszliśmy do domu a ja byłam w totalnym zachwycie dla tego co widziałam przed sobą. Salon miał białe sofy, kawowy stolik, plazme, ściany były białe z czarnymi pasami. Weszliśmy do kuchni i uśmiechnęłam się do siebie. Lady były czarne a ustawione wzdłuż białe szafki miały czarne i białe narożniki. Poczułam jak ktoś bierze moją ręke i poszliśmy na górę. Wyszłam po schodach do drzwi. Odwróciłam się do Travis'a i Brandon'a, a oni kiwnęli pokazując żebym weszła. Zamknęłam za sobą drzwi, lampy były wyłączone, lecz gdy udałam się dalej te same lampy zostały włączone.
- Usiądź Cassie, czekałem na Ciebie. - Przełknęłam ślinę i usiadłam na krześle przed stolikiem. Nie był na przeciwko mnie, ale czułam intensywne powietrze wokół mnie, kiedy krzesło powoli się obróciło.
- Witam w moim domu, mam nadzieję, że Ci się podoba.
- J-jest piękny.
- Nie musisz się już bać Cassie, nie zamierzam Cię skrzywdzić. - Kiwnęłam, wciąż trochę zdenerwowana dlaczego chciał mnie tutaj.
- Chodź za mną Cassie. - Powiedział i wstał z miejsca. Drzwi były otwarte a ja wstałam i wyszłam podążając za nim. Poczułam ręke na mojej dolnej części pleców, gdy szliśmy korytarzem.
- Wiem, że Twoje serce wali Cassie, nie musisz się denerwować. W tym momencie nie mam żadnych powodów, żeby Cię skrzywdzić. Chyba że mam? - Powiedział a ja pokręciłam głową.
- D-dlaczego tu jestem? - Chrząknęłam mając nadzieję, że nie zauważył jak się jąkam.
- Jesteś tutaj dla więcej niż jednego powodu. - Spojrzałam na niego z niejasnym wyrazem twarzy.
- Daj mi ręke. - Podałam mu ręke z literami na niej a on otworzył drzwi.
- Wejdź do środka a jestem pewny, że dostaniesz odpowiedź na każde Twoje pytanie. - Weszłam do środka i zauważyłam, że nie było go ze mną.
- Nie idziesz?
- Nie wolno mi, dopóki nie dowiesz się dlaczego tu jesteś. Będe stać tutaj do czasu gdy pokój nie stanie się zielony. - Odeszłam od drzwi i rozejrzałam się, oglądając zdjęcia które były wokół pokoju.
Pierwszy przedstawiał mężczyznę i kobietę trzymających dziecko w ich rękach. Kobieta miała litery RB na ramieniu. Ruszyłam w drugą stronę i zauważyłam inne zdjęcie z kobietą i mężczyzną. Kobieta miała litery JB na szyi. Zgaduję, że to rodzice Justin'a. Trzymała małego chłopca, który miał JB na prawej nodze.
Podłoga zaczęła się trząść i odwróciłam się, żeby zobaczyć jak Justin wchodzi do pokoju. Zaczął iść do mnie, ale ja nie ruszałam się od tego zdjęcia.
- Czy to Ty jak byłeś mały? - Wiedząc, że jest za mną.
- Tak.
- To są Twoi rodzice?
- Znów tak.
- Nadal nie rozumiem co znaczą oznaczenia.
- Chodź ze mną, będe odpowiadał na Twoje pytania. - Wyciągnął swoją ręke a ja wzięłam ją, gdy jego zdjęcie zabłysło na czerwono.
- Co to jest?
- To oznacza, że Cie znalazłem.
- Co?
- Moja rodzina nie jest jak Twoja Cassie, urodziłem się w środku bitwy pomiędzy dobrem a złem. W tym momencie urodziłem się, gdy wszystko wokół mnie świeci się na zielono i czerwono. Ale kiedy otworzyłem swoje oczy pierwszy raz zobaczyłem małą dziewczynkę z fioletowym blaskiem wokół jej ciała. Miała na sobie czerwoną sukienkę, dwa warkocze i czarne sandały.
- Co to ma wspólnego ze mną?
- To byłaś Ty Cassie, zawsze obserwowałem Cię, dorastanie, Twoje złamane serce, które próbowałaś otworzyć, śmierć Twoich rodziców, wszystko to, bo urodziłem się, te wszystkie złe rzeczy, które Ci się przydarzyły były ze względu na mnie.
- Nie rozumiem, więc jeśli Ty się urodziłeś, moi rodzice zmarli, miałam złamane serce przez chłopaków?
- Tak, gdyby Twoi rodzice nie zmarliby kiedy miałaś 8 lat, Twoja siostra nie opiekowałaby się Tobą, sprawiając, że zostałaś na Florydzie, gdzie dorastałaś. Ale gdy zmarli i Twoja siostra dostała tą prace w firmie, nie byłabyś tutaj.
- Co by się stało?
- Jeśli byś tutaj nie trafiła, w dniu w którym skończyłabyś 18 lat, do domu dostałby się ogień, zabijając Ciebie, Twoich rodziców a nawet Rebeke. - Czułam, jakbym była w jakimś pieprzonym horrorze.
- Ale to nie ma żadnego sensu, dlaczego tu jestem. Czemu napisałeś JB na moim ramieniu, ODPOWIEDZ MI DLACZEGO KURWA TUTAJ JESTEM. - Poczułam jakby moje ramie było w ogniu, gdy nagle na nim pojawiła się zimna ręka.
- Spójrz na mnie. - Odwróciłam się do niego i poczułam jak moje bicie serca spowalnia.
- Czemu to dzieje się mnie?
- Nigdy nie chciałem, żebyś przeszła przez ten ból. Ale to moja kolej, przejąć obowiązki na tronie i potrzebuję mojej pani, żeby była po mojej stronie albo to stracę.
- Jakim tronie?
- Wszyscy myślą, ze diabeł żyje w piekle. Które jest częściowo prawdą, bo żyje. Ale to czego oni nie wiedzą, to to że jest wszystkim w tym mieście. To miasto to piekło.
- To znaczy, że jestem martwa?
- Nie, wszyscy którzy tu mieszkają są żywi. Ale, od czasów pierwszego pokolenia mojej rodziny, byliśmy przyczyną śmierci, krzywdy, bólu, strachu, łez każda zła rzecz, która przydarzyła się każdemu jest spowodowana przez nas.
- Jak?
- Jesteśmy blisko. - Przesunął zasłonę z drogi i zobaczyłam telewizory wokół cienia każdej osoby w tym mieście.
- Co to są, te rzeczy?
- To cienie każdej osoby, wewnętrzne demony w tym przypadku. Upewniają się, że cokolwiek złego co stanie się danej osobie, jest przez nią spowodowana. Jeśli się potkną, lub złamią jakąś kość to dlatego, że cienie robią swoją robotę.
- Więc, miałam cień, który obserwował mnie przez ten cały czas?
- Tak, ale dałem ci cień, bo wiedziałem, że kiedyś wrócę do tego miejsca.
- Kto jest moim cieniem? - On odwrócił się i popatrzył na mnie.
- Ja. - Poczułam jak przypływ zimnego powietrza dostał się przez pokój i zobaczyłam czarną postać obok Justin'a.
- Idź po lustro z rogu. - Kiwnęłam i podniosłam je.
- Co teraz?
- Podnieś go na wysokość Twojej twarzy. - Podniosłam je a moje oczy rozszerzyły się.
- Co widzisz?
- J-ja widzę Ciebie. - Odwróciłam się i zobaczyłam cień ze świecącymi czerwonymi oczami patrzącymi się na mnie.
- Obserwowałem Cię od dnia, w którym się urodziłaś.
Zamknął drzwi i położył dłoń na dolnej części moich pleców.
- To jest koniec?
- Jest jeszcze jedna rzecz którą musisz zobaczyć. - Kiwnęłam i zeszliśmy po schodach. Usłyszałam śmiech pochodzący z salonu i odwróciłam się do Justin'a.
- Wierzę, że poznałaś Bryanne i Yasmine.
- Co z nimi?
- Idź do salonu. - Ruszyłam w stronę pokoju dziennego gdy moje oczy rozszerzyły się.
- Cholera jasna. - Zobaczyłam je siedzące na kanapie ze świecącymi ramionami na niebiesko i żółto.
- Chciały się upewnić, że mogę Ci zaufać.
- Co masz na myśli?
- Były Twoim pierwszym testem. Przyjaźń.
- Jaki jest drugi test?
- Są trzy testy by sprawdzić czy mogę mieć Ciebie przy tronie. Twój kolejny egzamin, Rodzina.
- Rodzina?
- Twoim testem jest poznać moją rodzinę, jeśli Cie polubią będziesz mogła przejść do kolejnego testu.
- Którym jest? - Zamrugałam do niego.
- Przyjemność.
- Co?
- Byłem jedynym, który mógł zostawić Cię dziewicą do ostatniego testu.
- A-ale
- Masz 3 tygodnie od pierwszego testu. Lola i Yasmine pomogą Ci z moją rodziną. - Kiwnęłam a on spojrzał na dziewczyny.
- Zabierz Cassie do domu i upewnij się, że nikt nie zauważy że jest naznaczona.
- Tak jest. - Wstały z kanapy i ruszyły w moją stronę. Lola pociągnęła w dół rękaw mojej kurtki i odwróciła się do Travis'a.
- Jej znak oznacza Travis Dillion a Yasmine to Brandon Hanson.
- Co teraz?
- Pojedziesz do domu i porozmawiasz z Rebeką. Powiedz jej co Todd Ci zrobił i nie martw się. Będe w pobliżu. - Powiedział z uśmiechem.
- Moje lustra.
- Dokładnie, bądź bezpieczna. - Kiwnęłam i wyszłam z dziewczynami z domu.
_________________________________
iiii? mogę sobie uciąć ręke, że czegoś takiego się nie spodziewaliście.
PRZEPRASZAM, niektóre fragmenty są bardzo niezrozumiałe... jak sama je czytam to umm ciężko mi się domyślić co napisałam... ale nie mogę wymyślić niczego innego.... PRZEPRASZAM, jestem głupia.
FOLLOWUJCIE DEVIL'A NO I OCZYWIŚCIE CASSIE
+ PROOOOSZE, WESZLIBYŚCIE NA TO TŁUMACZENIE -> INSEPARABLE ? JEST RÓWNIEŻ O JUSTIN'IE I PISZE GO TA SAMA AUTORKA CO DEVIL'A :) SERDECZNIE POLECAM!
xoxo
Weszliśmy do domu a ja byłam w totalnym zachwycie dla tego co widziałam przed sobą. Salon miał białe sofy, kawowy stolik, plazme, ściany były białe z czarnymi pasami. Weszliśmy do kuchni i uśmiechnęłam się do siebie. Lady były czarne a ustawione wzdłuż białe szafki miały czarne i białe narożniki. Poczułam jak ktoś bierze moją ręke i poszliśmy na górę. Wyszłam po schodach do drzwi. Odwróciłam się do Travis'a i Brandon'a, a oni kiwnęli pokazując żebym weszła. Zamknęłam za sobą drzwi, lampy były wyłączone, lecz gdy udałam się dalej te same lampy zostały włączone.
- Usiądź Cassie, czekałem na Ciebie. - Przełknęłam ślinę i usiadłam na krześle przed stolikiem. Nie był na przeciwko mnie, ale czułam intensywne powietrze wokół mnie, kiedy krzesło powoli się obróciło.
- Witam w moim domu, mam nadzieję, że Ci się podoba.
- J-jest piękny.
- Nie musisz się już bać Cassie, nie zamierzam Cię skrzywdzić. - Kiwnęłam, wciąż trochę zdenerwowana dlaczego chciał mnie tutaj.
- Chodź za mną Cassie. - Powiedział i wstał z miejsca. Drzwi były otwarte a ja wstałam i wyszłam podążając za nim. Poczułam ręke na mojej dolnej części pleców, gdy szliśmy korytarzem.
- Wiem, że Twoje serce wali Cassie, nie musisz się denerwować. W tym momencie nie mam żadnych powodów, żeby Cię skrzywdzić. Chyba że mam? - Powiedział a ja pokręciłam głową.
- D-dlaczego tu jestem? - Chrząknęłam mając nadzieję, że nie zauważył jak się jąkam.
- Jesteś tutaj dla więcej niż jednego powodu. - Spojrzałam na niego z niejasnym wyrazem twarzy.
- Daj mi ręke. - Podałam mu ręke z literami na niej a on otworzył drzwi.
- Wejdź do środka a jestem pewny, że dostaniesz odpowiedź na każde Twoje pytanie. - Weszłam do środka i zauważyłam, że nie było go ze mną.
- Nie idziesz?
- Nie wolno mi, dopóki nie dowiesz się dlaczego tu jesteś. Będe stać tutaj do czasu gdy pokój nie stanie się zielony. - Odeszłam od drzwi i rozejrzałam się, oglądając zdjęcia które były wokół pokoju.
Pierwszy przedstawiał mężczyznę i kobietę trzymających dziecko w ich rękach. Kobieta miała litery RB na ramieniu. Ruszyłam w drugą stronę i zauważyłam inne zdjęcie z kobietą i mężczyzną. Kobieta miała litery JB na szyi. Zgaduję, że to rodzice Justin'a. Trzymała małego chłopca, który miał JB na prawej nodze.
Podłoga zaczęła się trząść i odwróciłam się, żeby zobaczyć jak Justin wchodzi do pokoju. Zaczął iść do mnie, ale ja nie ruszałam się od tego zdjęcia.
- Czy to Ty jak byłeś mały? - Wiedząc, że jest za mną.
- Tak.
- To są Twoi rodzice?
- Znów tak.
- Nadal nie rozumiem co znaczą oznaczenia.
- Chodź ze mną, będe odpowiadał na Twoje pytania. - Wyciągnął swoją ręke a ja wzięłam ją, gdy jego zdjęcie zabłysło na czerwono.
- Co to jest?
- To oznacza, że Cie znalazłem.
- Co?
- Moja rodzina nie jest jak Twoja Cassie, urodziłem się w środku bitwy pomiędzy dobrem a złem. W tym momencie urodziłem się, gdy wszystko wokół mnie świeci się na zielono i czerwono. Ale kiedy otworzyłem swoje oczy pierwszy raz zobaczyłem małą dziewczynkę z fioletowym blaskiem wokół jej ciała. Miała na sobie czerwoną sukienkę, dwa warkocze i czarne sandały.
- Co to ma wspólnego ze mną?
- To byłaś Ty Cassie, zawsze obserwowałem Cię, dorastanie, Twoje złamane serce, które próbowałaś otworzyć, śmierć Twoich rodziców, wszystko to, bo urodziłem się, te wszystkie złe rzeczy, które Ci się przydarzyły były ze względu na mnie.
- Nie rozumiem, więc jeśli Ty się urodziłeś, moi rodzice zmarli, miałam złamane serce przez chłopaków?
- Tak, gdyby Twoi rodzice nie zmarliby kiedy miałaś 8 lat, Twoja siostra nie opiekowałaby się Tobą, sprawiając, że zostałaś na Florydzie, gdzie dorastałaś. Ale gdy zmarli i Twoja siostra dostała tą prace w firmie, nie byłabyś tutaj.
- Co by się stało?
- Jeśli byś tutaj nie trafiła, w dniu w którym skończyłabyś 18 lat, do domu dostałby się ogień, zabijając Ciebie, Twoich rodziców a nawet Rebeke. - Czułam, jakbym była w jakimś pieprzonym horrorze.
- Ale to nie ma żadnego sensu, dlaczego tu jestem. Czemu napisałeś JB na moim ramieniu, ODPOWIEDZ MI DLACZEGO KURWA TUTAJ JESTEM. - Poczułam jakby moje ramie było w ogniu, gdy nagle na nim pojawiła się zimna ręka.
- Spójrz na mnie. - Odwróciłam się do niego i poczułam jak moje bicie serca spowalnia.
- Czemu to dzieje się mnie?
- Nigdy nie chciałem, żebyś przeszła przez ten ból. Ale to moja kolej, przejąć obowiązki na tronie i potrzebuję mojej pani, żeby była po mojej stronie albo to stracę.
- Jakim tronie?
- Wszyscy myślą, ze diabeł żyje w piekle. Które jest częściowo prawdą, bo żyje. Ale to czego oni nie wiedzą, to to że jest wszystkim w tym mieście. To miasto to piekło.
- To znaczy, że jestem martwa?
- Nie, wszyscy którzy tu mieszkają są żywi. Ale, od czasów pierwszego pokolenia mojej rodziny, byliśmy przyczyną śmierci, krzywdy, bólu, strachu, łez każda zła rzecz, która przydarzyła się każdemu jest spowodowana przez nas.
- Jak?
- Jesteśmy blisko. - Przesunął zasłonę z drogi i zobaczyłam telewizory wokół cienia każdej osoby w tym mieście.
- Co to są, te rzeczy?
- To cienie każdej osoby, wewnętrzne demony w tym przypadku. Upewniają się, że cokolwiek złego co stanie się danej osobie, jest przez nią spowodowana. Jeśli się potkną, lub złamią jakąś kość to dlatego, że cienie robią swoją robotę.
- Więc, miałam cień, który obserwował mnie przez ten cały czas?
- Tak, ale dałem ci cień, bo wiedziałem, że kiedyś wrócę do tego miejsca.
- Kto jest moim cieniem? - On odwrócił się i popatrzył na mnie.
- Ja. - Poczułam jak przypływ zimnego powietrza dostał się przez pokój i zobaczyłam czarną postać obok Justin'a.
- Idź po lustro z rogu. - Kiwnęłam i podniosłam je.
- Co teraz?
- Podnieś go na wysokość Twojej twarzy. - Podniosłam je a moje oczy rozszerzyły się.
- Co widzisz?
- J-ja widzę Ciebie. - Odwróciłam się i zobaczyłam cień ze świecącymi czerwonymi oczami patrzącymi się na mnie.
- Obserwowałem Cię od dnia, w którym się urodziłaś.
Zamknął drzwi i położył dłoń na dolnej części moich pleców.
- To jest koniec?
- Jest jeszcze jedna rzecz którą musisz zobaczyć. - Kiwnęłam i zeszliśmy po schodach. Usłyszałam śmiech pochodzący z salonu i odwróciłam się do Justin'a.
- Wierzę, że poznałaś Bryanne i Yasmine.
- Co z nimi?
- Idź do salonu. - Ruszyłam w stronę pokoju dziennego gdy moje oczy rozszerzyły się.
- Cholera jasna. - Zobaczyłam je siedzące na kanapie ze świecącymi ramionami na niebiesko i żółto.
- Chciały się upewnić, że mogę Ci zaufać.
- Co masz na myśli?
- Były Twoim pierwszym testem. Przyjaźń.
- Jaki jest drugi test?
- Są trzy testy by sprawdzić czy mogę mieć Ciebie przy tronie. Twój kolejny egzamin, Rodzina.
- Rodzina?
- Twoim testem jest poznać moją rodzinę, jeśli Cie polubią będziesz mogła przejść do kolejnego testu.
- Którym jest? - Zamrugałam do niego.
- Przyjemność.
- Co?
- Byłem jedynym, który mógł zostawić Cię dziewicą do ostatniego testu.
- A-ale
- Masz 3 tygodnie od pierwszego testu. Lola i Yasmine pomogą Ci z moją rodziną. - Kiwnęłam a on spojrzał na dziewczyny.
- Zabierz Cassie do domu i upewnij się, że nikt nie zauważy że jest naznaczona.
- Tak jest. - Wstały z kanapy i ruszyły w moją stronę. Lola pociągnęła w dół rękaw mojej kurtki i odwróciła się do Travis'a.
- Jej znak oznacza Travis Dillion a Yasmine to Brandon Hanson.
- Co teraz?
- Pojedziesz do domu i porozmawiasz z Rebeką. Powiedz jej co Todd Ci zrobił i nie martw się. Będe w pobliżu. - Powiedział z uśmiechem.
- Moje lustra.
- Dokładnie, bądź bezpieczna. - Kiwnęłam i wyszłam z dziewczynami z domu.
_________________________________
iiii? mogę sobie uciąć ręke, że czegoś takiego się nie spodziewaliście.
PRZEPRASZAM, niektóre fragmenty są bardzo niezrozumiałe... jak sama je czytam to umm ciężko mi się domyślić co napisałam... ale nie mogę wymyślić niczego innego.... PRZEPRASZAM, jestem głupia.
FOLLOWUJCIE DEVIL'A NO I OCZYWIŚCIE CASSIE
+ PROOOOSZE, WESZLIBYŚCIE NA TO TŁUMACZENIE -> INSEPARABLE ? JEST RÓWNIEŻ O JUSTIN'IE I PISZE GO TA SAMA AUTORKA CO DEVIL'A :) SERDECZNIE POLECAM!
xoxo
poniedziałek, 6 maja 2013
Miss Me?
Cassie's POV
Mrugnęłam z czystego szoku, aby zobaczyć go stojącego przed moimi drzwiami. Moje gardło było suche, mogłam poczuć jak krew w moimi ciele zamarza. Wzdrygnęłam się, a on uśmiechnął się do mnie, jego brązowe oczy nie opuszczały moich, co sprawiało, że chciałam uciec, bo on był całkowicie zaskakujący.
- Co tu robisz? - Zapytałam dalej ze strachem w głosie.
- Jakie było moje ostatnie ostrzeżenie, Cassie?
- Nie robić nic głupiego.
- A Ty co zrobiłaś jak Todd Cie zabrał?
- Coś głupiego - Mrugnęłam do niego, nadal przestraszona co będzie dalej.
- Teraz nie będe aż tak miło. Idź na góre - Powiedział, gdy jego oczy ściemniały. Pokręciłam głową w strachu, a on stanął bliżej mnie. Złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie.
- Co powiedziałaś? - Czułam jak mój mózg panikuje i chciałam krzyczeć. Otworzyłam usta, lecz nic z nich nie wychodziło.Wziął mnie na góre, nie puszczając moich włosów i popchnął przez otwarte drzwi. Rzucił mnie na podłogę, odwrócił się i zamknął je. Stał nade mną z zimnym spojrzeniem.
- Proszę, n-nie rób mi krzywdy.
- Jesteś nieposłuszna i nie masz do mnie szacunku. I nie sądzisz, że zasłużyłaś zostać ukarana? - Przełknęłam ślinę, kiedy on włożył rękę do swojej skórzanej kurtki. Wyciągnął coś srebrnego i odwrócił w stronę lampy. Moje oczy poszerzyły się, gdy zobaczyłam nóż w jego otwartej ręce, gdy podchodził bliżej mnie.
- Proszę, j-ja przepraszam. Będe słuchać, obiecuje.
- Dałem Ci o dwie szanse za dużo, ale Ty tylko od nich uciekłaś. Klęknij na kolanach i załóż ręce do tyłu - Poczułam łzy spływające po moich policzkach, ale zrobiłam to co mi kazano. Szedł na wprost do mnie i uśmiechnął się.
- Dobra dziewczynka, teraz otwórz swoje usta jak najszerzej możesz - Znów posłuchałam, nie chcąc wpaść w jeszcze większe kłopoty. Pochylił się przede mną i wziął coś ze swojej kurtki. Włożył mi szmatkę do ust i przyłożył palec do swoich ust, pokazując żebym była cicho. Stanął za mną i pochylił mnie do przodu na lewej ręce a prawą wziął na jego kolano.
- Jeśli nie będziesz słuchać, sprawię, że będzie Ci to wszystko sprawiać ból - Popchnął moją głowę w dół, gdy poczułam na skórze nóż. Narysował coś na niej, sprawiając mi ból jak diabli. Nie mogłam znaleźć głosu do krzyku. Kiedy skończył, podniósł mnie i spojrzał na moją twarz.
- Poczułaś zranienie? Ból? Cierpienie?
- Tak.
- Dobrze, bo jeśli nie posłuchasz mnie jeszcze raz, wezmę nóż i wepchnę go tak daleko w dół Twoich pleców, że Twój kręgosłup pęknie w pół i nie będziesz mogła chodzić. Rozumiesz mnie, marylou?
- Tak.
- Dobrze, teraz oczyść ramie - Wstałam z podłogi i poszłam do łazienki.
- Cassie, ostrzegałem Cie. On nie będzie z tym grzebał - Spojrzałam w lustro i zobaczyłam zakapturzoną postać, patrzącą się na mnie. Popatrzyłam na jego kurtkę i zobaczyłam jak B w JB świeciło się. Poczułam ukłucie na moim ramieniu i ujrzałam jak J było czerwone, lecz obok tego była zielona, świecąca litera. Uderzyłam w swoją ręke a moje oczy rozszerzyły się.
JB było napisane na moim ramieniu. Popatrzyłam na drzwi, gdy gałka przekręcała się.
- Co to jest? - Powiedziałam, gdy wszedł do łazienki.
- Niedługo się dowiesz, co musisz wiedzieć - Rzucił mi skórzaną kurtkę i wyszedł.
- Cassie, chodź - Powiedziała Rebekah, pukając w moje drzwi.
- Wkładam buty - Odpowiedziałam, gdy ona otworzyła drzwi.
- Ładna kurtka.
- Dzięki. To był uh prezent.
- Od kogo? Chce jedną - Nie mogłam jej dokładnie powiedzieć kto dał mi tą kurtkę, więc wymyśliłam kłamstwo. Nie oceniajcie mnie, nie chciałam żeby wiedziała, ja 'złamałam obietnicę'.
- Przyjaciel dał mi ją wczoraj jak wracaliśmy ze szkoły.
- Oh to miłe.
- Ok, chodźmy - Cassie - Polyvore
Zeszłyśmy po schodach a ona włożyła swoje trampki. Rebekah - Polyvore Wsiadłyśmy do mojego auta i pojechałyśmy do szkoły, gdy poczułam kłucie pochodzące z mojego ramienia i wiedziałam, że było to przez te litery.
- Do zobaczenia na lunchu? - Kiwnęłam a ona wyszła z samochodu, żeby pójść z Lolą i Yasmine. Wysiadłam z auta i wzięłam torbę.
- To ładnie pasuje - Obróciłam się i zobaczyłam Travis'a i Brandon'a wpatrujących się we mnie.
- Czego chcesz? - Zapytałam trochę przerażona, że Devil nagle wyjdzie z nikąd.
- Czy tak powinnaś odzywać się do swoich przyjaciół?
- Nie jesteście moimi przyjaciółmi. Uderzyłeś mnie w twarz i miałeś ze mnie ubaw. - Uśmiechnęli się, ale podeszli bliżej mnie.
- C-co Wy robicie?
- Mamy dla Ciebie wiadomość.
- C-co to jest?
- Spotkajmy się po szkole, w parku, odwieź swoją siostrę do domu i przyjedź. - Kiwnęłam głową a oni weszli do środka. Rozejrzałam się i zobaczyłam jego koło drzewa ze skrzyżowanymi rękami. Poczułam jak moje ramię zaczyna się palić, więc podciągnęłam rękaw. Świeciło się, a ja odwróciłam się, żeby zobaczyć jak patrzy się na mnie, kiwa głową i wchodzi do środka. Poszłam na lekcję angielskiego i zobaczyłam jak Travis się do mnie uśmiechał.
- Miło z Twojej strony, że do nas dołączyłaś Panno Weston.
- Masz szczęście, że w ogóle przyszłam, więc spierdalaj. - Oczy każdego poszerzyły się, w tym moje własne.
- Słucham?
- J-ja przepraszam, nie wiem czemu to powiedziałam.
- Zostajesz po szkole Panno Weston. - Spojrzałam na Travis'a a jego twarz od razu spoważniała.
- Ona nie może być tutaj po szkole. - Odwróciła się do niego i przełknęła ślinę.
- D-dlaczego nie?
- Ma spotkanie z Devil'em. - Kiwnęła i wyrwała kartkę z zatrzymaniem po lekcjach. Poszłam do tyłu i spojrzałam na niego.
- Dziękuje
- Co to kurwa było?
- J-ja nie wiem. - Powiedziałam, opuszczając rękaw.
- Co ukrywasz?
- N-nic.
- Pokaż mi swoje ramię TERAZ. - Splunął na mnie. Położyłam rękę na stole i podciągnęłam rękaw. Jego oczy rozszerzyły się i popatrzył na mnie.
- J-jesteś naznaczona.
- Jestem co?
- O kurwa.
- Co to ma znaczyć?
- Ja pierdole, to dlatego chce z Tobą rozmawiać.
- TRAVIS CO SIĘ DO CHOLERY DZIEJE? - Wszyscy popatrzyli na mnie a nauczycielka skrzyżowała ręce.
- NA CO SIE GAPISZ STARA SUKO? - Jej oczy poszerzyły się i poczułam jak moje ramię pali się jeszcze bardziej.
- Cassie uspokój się, oddychaj. - Usłyszałam jak Travis powiedział do mnie cicho.
- C-co się dzieje?
- Musimy stąd wyjść. - Podniósł moją torbę i wziął mnie za ręke.
- Gdzie idziesz?
- Na zewnątrz. - Wyszedł na korytarz i rozejrzał się.
- Zostań tutaj i nie ruszaj się. - Kiwnęłam a palenie stało się jeszcze gorsze.
- TO BOLI.
- Wiem, ale musisz się zamknąć. - Posadził mnie na ławce i wyjął swój telefon.
- Chłopaki już idą, ale musisz się zrelaksować.
- Nie, dopóki nie powiesz mi o co się dzieje.
- Nie mogę Ci powiedzieć, Devil musi to zrobić. - Czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej, a wszystko widziałam przed oczami było czarne.
- T-travis, boje się. - Usłyszałam kroki jak gdyby ludzie biegali i poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Moja głowa odwróciła się do nich a ich oczy poszerzyły się.
- Gdzie on jest?
- Idzie, daj mu minutę.
- Co on robi? - Nic więcej nie mogłam widzieć. Czułam, jakbym miała oślepnąć.
- C-co się dzieje? - Usłyszałam kroki i głos.
- Musimy dać ją do lustra.
- Gdzie?
- Do damskiej toalety, idioto.
- Cassie, Brandon zabiera Cię do toalety, ok? - Kiwnęłam i poczułam jak ktoś bierze moją ręke.
- Będzie dobrze.
- Co się dzieje?
- Devil spotka się z Tobą po wszystkim, najpierw musisz pogadać z kimś jeszcze.
- Z kim? - Po tym już go nie usłyszałam.
- Halo?
- Podejdź bliżej. - To był mocny głos a moja wizja była czysta. Zobaczyłam chłopaka w lustrze.
- O mój Boże. - Ściągnął swój kaptur i ujrzałam brązowe oczy, które utknęły w mojej pamięci w ciągu kilku ostatnich dni.
- Co ze mną zrobiłeś? - Powiedziałam, wciąż nie wiedząc co się dzieje.
- W lustrze to nie byłem ja. Ale jestem jego odbiciem. Posłuchaj mnie uważnie Cassie, jesteś naznaczona. Będziesz mieć dużo wybuchów od tego czasu.
- Ale co się dzieje?
- Wiesz co te litery oznaczają?
- Nie, proszę powiedz mi co się dzieje.
- Cassie, doszłaś do kontaktu z Devil'em. Cóż, Devil Cię szkoli. Ostatnią jego lekcją było, naznaczyć dziewczynę z którą pisał. To dlatego jesteś w tym mieście.
- Co?
- Wszystko Ci wyjaśni, nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Rozumiesz Cassie? - Kiwnęłam a on zniknął z lustra. Wyszłam z łazienki ze zszokowaną miną i zobaczyłam zakapturzoną postać z chłopakami.
- TY DUPKU.
- O cholera. - Usłyszałam jak mówi, podbiegłam i popchnęłam go na podłogę.
- CO MI ZROBIŁEŚ? - Wyciągnął swoje ręce do góry i przytrzymał nimi moją twarz. Poczułam jak moje tętno zwalnia.
- Lepiej? - Kiwnęłam.
- Co się dzieje?
- Nie możemy tutaj o tym rozmawiać. Musisz przejść przez ten dzień a po szkole spotkajmy się w parku. Gdy się pojawisz, odpowiem na każde Twoje pytanie.
- Co jeśli znowu oszaleje?
- Wyśle z Tobą Travis'a i Brandon'a na resztę Twoich lekcji. Będą Cię chronić i pomagać. Musisz postarać się nie być zła. - Kiwnęłam, gdy zadzwonił dzwonek.
- Zobaczymy się później.
- Ok. - Odszedł z resztą chłopaków, a ja odwróciłam się do Brandon'a i Travis'a.
- Lola nie może mnie z wami zobaczyć.
- Przykryjemy to.
- Co?
- Zaraz zobaczysz, chodź. - Poszliśmy na matematykę i weszłam do środka, żeby zobaczyć jak się do mnie uśmiecha.
- Hej. - Usiadłam a ona popatrzyła na mnie.
- Jesteś naznaczona, prawda? - Spojrzałam na nią.
- Co?
- Słyszałam o Twoim wybuchu. To zdarza się tylko tym, którzy są naznaczeni.
- Skąd wiesz? - Rozejrzała się zanim podniosła swój rękaw do góry ukazując litery TD.
- Yasmine też ma jeden, jej to BH.
- Co one oznaczają?
- Dowiesz się później. - Kiwnęłam wciąż zmieszana, gdy zauważyłam Travis'a i Brandon'a stojących w drzwiach. Uśmiechnęli się do mnie a nauczyciel zaczął mówić.
Weszłam przez drzwi do kawiarni i zobaczyłam Rebeke z wkurzoną miną.
- To Twoja siostra? - Powiedział Brandon.
- Yup.
- O kurwa. - Skróciła moją drogę do niej i stanęła przede mną krzyżując ręce.
- POWAŻNIE?
- Rebekah, tylko posłuchaj. - Ale przed moimi wyjaśnieniami poczułam jak moja głowa idzie w innym kierunku i spojrzałam za nią.
- Czy Ty mnie olewasz? - Poczułam jak moje serce zaczyna wyścig a ona miała szerokie oczy.
- Cassie, j-ja przepraszam. - Już miałam ją zaatakować, gdy wszystko wyszło na zewnątrz.
- Cassie spójrz na mnie. - Popatrzyłam na Brandon'a, kiedy on wziął głęboki oddech.
- Głębokie wdechy, dawaj. - Zaczęłam oddychać, gdy moje serce zaczęło wracać do normalnego tętna.
- Może pójście tam to nie jest dobry pomysł.
- Tak myślisz? - Brandon powiedział do Travis'a.
- Przepraszam. - I skończyliśmy siedzenie z naszym lunchem.
Gdy ostatni dzwonek zadzwonił, wyszłam na zewnątrz, żeby zobaczyć Rebeke przed samochodem ze smutną miną na twarzy. Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi.
- Cassie, j-
- Wsiadaj do samochodu. Zabieram Cię do domu i wychodzę.
- Cassie, proszę-
- TERAZ. - Zamknęłam drzwi a ona wsiadła. Wzięłam ją do domu, wypuściłam i pojechałam na 'spotkanie'. Wysiadłam z auta i zobaczyłam jak Brandon i Travis czekają na mnie.
- Miło Cię znowu widzieć.
- Jak Twój policzek?
- Dobrze, chciałbym ją jeszcze raz uderzyć.
- Mógłbyś ją zabić, jeśli byśmy Cię zostawili.
- Prawda.
- Chodź, reszta czeka. - Przeszliśmy do domu za parkiem a ja byłam w szoku.
- Kto tu mieszka?
- Devil - Powiedzieli w tym samym czasie.
Zapowiedź do następnego rozdziału.
Wyszłam po schodach do drzwi. Odwróciłam się do Travis'a i Brandon'a, a oni kiwnęli pokazując żebym weszła. Zamknęłam za sobą drzwi, lampy były wyłączone, lecz gdy udałam się dalej te same lampy zostały włączone.
- Usiądź Cassie, czekałem na Ciebie.
___________________________________________
no i mamy 6 rozdział :) ekscytujący, prawda? no przynajmniej dla mnie.
no i teraz kilka spraw
1) pisałam z autorką opowiadania i zgodziła się na na tłumaczenie (afsjlafsjkfsadasjl) cieszy się, że tyle ludzi to czyta i tu wchodzi. zostawiła też komentarz pod chapter 3, jeśli chcecie zobaczyć.
2) 27 rozdział jest podzielony na dwie części, jeśli dobrze zrozumiałam, to jest to koniec pierwszej części i poczatek drugiej (wiecie o co chodzi, c nie?) druga to chyba Im The Devil jeśli dobrze zrozumiałam, lol.
3) nwm kiedy dodam 7 rozdział bo cały tydzień mam spotkania do bierzmowania (jest w sobote, zapraszam wszystkich!) + nauka... ale postaram się jak najszybciej :)
4) będe pewnie przepraszać pod każdym rozdziałem za złe tłumaczenia, jeśli takie są :(
KOMENTUJCIE, KOMENTUJCIE ITD KOCHAM WAS, C NIE <3
FOLLOWUJCIE POLSKĄ CASSIE I DEVIL'A
xoxo
Mrugnęłam z czystego szoku, aby zobaczyć go stojącego przed moimi drzwiami. Moje gardło było suche, mogłam poczuć jak krew w moimi ciele zamarza. Wzdrygnęłam się, a on uśmiechnął się do mnie, jego brązowe oczy nie opuszczały moich, co sprawiało, że chciałam uciec, bo on był całkowicie zaskakujący.
- Co tu robisz? - Zapytałam dalej ze strachem w głosie.
- Jakie było moje ostatnie ostrzeżenie, Cassie?
- Nie robić nic głupiego.
- A Ty co zrobiłaś jak Todd Cie zabrał?
- Coś głupiego - Mrugnęłam do niego, nadal przestraszona co będzie dalej.
- Teraz nie będe aż tak miło. Idź na góre - Powiedział, gdy jego oczy ściemniały. Pokręciłam głową w strachu, a on stanął bliżej mnie. Złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie.
- Co powiedziałaś? - Czułam jak mój mózg panikuje i chciałam krzyczeć. Otworzyłam usta, lecz nic z nich nie wychodziło.Wziął mnie na góre, nie puszczając moich włosów i popchnął przez otwarte drzwi. Rzucił mnie na podłogę, odwrócił się i zamknął je. Stał nade mną z zimnym spojrzeniem.
- Proszę, n-nie rób mi krzywdy.
- Jesteś nieposłuszna i nie masz do mnie szacunku. I nie sądzisz, że zasłużyłaś zostać ukarana? - Przełknęłam ślinę, kiedy on włożył rękę do swojej skórzanej kurtki. Wyciągnął coś srebrnego i odwrócił w stronę lampy. Moje oczy poszerzyły się, gdy zobaczyłam nóż w jego otwartej ręce, gdy podchodził bliżej mnie.
- Proszę, j-ja przepraszam. Będe słuchać, obiecuje.
- Dałem Ci o dwie szanse za dużo, ale Ty tylko od nich uciekłaś. Klęknij na kolanach i załóż ręce do tyłu - Poczułam łzy spływające po moich policzkach, ale zrobiłam to co mi kazano. Szedł na wprost do mnie i uśmiechnął się.
- Dobra dziewczynka, teraz otwórz swoje usta jak najszerzej możesz - Znów posłuchałam, nie chcąc wpaść w jeszcze większe kłopoty. Pochylił się przede mną i wziął coś ze swojej kurtki. Włożył mi szmatkę do ust i przyłożył palec do swoich ust, pokazując żebym była cicho. Stanął za mną i pochylił mnie do przodu na lewej ręce a prawą wziął na jego kolano.
- Jeśli nie będziesz słuchać, sprawię, że będzie Ci to wszystko sprawiać ból - Popchnął moją głowę w dół, gdy poczułam na skórze nóż. Narysował coś na niej, sprawiając mi ból jak diabli. Nie mogłam znaleźć głosu do krzyku. Kiedy skończył, podniósł mnie i spojrzał na moją twarz.
- Poczułaś zranienie? Ból? Cierpienie?
- Tak.
- Dobrze, bo jeśli nie posłuchasz mnie jeszcze raz, wezmę nóż i wepchnę go tak daleko w dół Twoich pleców, że Twój kręgosłup pęknie w pół i nie będziesz mogła chodzić. Rozumiesz mnie, marylou?
- Tak.
- Dobrze, teraz oczyść ramie - Wstałam z podłogi i poszłam do łazienki.
- Cassie, ostrzegałem Cie. On nie będzie z tym grzebał - Spojrzałam w lustro i zobaczyłam zakapturzoną postać, patrzącą się na mnie. Popatrzyłam na jego kurtkę i zobaczyłam jak B w JB świeciło się. Poczułam ukłucie na moim ramieniu i ujrzałam jak J było czerwone, lecz obok tego była zielona, świecąca litera. Uderzyłam w swoją ręke a moje oczy rozszerzyły się.
JB było napisane na moim ramieniu. Popatrzyłam na drzwi, gdy gałka przekręcała się.
- Co to jest? - Powiedziałam, gdy wszedł do łazienki.
- Niedługo się dowiesz, co musisz wiedzieć - Rzucił mi skórzaną kurtkę i wyszedł.
- Cassie, chodź - Powiedziała Rebekah, pukając w moje drzwi.
- Wkładam buty - Odpowiedziałam, gdy ona otworzyła drzwi.
- Ładna kurtka.
- Dzięki. To był uh prezent.
- Od kogo? Chce jedną - Nie mogłam jej dokładnie powiedzieć kto dał mi tą kurtkę, więc wymyśliłam kłamstwo. Nie oceniajcie mnie, nie chciałam żeby wiedziała, ja 'złamałam obietnicę'.
- Przyjaciel dał mi ją wczoraj jak wracaliśmy ze szkoły.
- Oh to miłe.
- Ok, chodźmy - Cassie - Polyvore
Zeszłyśmy po schodach a ona włożyła swoje trampki. Rebekah - Polyvore Wsiadłyśmy do mojego auta i pojechałyśmy do szkoły, gdy poczułam kłucie pochodzące z mojego ramienia i wiedziałam, że było to przez te litery.
- Do zobaczenia na lunchu? - Kiwnęłam a ona wyszła z samochodu, żeby pójść z Lolą i Yasmine. Wysiadłam z auta i wzięłam torbę.
- To ładnie pasuje - Obróciłam się i zobaczyłam Travis'a i Brandon'a wpatrujących się we mnie.
- Czego chcesz? - Zapytałam trochę przerażona, że Devil nagle wyjdzie z nikąd.
- Czy tak powinnaś odzywać się do swoich przyjaciół?
- Nie jesteście moimi przyjaciółmi. Uderzyłeś mnie w twarz i miałeś ze mnie ubaw. - Uśmiechnęli się, ale podeszli bliżej mnie.
- C-co Wy robicie?
- Mamy dla Ciebie wiadomość.
- C-co to jest?
- Spotkajmy się po szkole, w parku, odwieź swoją siostrę do domu i przyjedź. - Kiwnęłam głową a oni weszli do środka. Rozejrzałam się i zobaczyłam jego koło drzewa ze skrzyżowanymi rękami. Poczułam jak moje ramię zaczyna się palić, więc podciągnęłam rękaw. Świeciło się, a ja odwróciłam się, żeby zobaczyć jak patrzy się na mnie, kiwa głową i wchodzi do środka. Poszłam na lekcję angielskiego i zobaczyłam jak Travis się do mnie uśmiechał.
- Miło z Twojej strony, że do nas dołączyłaś Panno Weston.
- Masz szczęście, że w ogóle przyszłam, więc spierdalaj. - Oczy każdego poszerzyły się, w tym moje własne.
- Słucham?
- J-ja przepraszam, nie wiem czemu to powiedziałam.
- Zostajesz po szkole Panno Weston. - Spojrzałam na Travis'a a jego twarz od razu spoważniała.
- Ona nie może być tutaj po szkole. - Odwróciła się do niego i przełknęła ślinę.
- D-dlaczego nie?
- Ma spotkanie z Devil'em. - Kiwnęła i wyrwała kartkę z zatrzymaniem po lekcjach. Poszłam do tyłu i spojrzałam na niego.
- Dziękuje
- Co to kurwa było?
- J-ja nie wiem. - Powiedziałam, opuszczając rękaw.
- Co ukrywasz?
- N-nic.
- Pokaż mi swoje ramię TERAZ. - Splunął na mnie. Położyłam rękę na stole i podciągnęłam rękaw. Jego oczy rozszerzyły się i popatrzył na mnie.
- J-jesteś naznaczona.
- Jestem co?
- O kurwa.
- Co to ma znaczyć?
- Ja pierdole, to dlatego chce z Tobą rozmawiać.
- TRAVIS CO SIĘ DO CHOLERY DZIEJE? - Wszyscy popatrzyli na mnie a nauczycielka skrzyżowała ręce.
- NA CO SIE GAPISZ STARA SUKO? - Jej oczy poszerzyły się i poczułam jak moje ramię pali się jeszcze bardziej.
- Cassie uspokój się, oddychaj. - Usłyszałam jak Travis powiedział do mnie cicho.
- C-co się dzieje?
- Musimy stąd wyjść. - Podniósł moją torbę i wziął mnie za ręke.
- Gdzie idziesz?
- Na zewnątrz. - Wyszedł na korytarz i rozejrzał się.
- Zostań tutaj i nie ruszaj się. - Kiwnęłam a palenie stało się jeszcze gorsze.
- TO BOLI.
- Wiem, ale musisz się zamknąć. - Posadził mnie na ławce i wyjął swój telefon.
- Chłopaki już idą, ale musisz się zrelaksować.
- Nie, dopóki nie powiesz mi o co się dzieje.
- Nie mogę Ci powiedzieć, Devil musi to zrobić. - Czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej, a wszystko widziałam przed oczami było czarne.
- T-travis, boje się. - Usłyszałam kroki jak gdyby ludzie biegali i poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Moja głowa odwróciła się do nich a ich oczy poszerzyły się.
- Gdzie on jest?
- Idzie, daj mu minutę.
- Co on robi? - Nic więcej nie mogłam widzieć. Czułam, jakbym miała oślepnąć.
- C-co się dzieje? - Usłyszałam kroki i głos.
- Musimy dać ją do lustra.
- Gdzie?
- Do damskiej toalety, idioto.
- Cassie, Brandon zabiera Cię do toalety, ok? - Kiwnęłam i poczułam jak ktoś bierze moją ręke.
- Będzie dobrze.
- Co się dzieje?
- Devil spotka się z Tobą po wszystkim, najpierw musisz pogadać z kimś jeszcze.
- Z kim? - Po tym już go nie usłyszałam.
- Halo?
- Podejdź bliżej. - To był mocny głos a moja wizja była czysta. Zobaczyłam chłopaka w lustrze.
- O mój Boże. - Ściągnął swój kaptur i ujrzałam brązowe oczy, które utknęły w mojej pamięci w ciągu kilku ostatnich dni.
- Co ze mną zrobiłeś? - Powiedziałam, wciąż nie wiedząc co się dzieje.
- W lustrze to nie byłem ja. Ale jestem jego odbiciem. Posłuchaj mnie uważnie Cassie, jesteś naznaczona. Będziesz mieć dużo wybuchów od tego czasu.
- Ale co się dzieje?
- Wiesz co te litery oznaczają?
- Nie, proszę powiedz mi co się dzieje.
- Cassie, doszłaś do kontaktu z Devil'em. Cóż, Devil Cię szkoli. Ostatnią jego lekcją było, naznaczyć dziewczynę z którą pisał. To dlatego jesteś w tym mieście.
- Co?
- Wszystko Ci wyjaśni, nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Rozumiesz Cassie? - Kiwnęłam a on zniknął z lustra. Wyszłam z łazienki ze zszokowaną miną i zobaczyłam zakapturzoną postać z chłopakami.
- TY DUPKU.
- O cholera. - Usłyszałam jak mówi, podbiegłam i popchnęłam go na podłogę.
- CO MI ZROBIŁEŚ? - Wyciągnął swoje ręce do góry i przytrzymał nimi moją twarz. Poczułam jak moje tętno zwalnia.
- Lepiej? - Kiwnęłam.
- Co się dzieje?
- Nie możemy tutaj o tym rozmawiać. Musisz przejść przez ten dzień a po szkole spotkajmy się w parku. Gdy się pojawisz, odpowiem na każde Twoje pytanie.
- Co jeśli znowu oszaleje?
- Wyśle z Tobą Travis'a i Brandon'a na resztę Twoich lekcji. Będą Cię chronić i pomagać. Musisz postarać się nie być zła. - Kiwnęłam, gdy zadzwonił dzwonek.
- Zobaczymy się później.
- Ok. - Odszedł z resztą chłopaków, a ja odwróciłam się do Brandon'a i Travis'a.
- Lola nie może mnie z wami zobaczyć.
- Przykryjemy to.
- Co?
- Zaraz zobaczysz, chodź. - Poszliśmy na matematykę i weszłam do środka, żeby zobaczyć jak się do mnie uśmiecha.
- Hej. - Usiadłam a ona popatrzyła na mnie.
- Jesteś naznaczona, prawda? - Spojrzałam na nią.
- Co?
- Słyszałam o Twoim wybuchu. To zdarza się tylko tym, którzy są naznaczeni.
- Skąd wiesz? - Rozejrzała się zanim podniosła swój rękaw do góry ukazując litery TD.
- Yasmine też ma jeden, jej to BH.
- Co one oznaczają?
- Dowiesz się później. - Kiwnęłam wciąż zmieszana, gdy zauważyłam Travis'a i Brandon'a stojących w drzwiach. Uśmiechnęli się do mnie a nauczyciel zaczął mówić.
Weszłam przez drzwi do kawiarni i zobaczyłam Rebeke z wkurzoną miną.
- To Twoja siostra? - Powiedział Brandon.
- Yup.
- O kurwa. - Skróciła moją drogę do niej i stanęła przede mną krzyżując ręce.
- POWAŻNIE?
- Rebekah, tylko posłuchaj. - Ale przed moimi wyjaśnieniami poczułam jak moja głowa idzie w innym kierunku i spojrzałam za nią.
- Czy Ty mnie olewasz? - Poczułam jak moje serce zaczyna wyścig a ona miała szerokie oczy.
- Cassie, j-ja przepraszam. - Już miałam ją zaatakować, gdy wszystko wyszło na zewnątrz.
- Cassie spójrz na mnie. - Popatrzyłam na Brandon'a, kiedy on wziął głęboki oddech.
- Głębokie wdechy, dawaj. - Zaczęłam oddychać, gdy moje serce zaczęło wracać do normalnego tętna.
- Może pójście tam to nie jest dobry pomysł.
- Tak myślisz? - Brandon powiedział do Travis'a.
- Przepraszam. - I skończyliśmy siedzenie z naszym lunchem.
Gdy ostatni dzwonek zadzwonił, wyszłam na zewnątrz, żeby zobaczyć Rebeke przed samochodem ze smutną miną na twarzy. Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi.
- Cassie, j-
- Wsiadaj do samochodu. Zabieram Cię do domu i wychodzę.
- Cassie, proszę-
- TERAZ. - Zamknęłam drzwi a ona wsiadła. Wzięłam ją do domu, wypuściłam i pojechałam na 'spotkanie'. Wysiadłam z auta i zobaczyłam jak Brandon i Travis czekają na mnie.
- Miło Cię znowu widzieć.
- Jak Twój policzek?
- Dobrze, chciałbym ją jeszcze raz uderzyć.
- Mógłbyś ją zabić, jeśli byśmy Cię zostawili.
- Prawda.
- Chodź, reszta czeka. - Przeszliśmy do domu za parkiem a ja byłam w szoku.
- Kto tu mieszka?
- Devil - Powiedzieli w tym samym czasie.
Zapowiedź do następnego rozdziału.
Wyszłam po schodach do drzwi. Odwróciłam się do Travis'a i Brandon'a, a oni kiwnęli pokazując żebym weszła. Zamknęłam za sobą drzwi, lampy były wyłączone, lecz gdy udałam się dalej te same lampy zostały włączone.
- Usiądź Cassie, czekałem na Ciebie.
___________________________________________
no i mamy 6 rozdział :) ekscytujący, prawda? no przynajmniej dla mnie.
no i teraz kilka spraw
1) pisałam z autorką opowiadania i zgodziła się na na tłumaczenie (afsjlafsjkfsadasjl) cieszy się, że tyle ludzi to czyta i tu wchodzi. zostawiła też komentarz pod chapter 3, jeśli chcecie zobaczyć.
2) 27 rozdział jest podzielony na dwie części, jeśli dobrze zrozumiałam, to jest to koniec pierwszej części i poczatek drugiej (wiecie o co chodzi, c nie?) druga to chyba Im The Devil jeśli dobrze zrozumiałam, lol.
3) nwm kiedy dodam 7 rozdział bo cały tydzień mam spotkania do bierzmowania (jest w sobote, zapraszam wszystkich!) + nauka... ale postaram się jak najszybciej :)
4) będe pewnie przepraszać pod każdym rozdziałem za złe tłumaczenia, jeśli takie są :(
KOMENTUJCIE, KOMENTUJCIE ITD KOCHAM WAS, C NIE <3
FOLLOWUJCIE POLSKĄ CASSIE I DEVIL'A
xoxo
piątek, 3 maja 2013
Fighting For Life
Cassie's POV
Powiedzieć, że byłam przestraszona mogłoby pokazać, że jestem słaba, ale w tym momencie nie dam kurwa ciała biorąc pod uwagę, że czuję, że muszę siku a serce bije mi w uszach. Czuję jak jego wzrok wypala mi dziurę w czole gdy patrzy na mnie jak przez lustro, prowadząc. Po tym co wydawało się nieskończone, zatrzymał auto na leśnej polanie. Wysiadł z wozu, a ja wypuściłam drżący oddech. Tylne drzwi otworzyły się, a on odpiął mój pas.
- Odwróć się - Nie mogłam się ruszyć, poczułam, że moje ciało doznało szoku. Popchnął mnie na siedzenie i związał z czymś moje ręce. Podciągnął mnie do góry i wyciągnął z auta do przodu. Popchnął mnie, żeby ruszyła, poczułam jak moje serce było w brzuchu i zatrzymało się.
- Co Ty do cholery robisz? - Zamiast odpowiedzieć mu, zwymiotowałam obok drzewa, a on jęknął.
- To jest obrzydliwe - Cóż, może jeśli puściłbyś mnie kurwa samą, nie wyrzuciłabym tego wszystkiego z siebie ze strachu.
- Idź dalej - Popchnął mnie ponownie, gdy dotarliśmy do małego domku, który był w środku lasu.
- Wchodź do środka - Otworzył drzwi i pchnął mnie do środka, sprawiając, że upadłam. Zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się.
- TOMMY - Krzyknął, usłyszałam kroki i zauważyłam przede mną czarne buty. Zostałam podniesiona z ziemi i stanęłam oko w oko z chłopakiem z piercingiem i niebieskimi oczami.
- Jak masz na imię, piękna? - Mogłam poczuć zapach jakiegoś zielska z jego ust. Zaczęłam na niego patrzeć, nie powiem im tego gówna, nawet jeśli mnie zranią.
- Kot zjadł Ci język? - Odwróciłam głowę, a on złapał moją brodę, żebym na niego spojrzała.
- Jak masz na imię? - Plunęłam mu w twarz i poczułam kontakt ręki z moim policzkiem. Co jest nie tak z tymi ludźmi, uderzając mnie.
- Weź ją na góre - Zostałam pchnięta na schody, musiałam przejść kawałek i znowu mnie pchnięto, tym razem do pokoju.
- Ciesz się pobytem, suko - Drzwi zatrzasnęły się, a ja rozejrzałam się wokół za czymś, czym mogłam zdjąć te zasrane rzeczy z moich rąk.
Zobaczyłam, że okno było rozbite, a szkło było wszędzie. Odwróciłam się i pchnęłam ręce do przodu i do tyłu, żeby dostać linę. Poczułam jak lina opada, a moje ręce stają się wolne. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że było za wysoko, żeby skoczyć. Usłyszałam kroki na schodach i znów spojrzałam za okno.
- TAK, WIEM - Dochodziło zza drzwi. Oh pieprzyć to, wspięłam się na półkę i usłyszałam jak drzwi otwierają się.
- HEJ, CO ROBISZ? - Odwróciłam się, a on podbiegł do mnie, ale pozwoliłam sobie odejść i poczułam jak upadam. Nie wiedziałam czy mogłam umrzeć, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. Chciałam wrócić do domu. Wylądowałam na wewnętrznej części krzaka i spojrzałam w górę, żeby zobaczyć chłopaka z wkurzonym wyrazem twarzy. Wstałam po tym jak dowiedziałam się, że już go tam nie było i zaczęłam biec jak najszybciej mogłam, żeby zobaczyć gdzie jest wyjście z lasu. Usłyszałam kroki i zaczęłam biec szybciej. Zobaczyłam wyjście, gdy obejrzałam się by zobaczyć ich zbliżających się do mnie. Wydostałam się z lasu i zaczęłam biec w dół ulicy by znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc. Ujrzałam samochód, gdy tamci zaczęli zmniejszać przerwy. Mogłam już przejść do auta, gdy zostałam przyciągnięta do ziemi.
- Pani Weston. Czy wszystko w porządku? - Usłyszałam jak ktoś powiedział, gdy otwierałam oczy, lecz coś oślepiało moją twarz.
- Ugh, co się kurwa stało?
- Wszystko z Tobą ok? - Spojrzałam wokół pokoju i zobaczyłam moje siostry ze zmartwieniem na ich twarzach, lecz kiwnęłam.
- Czuje się dobrze.
- Masz szczęście, uderzyłaś głową o chodnik i masz tylko kilka ran - Jakie to jest szczęście? Lekarz albo pielęgniarka, nie za bardzo zwracałam uwagi na to kim ona była, sprawdziła moje ciśnienie i mogłam iść do domu.
- Co się stało? - Zapytała Kelsey.
- Nie wiem, zapamiętałam tylko, że byłam w lesie i widziałam bijących się ludzi. I wtedy obudziłam się tutaj - Kiwnęła głową i odwróciła się, żeby zobaczyć Rebeke, jak łzy spływają po jej policzkach.
- Becky, wszystko z Tobą w porządku? - Pokręciła głową i popatrzyła na mnie.
- Myślałam, że umrzesz. Tak się bałam, że nie usłyszę ponownie Twojego irytującego głosu. - Zaśmiałam się i wzięłam jej rękę z drugiej strony auta.
- Czuje się dobrze, nie musisz się martwić.
- Powiedziałam, żebyś była ostrożna
- Wiem i przepraszam.
- To był on?
- Kto?
- No wiesz, czy Devil Cię zabrał? - Pokręciłam głową.
- Nie, nie wiem kto to był. - Nie mogłam jej powiedzieć, że był to chłopak, którego lubi, doszłaby do wniosku, że ja nie chciałam, żeby im wyszło. Nie mogłam na to pozwolić.
- Więc, jestem szczęśliwa, że z Tobą wszystko ok.
- Dzięki siostro - Uśmiechnęłam się, gdy dotarłyśmy do domu. Weszłam do środka i odetchnęłam.
- Jesteś głodna?
- Yea, szczerze to jestem.
- Jest obiad w mikrofalówce.
- Dzięki Kelsey - Kiwnęła i pocałowała mnie w czoło, zanim wyszła na górę.
- Dobranoc Cass.
- Dobranoc - Rebekah wyszła po schodach a ja wyjęłam swoje jedzenie z mikrofalówki. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść, gdy usłyszałam pukanie do tylnych drzwi. Popatrzyłam na nie z dziwną miną na twarzy, lecz wstałam by odpowiedzieć.
Gdy w końcu otworzyłam drzwi moje oczy poszerzyły się widząc osobę przede mną.
- Tęskniłaś za mną?
_________________________________________
kaslfdhalgakjgkgja no. jak myślicie, kogo zobaczyła Cassie?
szybko udało mi się przetłumaczyć ten rozdział... ale niektóre fragmenty są... niezrozumiałe? z góry przepraszam :(
I WGL FOLLOWUJCIE POLSKIEGO DEVIL'A i CASSIE
strasznie wam dziękuje za wejścia i komentarze <3 kocham was <3
xoxo
Powiedzieć, że byłam przestraszona mogłoby pokazać, że jestem słaba, ale w tym momencie nie dam kurwa ciała biorąc pod uwagę, że czuję, że muszę siku a serce bije mi w uszach. Czuję jak jego wzrok wypala mi dziurę w czole gdy patrzy na mnie jak przez lustro, prowadząc. Po tym co wydawało się nieskończone, zatrzymał auto na leśnej polanie. Wysiadł z wozu, a ja wypuściłam drżący oddech. Tylne drzwi otworzyły się, a on odpiął mój pas.
- Odwróć się - Nie mogłam się ruszyć, poczułam, że moje ciało doznało szoku. Popchnął mnie na siedzenie i związał z czymś moje ręce. Podciągnął mnie do góry i wyciągnął z auta do przodu. Popchnął mnie, żeby ruszyła, poczułam jak moje serce było w brzuchu i zatrzymało się.
- Co Ty do cholery robisz? - Zamiast odpowiedzieć mu, zwymiotowałam obok drzewa, a on jęknął.
- To jest obrzydliwe - Cóż, może jeśli puściłbyś mnie kurwa samą, nie wyrzuciłabym tego wszystkiego z siebie ze strachu.
- Idź dalej - Popchnął mnie ponownie, gdy dotarliśmy do małego domku, który był w środku lasu.
- Wchodź do środka - Otworzył drzwi i pchnął mnie do środka, sprawiając, że upadłam. Zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się.
- TOMMY - Krzyknął, usłyszałam kroki i zauważyłam przede mną czarne buty. Zostałam podniesiona z ziemi i stanęłam oko w oko z chłopakiem z piercingiem i niebieskimi oczami.
- Jak masz na imię, piękna? - Mogłam poczuć zapach jakiegoś zielska z jego ust. Zaczęłam na niego patrzeć, nie powiem im tego gówna, nawet jeśli mnie zranią.
- Kot zjadł Ci język? - Odwróciłam głowę, a on złapał moją brodę, żebym na niego spojrzała.
- Jak masz na imię? - Plunęłam mu w twarz i poczułam kontakt ręki z moim policzkiem. Co jest nie tak z tymi ludźmi, uderzając mnie.
- Weź ją na góre - Zostałam pchnięta na schody, musiałam przejść kawałek i znowu mnie pchnięto, tym razem do pokoju.
- Ciesz się pobytem, suko - Drzwi zatrzasnęły się, a ja rozejrzałam się wokół za czymś, czym mogłam zdjąć te zasrane rzeczy z moich rąk.
Zobaczyłam, że okno było rozbite, a szkło było wszędzie. Odwróciłam się i pchnęłam ręce do przodu i do tyłu, żeby dostać linę. Poczułam jak lina opada, a moje ręce stają się wolne. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że było za wysoko, żeby skoczyć. Usłyszałam kroki na schodach i znów spojrzałam za okno.
- TAK, WIEM - Dochodziło zza drzwi. Oh pieprzyć to, wspięłam się na półkę i usłyszałam jak drzwi otwierają się.
- HEJ, CO ROBISZ? - Odwróciłam się, a on podbiegł do mnie, ale pozwoliłam sobie odejść i poczułam jak upadam. Nie wiedziałam czy mogłam umrzeć, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. Chciałam wrócić do domu. Wylądowałam na wewnętrznej części krzaka i spojrzałam w górę, żeby zobaczyć chłopaka z wkurzonym wyrazem twarzy. Wstałam po tym jak dowiedziałam się, że już go tam nie było i zaczęłam biec jak najszybciej mogłam, żeby zobaczyć gdzie jest wyjście z lasu. Usłyszałam kroki i zaczęłam biec szybciej. Zobaczyłam wyjście, gdy obejrzałam się by zobaczyć ich zbliżających się do mnie. Wydostałam się z lasu i zaczęłam biec w dół ulicy by znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc. Ujrzałam samochód, gdy tamci zaczęli zmniejszać przerwy. Mogłam już przejść do auta, gdy zostałam przyciągnięta do ziemi.
- Pani Weston. Czy wszystko w porządku? - Usłyszałam jak ktoś powiedział, gdy otwierałam oczy, lecz coś oślepiało moją twarz.
- Ugh, co się kurwa stało?
- Wszystko z Tobą ok? - Spojrzałam wokół pokoju i zobaczyłam moje siostry ze zmartwieniem na ich twarzach, lecz kiwnęłam.
- Czuje się dobrze.
- Masz szczęście, uderzyłaś głową o chodnik i masz tylko kilka ran - Jakie to jest szczęście? Lekarz albo pielęgniarka, nie za bardzo zwracałam uwagi na to kim ona była, sprawdziła moje ciśnienie i mogłam iść do domu.
- Co się stało? - Zapytała Kelsey.
- Nie wiem, zapamiętałam tylko, że byłam w lesie i widziałam bijących się ludzi. I wtedy obudziłam się tutaj - Kiwnęła głową i odwróciła się, żeby zobaczyć Rebeke, jak łzy spływają po jej policzkach.
- Becky, wszystko z Tobą w porządku? - Pokręciła głową i popatrzyła na mnie.
- Myślałam, że umrzesz. Tak się bałam, że nie usłyszę ponownie Twojego irytującego głosu. - Zaśmiałam się i wzięłam jej rękę z drugiej strony auta.
- Czuje się dobrze, nie musisz się martwić.
- Powiedziałam, żebyś była ostrożna
- Wiem i przepraszam.
- To był on?
- Kto?
- No wiesz, czy Devil Cię zabrał? - Pokręciłam głową.
- Nie, nie wiem kto to był. - Nie mogłam jej powiedzieć, że był to chłopak, którego lubi, doszłaby do wniosku, że ja nie chciałam, żeby im wyszło. Nie mogłam na to pozwolić.
- Więc, jestem szczęśliwa, że z Tobą wszystko ok.
- Dzięki siostro - Uśmiechnęłam się, gdy dotarłyśmy do domu. Weszłam do środka i odetchnęłam.
- Jesteś głodna?
- Yea, szczerze to jestem.
- Jest obiad w mikrofalówce.
- Dzięki Kelsey - Kiwnęła i pocałowała mnie w czoło, zanim wyszła na górę.
- Dobranoc Cass.
- Dobranoc - Rebekah wyszła po schodach a ja wyjęłam swoje jedzenie z mikrofalówki. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść, gdy usłyszałam pukanie do tylnych drzwi. Popatrzyłam na nie z dziwną miną na twarzy, lecz wstałam by odpowiedzieć.
Gdy w końcu otworzyłam drzwi moje oczy poszerzyły się widząc osobę przede mną.
- Tęskniłaś za mną?
_________________________________________
kaslfdhalgakjgkgja no. jak myślicie, kogo zobaczyła Cassie?
szybko udało mi się przetłumaczyć ten rozdział... ale niektóre fragmenty są... niezrozumiałe? z góry przepraszam :(
I WGL FOLLOWUJCIE POLSKIEGO DEVIL'A i CASSIE
strasznie wam dziękuje za wejścia i komentarze <3 kocham was <3
xoxo
środa, 1 maja 2013
Cold Stare
Cassie's POV
Prawie nie spałam w nocy biorąc pod uwagę, że wciąż byłam przestraszona, że gdy się obudzę Devil będzie stał nade mną z bronią, gotowy mnie zabić. Ale, inny powód to to, że nie mogłam przestać myśleć o tym kolesiu w lustrze i wiadomości na moim oknie. Coś mówi mi, żeby to zobaczyć, ale jestem zbyt przestraszona, żeby dowiedzieć się kto to kurwa był.
- Cassie, spóźnimy się, pośpiesz się - Usłyszałam Rebeke za moimi drzwiami.
- Będe gotowa za sekunde - Otworzyłam szafę i wygrzebałam moje ubrania. Ubrałam się i umyłam zęby, zrobiłam make-up i włosy, potem otworzyłam drzwi, żeby zobaczyć ją z poważną miną.
Cassie - Polyvore Zeszłam z nią schodami na dół a Kelsey uśmiechnęła się do nas.
- Podoba mi się Twój strój, Becky - Powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki - Rebekah - Polyvore
- Chodź, spóźnimy się.
- Uważaj w szkole.
- Cokolwiek - Weszłam do auta i pojechałam do szkoły.
W końcu dotarłyśmy do szkoły, a ja rozejrzałam się dookoła po wyjściu z mojego samochodu. Nie widziałam Devil'a ani jego znajomych, więc weszłam do budynku.
- Wszystko w porządku?
- Czuje się dobrze - Kiwnęła i weszła do klasy. Zadzwonił dzwonek, i podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i sięgnęłam po swoje książki, gdy ktoś zakrył moje oczy i usta.
- Powiedz słowo, a podetnę Ci gardło - Szybko kiwnęłam i poczułam jak moje nogi się poruszają. Usłyszałam zamykane drzwi, a ja usiadłam na zimnym krześle.
- Powiesz mi, czemu Todd Sanders był w Twoim wozie po szkole? - Osoba zapytała mnie, zakrywając moje oczy czymś, co było jak szmatka.
- J-ja, on zna moją siostrę.
- Czy zawsze podwozisz ludzi których nie znasz? To jest to co robisz, Cassie? - Pokręciłam głową i poczułam jak ręka uderza o mój policzek.
- P-przestań proszę - Usłyszałam ciemny chichot z jakiegoś miejsca w pokoju.
- Cz-czego ode mnie chcesz? - W tym miejscu chciałam pojechać do domu i schować się w mojej szafie i nigdy nie powrócić do świata zewnętrznego.
- Powiedz mi Cassie, jesteś dziewicą? - Nie odpowiedziałam. Nie powiem niczego, co może być obrócone przeciwko mnie. Ale, to nie wyszło, więc znowu poczułam rękę na moim policzku.
- ODPOWIEDZ MI DZIWKO.
- Tak, tak j-ja jestem dziewicą - Nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć, że ten kutas miał uśmiech na twarzy. Poczułam jak coś przejeżdża pomiędzy moimi nogami i wiedziałam, że była to ręka.
- P-proszę, wypuść mnie.
- Daję Ci ostrzeżenie Cassie, bo podobno Twój pierwszy raz nie ma dla Ciebie znaczenia - O moje skurwiele, zostałam wzięta przez Devil'a.
- P-proszę, nie.
- Byłbym ostrożny, będąc Tobą, mogę być bardzo... bardzo nieprzewidywalny - Poczułam jak jego ręka przenosiła się wyżej, po każdym jego słowie. Nagle zabrał swoją rękę, i poczułam jak coś sunęło w dół mojego ramienia, gdy moja łza spływała po policzku.
- Błagam Cię, proszę.
- Posłuchaj mnie uważnie Cassie, bo jeszcze jedna pomyłka i nie będę już taki miły - Kiwnęłam, kręcąc się na krześle.
- Nie rób głupiego gówna jeszcze raz. Jeśli jeszcze raz Ci to powiem, będe Twoim najgorszym koszmarem - Skinął do mnie.
- Rozumiesz? - Pisnęłam i poczułam jak więcej łez spływa mi po policzku.
- POWIEDZIAŁEM CZY ROZUMIESZ?
- Tak, tak rozumiem.
- Dobrze. Zamierzam policzyć do trzech a Ty będziesz z powrotem przy swojej szafce - Kiwnęłam głową.
- Raz... Dwa... - Nie usłyszałam trzy.
- Halo? - Ściągnęłam opaskę i zobaczyłam, że stałam przed moją szafką. Spojrzałam w dół na swoje ramiona, lecz nic nie zobaczyłam.
- Cassie - Usłyszałam jak ktoś mnie woła. Rozejrzałam się i zobaczyłam zamknięte drzwi do łazienki. Ruszyłam do środka i otworzyłam drzwi. Weszłam i popatrzyłam wokół.
- Cassie - Miałam ciarki na plecach. Podeszłam do lustra i zobaczyłam jego.
- Cz-czego chcesz?
- Podejdź bliżej - Poczułam jakby szeptał mi do ucha. Ruszyłam do lustra i zobaczyłam maskę, zakrywającą mu twarz. Miał na sobie czarną kurtkę, z napisem JB na ramieniu. JB? Co to kurwa jest?
- Kim jesteś?
- Nikomu nie ufaj, Cassie. To nie jest dla Ciebie bezpieczne.
- Dlaczego? - Usłyszałam jak drzwi otwierają się, obróciłam się i zobaczyłam dziewczynę z dziwnym wyrazem twarzy.
- Dziwak - Odwróciłam się w stronę lustra, lecz nikogo tam nie było.Wyszłam i ruszyłam w stronę klasy. Weszłam do środka i usiadłam obok jednego z chłopaków Devil'a.
- Ty krwawisz - Spojrzałam na niego, a on wskazał na moje ramiona.
- Oh.
- Powinnaś to przemyć - Podał mi pudełko chusteczek z końca stolika, a ja wzięłam kilka i przetarłam moje ramię. Oczyściłam krew a moje oczy rozszerzyły się na to co miałam na ramieniu.
To była litera J.
Czy to jest to przed czym mnie ostrzegał?
To było to co widziałam na jego kurtce?
Jestem całkiem zdezorientowana. Komu mam nie ufać? A co z Rebeką, czy z nią wszystko dobrze? Czy ktoś jeszcze widzi chłopaka w lustrze?
Czemu Devil mnie nienawidzi? Co zrobiłam by być traktowana w ten sposób?
Wkrótce był lunch i zauważyłam jak stolik Devil'a patrzy się na mnie. Wraz z kolegami wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie. Przełknęłam ślinę, mając nadzieję, że nic się nie stanie, ale jego znajomi, wyprzedzili mnie.
- Na zewnątrz w pięciu - Powiedział, przeskakując przez nasze ramiona. Poczułam ciepło na literze J, gdy uderzył mnie w ramię i zobaczyłam, że to jest czerwone jak krew.
- Gotowa na lunch?
- AHH Cholera, pieprzone gówno, Lola, przestraszyłaś mnie.
- Przepraszam, chcesz dostać jedzenie?
- Nie, ja uh muszę coś zrobić.
- Oh, więc ok. Więc, do zobaczenia później - Kiwnęłam głową i wyszłam z kafejki. Szłam przez korytarz i zobaczyłam jego z przyjaciółmi, przy tylnych drzwiach.
- Chodź - Otworzył drzwi i wyszedł, jego koledzy poszli za mną, żeby mieć pewność, że nie ucieknę. Stanął pod drzewem i wyciąnął pudełko z cygarami. Włożył jednego do ust, a ktoś inny dał mu ogień.
- Masz niewinnie wyglądającą siostrę, Cassie.
- Proszę, nie róbcie jej krzywdy.
- Nie przepadam za niewinnymi, jednak, pójdę za sexy dziewicami - Powiedział do mnie, patrząc na mnie od góry do dołu. Wypuścił chmurę z dymu i oparł się o drzewo.
- Co masz mi do zaoferowana? - Co?
- J-ja nie wiem.
- Powiedz mi Cassie, jak niewinna jesteś? - Nigdy nie uprawiałam seksu, ani nie robiłam nikomu przyjemności, ale nie może tego wiedzieć.
- Nie bardzo - Uśmiechnął się i kiwnął do jego z chłopaków. Poczułam rękę jadącą po moim policzku, gdy zostałam pchnięta na ziemię.
- Zapytam Cię jeszcze raz. Jak niewinna jesteś?
- Bardzo, jestem bardzo niewinna - Zaśmiał się i rzucił cygaro na podłogę nadeptując na niego. Podniósł swoją nogę i pchnął ją na mnie sprawiając, że musiałam na niego patrzeć.
- Zrobię z Tobą interes, Cassie.
- Jakiego rodzaju interes?
- Jeśli powiesz mi, co wiesz na temat Todd'a Sanders'a, pozwolę Ci odejść.
- Nic nie wiem - Powiedziałam ze łzami w oczach. Złapał mnie za szyję i podniósł ją do swojej twarzy. Poczułam jak jego oddech uderza o mnie, a łza spływa mi po policzku.
- Więc Cie nie puszcze.
- C-co masz na myśli? - Zbliżył się do mojego ucha i zaśmiał się.
- Jesteś moją własnością, dziwko - Powiedział, rzucając mnie na podłogę i wracając do budynku.
Powiedziałam Rebece, żeby pojechała z Lolą i Yasmine, bo chcę być sama. Pojechałam na promenadę nadmorską i wpatrywałam się w ocean bijący o brzeg. Spojrzałam w dół na moje ramię i zauważyłam że J było dalej czerwone.
- Cassie? - Odwróciłam się i zobaczyłam tego chłopaka Todd'a wpatrującego sie we mnie ze zdezorientowaniem na jego twarzy.
- Oh uh cześć - Powiedziałam policzkując swoją twarz.
- Wszystko w porządku?
- Czuję się dobrze.
- Co Ci się stało w ramie? - Powiedział, z szokiem w głosie.
- Ja uh to uh to nic. Co chcesz, tak w ogóle?
- Nie wiem, zobaczyłem siedzącą Cie i pomyślałem, że może chcesz towarzystwa.
- Dzięki, ale czuje się dobrze sama ze sobą.
- Może to nie była opcja?
- Słucham?
- Wstawaj - Powiedział, gdy jego oczy pociemniały.
- Nie.
- Powiedziałem WSTAWAJ - Odparł, chwytając mnie za włosy.
- Ała, puść mnie. Sprawiasz mi ból - Poczułam jak moje ciało jest przeciągane po drewnie na promenadzie.
- POMOCY, NIECH KTOŚ MI POMOŻE - Kogo ja okłamuje? Nikogo tu nie ma. Zostałam pchnięta na tylne siedzenie w samochodzie, a on uśmiechnął się do mnie.
- Pas - Powiedział, schylając się nade mną, żeby zapiąć klamrę od pasu bezpieczeństwa. Podszedł do przedniego siedzenia i uruchomił samochód.
_______________________________________
tadam :D mam nadzieję, że się podoba. tak wgl miał być wczoraj, ale 1) musiałam uczyć się pytań na bierzmowanie 2) mój kochany brat zajął mi komputer 3) byłby wieczorem, gdyby nie to, że poszłam wcześnie spać + ten sam braciszek siedział na kompie :)))
ale jest dzisiaj + mógł też być wcześniej, ale musiałam sprzątać i pomagać rodzicom.
nie wiem czemu się aż tak przed wami tłumaczę... no ale dobra.
wgl to was kocham <3
TO 'O MOJE SKURWIELE' CHODZI O 'OH MY FUCKERS' NIE MIAŁAM POJĘCIA JAK TO PRZETŁUMACZYĆ WIĘC NAPISAŁAM UM NO TAK... WYSZŁO IDIOTYCZNIE, NO TRUDNO.
a teraz ważna sprawa, dostałam pytanie na asku czy można założyć konto Devil'a na tt ( @JB_Devil_PL ) oczywiście, że się zgadzam. i teraz najważniejsze, CZY JEST KTOŚ, KTO CHCIAŁBY ZAŁOŻYĆ KONTO Z CASSIE? JEŚLI TAK, PISZCIE W KOMENTARZACH, ALBO NA TT KLIK ALBO NA ASKU KLIK
KOMENTUJCIE DALEJ <3
xoxo
Prawie nie spałam w nocy biorąc pod uwagę, że wciąż byłam przestraszona, że gdy się obudzę Devil będzie stał nade mną z bronią, gotowy mnie zabić. Ale, inny powód to to, że nie mogłam przestać myśleć o tym kolesiu w lustrze i wiadomości na moim oknie. Coś mówi mi, żeby to zobaczyć, ale jestem zbyt przestraszona, żeby dowiedzieć się kto to kurwa był.
- Cassie, spóźnimy się, pośpiesz się - Usłyszałam Rebeke za moimi drzwiami.
- Będe gotowa za sekunde - Otworzyłam szafę i wygrzebałam moje ubrania. Ubrałam się i umyłam zęby, zrobiłam make-up i włosy, potem otworzyłam drzwi, żeby zobaczyć ją z poważną miną.
Cassie - Polyvore Zeszłam z nią schodami na dół a Kelsey uśmiechnęła się do nas.
- Podoba mi się Twój strój, Becky - Powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki - Rebekah - Polyvore
- Chodź, spóźnimy się.
- Uważaj w szkole.
- Cokolwiek - Weszłam do auta i pojechałam do szkoły.
W końcu dotarłyśmy do szkoły, a ja rozejrzałam się dookoła po wyjściu z mojego samochodu. Nie widziałam Devil'a ani jego znajomych, więc weszłam do budynku.
- Wszystko w porządku?
- Czuje się dobrze - Kiwnęła i weszła do klasy. Zadzwonił dzwonek, i podeszłam do szafki. Otworzyłam ją i sięgnęłam po swoje książki, gdy ktoś zakrył moje oczy i usta.
- Powiedz słowo, a podetnę Ci gardło - Szybko kiwnęłam i poczułam jak moje nogi się poruszają. Usłyszałam zamykane drzwi, a ja usiadłam na zimnym krześle.
- Powiesz mi, czemu Todd Sanders był w Twoim wozie po szkole? - Osoba zapytała mnie, zakrywając moje oczy czymś, co było jak szmatka.
- J-ja, on zna moją siostrę.
- Czy zawsze podwozisz ludzi których nie znasz? To jest to co robisz, Cassie? - Pokręciłam głową i poczułam jak ręka uderza o mój policzek.
- P-przestań proszę - Usłyszałam ciemny chichot z jakiegoś miejsca w pokoju.
- Cz-czego ode mnie chcesz? - W tym miejscu chciałam pojechać do domu i schować się w mojej szafie i nigdy nie powrócić do świata zewnętrznego.
- Powiedz mi Cassie, jesteś dziewicą? - Nie odpowiedziałam. Nie powiem niczego, co może być obrócone przeciwko mnie. Ale, to nie wyszło, więc znowu poczułam rękę na moim policzku.
- ODPOWIEDZ MI DZIWKO.
- Tak, tak j-ja jestem dziewicą - Nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć, że ten kutas miał uśmiech na twarzy. Poczułam jak coś przejeżdża pomiędzy moimi nogami i wiedziałam, że była to ręka.
- P-proszę, wypuść mnie.
- Daję Ci ostrzeżenie Cassie, bo podobno Twój pierwszy raz nie ma dla Ciebie znaczenia - O moje skurwiele, zostałam wzięta przez Devil'a.
- P-proszę, nie.
- Byłbym ostrożny, będąc Tobą, mogę być bardzo... bardzo nieprzewidywalny - Poczułam jak jego ręka przenosiła się wyżej, po każdym jego słowie. Nagle zabrał swoją rękę, i poczułam jak coś sunęło w dół mojego ramienia, gdy moja łza spływała po policzku.
- Błagam Cię, proszę.
- Posłuchaj mnie uważnie Cassie, bo jeszcze jedna pomyłka i nie będę już taki miły - Kiwnęłam, kręcąc się na krześle.
- Nie rób głupiego gówna jeszcze raz. Jeśli jeszcze raz Ci to powiem, będe Twoim najgorszym koszmarem - Skinął do mnie.
- Rozumiesz? - Pisnęłam i poczułam jak więcej łez spływa mi po policzku.
- POWIEDZIAŁEM CZY ROZUMIESZ?
- Tak, tak rozumiem.
- Dobrze. Zamierzam policzyć do trzech a Ty będziesz z powrotem przy swojej szafce - Kiwnęłam głową.
- Raz... Dwa... - Nie usłyszałam trzy.
- Halo? - Ściągnęłam opaskę i zobaczyłam, że stałam przed moją szafką. Spojrzałam w dół na swoje ramiona, lecz nic nie zobaczyłam.
- Cassie - Usłyszałam jak ktoś mnie woła. Rozejrzałam się i zobaczyłam zamknięte drzwi do łazienki. Ruszyłam do środka i otworzyłam drzwi. Weszłam i popatrzyłam wokół.
- Cassie - Miałam ciarki na plecach. Podeszłam do lustra i zobaczyłam jego.
- Cz-czego chcesz?
- Podejdź bliżej - Poczułam jakby szeptał mi do ucha. Ruszyłam do lustra i zobaczyłam maskę, zakrywającą mu twarz. Miał na sobie czarną kurtkę, z napisem JB na ramieniu. JB? Co to kurwa jest?
- Kim jesteś?
- Nikomu nie ufaj, Cassie. To nie jest dla Ciebie bezpieczne.
- Dlaczego? - Usłyszałam jak drzwi otwierają się, obróciłam się i zobaczyłam dziewczynę z dziwnym wyrazem twarzy.
- Dziwak - Odwróciłam się w stronę lustra, lecz nikogo tam nie było.Wyszłam i ruszyłam w stronę klasy. Weszłam do środka i usiadłam obok jednego z chłopaków Devil'a.
- Ty krwawisz - Spojrzałam na niego, a on wskazał na moje ramiona.
- Oh.
- Powinnaś to przemyć - Podał mi pudełko chusteczek z końca stolika, a ja wzięłam kilka i przetarłam moje ramię. Oczyściłam krew a moje oczy rozszerzyły się na to co miałam na ramieniu.
To była litera J.
Czy to jest to przed czym mnie ostrzegał?
To było to co widziałam na jego kurtce?
Jestem całkiem zdezorientowana. Komu mam nie ufać? A co z Rebeką, czy z nią wszystko dobrze? Czy ktoś jeszcze widzi chłopaka w lustrze?
Czemu Devil mnie nienawidzi? Co zrobiłam by być traktowana w ten sposób?
Wkrótce był lunch i zauważyłam jak stolik Devil'a patrzy się na mnie. Wraz z kolegami wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie. Przełknęłam ślinę, mając nadzieję, że nic się nie stanie, ale jego znajomi, wyprzedzili mnie.
- Na zewnątrz w pięciu - Powiedział, przeskakując przez nasze ramiona. Poczułam ciepło na literze J, gdy uderzył mnie w ramię i zobaczyłam, że to jest czerwone jak krew.
- Gotowa na lunch?
- AHH Cholera, pieprzone gówno, Lola, przestraszyłaś mnie.
- Przepraszam, chcesz dostać jedzenie?
- Nie, ja uh muszę coś zrobić.
- Oh, więc ok. Więc, do zobaczenia później - Kiwnęłam głową i wyszłam z kafejki. Szłam przez korytarz i zobaczyłam jego z przyjaciółmi, przy tylnych drzwiach.
- Chodź - Otworzył drzwi i wyszedł, jego koledzy poszli za mną, żeby mieć pewność, że nie ucieknę. Stanął pod drzewem i wyciąnął pudełko z cygarami. Włożył jednego do ust, a ktoś inny dał mu ogień.
- Masz niewinnie wyglądającą siostrę, Cassie.
- Proszę, nie róbcie jej krzywdy.
- Nie przepadam za niewinnymi, jednak, pójdę za sexy dziewicami - Powiedział do mnie, patrząc na mnie od góry do dołu. Wypuścił chmurę z dymu i oparł się o drzewo.
- Co masz mi do zaoferowana? - Co?
- J-ja nie wiem.
- Powiedz mi Cassie, jak niewinna jesteś? - Nigdy nie uprawiałam seksu, ani nie robiłam nikomu przyjemności, ale nie może tego wiedzieć.
- Nie bardzo - Uśmiechnął się i kiwnął do jego z chłopaków. Poczułam rękę jadącą po moim policzku, gdy zostałam pchnięta na ziemię.
- Zapytam Cię jeszcze raz. Jak niewinna jesteś?
- Bardzo, jestem bardzo niewinna - Zaśmiał się i rzucił cygaro na podłogę nadeptując na niego. Podniósł swoją nogę i pchnął ją na mnie sprawiając, że musiałam na niego patrzeć.
- Zrobię z Tobą interes, Cassie.
- Jakiego rodzaju interes?
- Jeśli powiesz mi, co wiesz na temat Todd'a Sanders'a, pozwolę Ci odejść.
- Nic nie wiem - Powiedziałam ze łzami w oczach. Złapał mnie za szyję i podniósł ją do swojej twarzy. Poczułam jak jego oddech uderza o mnie, a łza spływa mi po policzku.
- Więc Cie nie puszcze.
- C-co masz na myśli? - Zbliżył się do mojego ucha i zaśmiał się.
- Jesteś moją własnością, dziwko - Powiedział, rzucając mnie na podłogę i wracając do budynku.
Powiedziałam Rebece, żeby pojechała z Lolą i Yasmine, bo chcę być sama. Pojechałam na promenadę nadmorską i wpatrywałam się w ocean bijący o brzeg. Spojrzałam w dół na moje ramię i zauważyłam że J było dalej czerwone.
- Cassie? - Odwróciłam się i zobaczyłam tego chłopaka Todd'a wpatrującego sie we mnie ze zdezorientowaniem na jego twarzy.
- Oh uh cześć - Powiedziałam policzkując swoją twarz.
- Wszystko w porządku?
- Czuję się dobrze.
- Co Ci się stało w ramie? - Powiedział, z szokiem w głosie.
- Ja uh to uh to nic. Co chcesz, tak w ogóle?
- Nie wiem, zobaczyłem siedzącą Cie i pomyślałem, że może chcesz towarzystwa.
- Dzięki, ale czuje się dobrze sama ze sobą.
- Może to nie była opcja?
- Słucham?
- Wstawaj - Powiedział, gdy jego oczy pociemniały.
- Nie.
- Powiedziałem WSTAWAJ - Odparł, chwytając mnie za włosy.
- Ała, puść mnie. Sprawiasz mi ból - Poczułam jak moje ciało jest przeciągane po drewnie na promenadzie.
- POMOCY, NIECH KTOŚ MI POMOŻE - Kogo ja okłamuje? Nikogo tu nie ma. Zostałam pchnięta na tylne siedzenie w samochodzie, a on uśmiechnął się do mnie.
- Pas - Powiedział, schylając się nade mną, żeby zapiąć klamrę od pasu bezpieczeństwa. Podszedł do przedniego siedzenia i uruchomił samochód.
_______________________________________
tadam :D mam nadzieję, że się podoba. tak wgl miał być wczoraj, ale 1) musiałam uczyć się pytań na bierzmowanie 2) mój kochany brat zajął mi komputer 3) byłby wieczorem, gdyby nie to, że poszłam wcześnie spać + ten sam braciszek siedział na kompie :)))
ale jest dzisiaj + mógł też być wcześniej, ale musiałam sprzątać i pomagać rodzicom.
nie wiem czemu się aż tak przed wami tłumaczę... no ale dobra.
wgl to was kocham <3
TO 'O MOJE SKURWIELE' CHODZI O 'OH MY FUCKERS' NIE MIAŁAM POJĘCIA JAK TO PRZETŁUMACZYĆ WIĘC NAPISAŁAM UM NO TAK... WYSZŁO IDIOTYCZNIE, NO TRUDNO.
a teraz ważna sprawa, dostałam pytanie na asku czy można założyć konto Devil'a na tt ( @JB_Devil_PL ) oczywiście, że się zgadzam. i teraz najważniejsze, CZY JEST KTOŚ, KTO CHCIAŁBY ZAŁOŻYĆ KONTO Z CASSIE? JEŚLI TAK, PISZCIE W KOMENTARZACH, ALBO NA TT KLIK ALBO NA ASKU KLIK
KOMENTUJCIE DALEJ <3
xoxo
Subskrybuj:
Posty (Atom)