niedziela, 28 kwietnia 2013

Black Eyes

Cassie's POV

Tego ranka obudziłam się ze strachem w oczach. Ale nie bałbyś się jeśli spotkałbyś wczoraj Devila? Ruszyłam do łazienki i umyłam zęby. Gdy wyszłam, moje drzwi otworzyły się ukazując Rebeke trzymającą dwie bluzki w rękach. Sposób aby uderzyć moją siostrę, uwielbiam komunikacje w tym domu. Poczuj ten sarkazm.
- Która?
- Niebieska, z Twoimi niebieskimi vansami.
- Czemu nie jesteś gotowa? Zaraz wychodzimy.
- Becky, jeśli wyjdziesz, przygotuje się.
- Racja, przepraszam - Zamknęła za sobą drzwi a ja pokręciłam głową.Ale trzeba kochać swoją siostrę.
Podeszłam do szafy i wyjęłam bluzkę, szorty i vansy. Wyjęłam stanik z mojej szafki, spałam w jednym tej nocy. Ubrałam się, ułożyłam włosy i nałożyłam make-up. Cassie - Polyvore Wyszłam z pokoju, zeszłam schodami na dół i kiwnęłam do Rebeki widząc jej strój.
Zjadłyśmy po misce płatków a Kelsey dała mi kluczyki do samochodu. Mój kuzyn Ronnie podrzucił go zeszłej nocy.
- Gotowa do jazdy? - Zapytałam Rebeke. Kiwnęłam głową i pożegnałyśmy się z Kelsey. Wsiadłyśmy, zapaliłam auto i pojechałyśmy do szkoły.
- Bądź dzisiaj ostrożna, Cassie. Proszę? - Kiwnęłam.
- Będe. Jeśli mam szczęście, nie będzie ich dzisiaj.
- To mało prawdopodobne, ale ok - Westchnęłam i zaparkowałam samochód.
- Do zobaczenia później.
- Jasne - Przytuliłam ją a ona weszła do środka. Zauważyłam Yasmine i Lolę z tyłu szkoły i uśmiechnęłam się do nich.
- Hej, jestem zaskoczona że tu jesteś.
- Dlaczego miałoby mnie nie być? - Zapytałam zmieszana.
- No wiesz, stanąć twarzą w twarz z Devil'em. Każdy myślał, że uciekniesz.
- Jeśli jest jedna rzecz, której nie zrobię, to ucieczka przed czymś lub przed kimś.
- Dobrze, zobaczymy się na matmie - Powiedziała Lola.
- Yea, pa - Weszłam do klasy na angielski, a wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć.
- Co?
- Ty żyjesz - Spojrzałam na głupkowatego chłopaka z wczoraj, który podciągnął swoje okulary jeszcze wyżej i skinął.
- Powinnam nie żyć?
- Myśleliśmy o tej całej sprawie z Devil'em przy lunchu.
- Nieważne, nie obchodzi mnie to co każdy z was chce powiedzieć - Podeszłam do swojego miejsca i nie zauważyłam tego kolesia, Travis'a. Może jestem dziś bezpieczna. Przynajmniej mam nadzieję.

Późny dzwonek zadzwonił i wszyscy zaczęli wchodzić do klasy, a ja dalej nie widziałam chłopaka, który mnie wczoraj uderzył. Fuck yeah, jestem dziś wolna. Nauczyciel wszedł i zaczęliśmy się 'uczyć' o Romeo i Julii co wydawało się być setnym w moim życiu.
- A teraz, wie ktoś co wydarzyło się na maskaradzie? - Kilka osób podniosło ręce, gdy drzwi otworzyły się a ja ujrzałam czarną skórzaną kurtkę z wczoraj. Nagle mój policzek zaczął płonąć i uświadomiłam sobie, że to dlatego, że on się na mnie patrzył. Nie, on piorunował mnie wzrokiem. Przesunęłam się na swoim siedzeniu i spuściłam wzrok.
- Miło z Twojej strony, że w końcu do nas dołączyłeś.
- Zamknij się - Prychnął na nią, a potem usiadł na miejscu. Odchylił się na krześle i położył swoje nogi na stoliku. Powiedzieć, że nie byłam zdenerwowana, było kompletnym kłamstwem. Czułam strach przed mrugnięciem bo myślałam, że znowu mnie uderzy. Nie patrzyłam w górę ani nic nie mówiłam.
Wyszłam z klasy od razu po dzwonku i ruszyłam do damskiej toalety. Naprawdę musiałam się odprężyć albo zamierzałam zejść na atak lęku, przysięgam.
- Cassie - Usłyszałam jak ktoś woła moje imie, ale gdy popatrzyłam w lustro, nikogo tam nie było. Obróciłam się wokół łazienki, spojrzałam pod umywalki, ale dalej nikogo nie widziałam.
- Popatrz na lustro - Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka wpatrującego się we mnie z zimnym spojrzeniem.
- C-czego chcesz? - Pokazał na palcach 'chodź tutaj' a ja podeszłam bliżej. Gdy dotarłam do lustra, odbicie stało się bardziej widoczne, ale zanim zorientowałam się kto to jest, lustro pękło i widziałam tylko siebie.
To miasto mnie kurwa przeraża. Kim jest ten koleś, który jest w każdym lustrze na które patrze?
Wyszłam z łazienki i rozejrzałam się patrząc jak wszyscy przechodzą koło mnie. Weszłam do do klasy, na matematykę i zobaczyłam Lole, siedzącą przy naszym stoliku.
- Hej, jak tam?
- Muszę Cię o coś zapytać.
- Ok, o co chodzi?
- Widze chłopaka w każdym lustrze, oprócz tych w moim domu. To normalne? - Popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Nie, to nie jest normalne, to jest kurwa chore.
- Wiem, i ktoś był w moim pokoju zeszłej nocy - Jej oczy powiększyły się.
- Kto?
- Nie wiem, zostawił wiadomość na moim oknie mówiącą, że to jest niebezpieczne miejsce i musze być ostrożna, czy coś takiego.
- Myślisz, że chodzi mu o Devil'a?
- Ja naprawdę nie wiem, boje się, że on cofnie swoje ostrzeżenie i będe w poważnym gównie.
- Ok, oddychaj i odpręż się. Jestem pewna, że to nic poważnego.
- Mam nadzieję, że masz rację - Kiwnęła i skupiłyśmy się co mówił nauczyciel.

Weszłam sama do kawiarni gdy zobaczyłam Rebeke z Yasmine i Lolą przy naszym stoliku. Szłam prosto do stolika, gdy dwoje drzwi otworzyło się. Jeszcze raz wszystko zatrzymało się, a ja chciałam uciekać. Zobaczyłam jak patrzą się na mnie i siadają przy stoliku. Wzrok każdego był zimny jak lód, mogłam poczuć całą nienawiść idącą od nich, przechodzącą przez moje żyły i sprawiającą mi gęsią skórkę. Moje serce zaczęło wyścig, a ja zapłaciłam za lunch. Szukałam innego sposobu przedostania się do stolika niż minąć ich, ale nie było innego wyjścia. Wzięłam głeboki oddech i trzymałam go, mając nadzieję, że nic się nie stanie. Prawie mi się to udało, gdy usłyszałam pokaszliwanie, odwróciłam się i zobaczyłam Jego, patrzącego się na mnie. Chciałam iść dalej, ale moje stopy nie mogły się ruszyć, to było jak bym utknęła w tym miejscu.
- Sprawiłaś komuś problem, Weston? - Połknęłam guzek w gardle i pokręciłam szybko głową.
- Jesteś tego pewna? - Kiwnęłam, a on wstał z miejsca.
- Mam nadzieję, bo jeśli tak, to mielibyśmy problem, prawda?
- T-tak - Udało mi się wyjść.
- Naprawdę powinnaś przestać wstrzymywać oddech, Eva, przecież nie chcesz zemdleć, prawda? - Pokręciłam głową a on się uśmiechnął.
- Co powiedział?
- Nic - Odwróciłam się i zobaczyłam go, patrzącego się na mnie z poważną miną.
- Wszystko z Tobą w porządku?
- Jaka jest jego historia?
- Nikt tego nie wie. Nie jest osobą z którą można pogadać.
- Czy ktoś kiedykolwiek próbował?
- A jak myślisz? - Bryanna powiedziała z 'cholera-nie' spojrzeniem na twarzy.
- Może jest zagubioną duszą.
- Yea i może świnie latają - Powiedziała Yasmine.
- Popatrz, nikt nie rozmawia ani nie pisze z nim ani z jego kolegami. Jeśli chcesz oddychać, sugeruję, że może powinnaś być cicho i nie gadać z nimi.
- Ok.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - Ale pod stołem, moje palce były skrzyżowane.
- Kelsey nie będzie późno w domu. Chce widzieć nas wykąpane, najedzone i bez problemów - Powiedziała Rebekah. Kiwnęłam, niespecjalnie zwracając uwagę, ale wciąż gapiąc się na ich stół.
- Czy Ty w ogóle słuchasz?
- Yea, mówiłaś coś o latających świniach - One miałaby na twarzach facepalm, a Rebekah uderzyła mnie w ramię.
- Do cholery, za co to było dziwko?
- Powiedziałam, że masz zapomnieć.
- Ok? - Powiedziałam z dziwnym spojrzeniem na twarzy.

W końcu dzień szkoły się skończył, a ja poczułam jak moje tętno zaczęło wracać do normalności. Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam Rebekę wraz z chłopakiem z jej wieku. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć, Becky, gotowa do jazdy?
- Jasne, uh Cass, to jest Todd. Todd to moja siostra Cassie.
- Miło Cię poznać - Powiedziałam do niego.
- Hej - Powiedział z kiwnięciem głową. Uh ok? Nie za bardzo grzeczny? Nieważne, nie mam na to czasu.
- Chodź.
- Czy Todd może jechać? - Popatrzyłam na nią, a ona pokazała mi te szczenięce oczy.
- Zgoda - Powiedziałam, poddając sie.
- Dzięki - Chwyciła go za ręke i weszli do auta. O dobry Boże, nie każ mi tego żałować. Ruszyłam autem i popatrzyłam na nich, widząc jak oglądali auta przejeżdżające koło nas. Poczułam dreszcze na plecach i wypuściłam chybotliwy oddech.
Gdy dotarliśmy do domu powiedziałam im, żeby zostali w salonie, biorąc pod uwagę, że ona ma 15 lat i nie ma mowy, żeby poszła do pokoju z chłopakiem. Może to zawaliłam, ale nie pozwolę, żeby to przydażyło sie mojej siostrze.
Weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam otwarte okno i kolejną wiadomość na nim
Może powinnaś podpatrzeć Todd'a Sanders'a. Byłbym ostrożny jeśli byłbym Tobą, Księżniczko.

___________________________________


kahkaghdsakhggasgasashhfhawr i co? :D
to lustro jest naprawdę przerażające... no ale dobra, akcja się rozkręca. no i przepraszam za błędy (jeśli takie są)

*kawiarnia w sensie tam gdzie jedzą lunch. to nie jest inny budynek, wszystko jest w szkole, ale tak było w oryginale, więc tak przetłumaczyłam :)

+ mój twitter: @imnewkate
+ jak są jakieś pytania to na:http://ask.fm/looooooooolz
+ i tak, informuje o nowych rozdziałach



JEŚLI TO CZYTASZ, TO PROSZE, SKOMENTUJ <3


wgl, STRASZNIE dziękuje za wcześniejsze komentarze i wejścia <3 nawet nie wiecie jak się ciesze, widząc to :)

xoxo

piątek, 26 kwietnia 2013

First Day of School

Cassie's POV

Usłyszałam Rebeke krzyczącą przed moimi drzwiami, żebym wzięła prysznic i przygotowała się do szkoły. Wstałam z łóżka, ruszyłam do łazienki i umyłam zęby. Wzięłam szybki prysznic i poszłam się ubrać. Otworzyłam szafę i wygrzebałam bluzkę i parę krótkich spodenek. Zrzuciłam z siebie ręcznik, założyłam stanik i kolejną bieliznę zanim nałożyłam na siebie wyjętą już część odzieży. Podeszłam do lustra, które było za drzwiami i ułożyłam włosy, potem podeszłam do kolejnego lustra przy mojej toaletce i nałożyłam make-up. Cassie - Polyvore . Wyszłam z pokoju i zobaczyłam jak na korytarzu moja siostra czeka na mnie ze skrzyżowanymi rękami. 
- Ślicznie wyglądasz, siostro - Powiedziałam z uśmiechem. 
- Dzięki, Ty też - Rebekah - Polyvore Zeszłyśmy schodami do kuchni i zobaczyłyśmy Kelsey przygotowującą śniadanie. 
- Dzień dobry - Odwróciła się i dała nam po talerzu z naleśnikiem i bekonem. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- A teraz zasady.
- Ugh, Kelsey, naprawde? Mam 17 lat, nie 2 i myślę, że znam już wszystkie.
- Ale Ty ich nie przestrzegasz. Ta szkoła ma już ludzi, którzy sprawiają, że pracownicy mają trudną robotę, nie rób tego samego.
- Dobrze. Będę się zachowywać.
- Dziękuje, to wszystko o co chciałam spytać - Kiwnęłam głową i odstawiłam talerz do zlewu.
- Mogę wziąć samochód? Czy Ty nas zawieziesz? - Zapytałam Kelsey.
- Zabiorę was dzisiaj. Jutro wieczorem przychodzi Twoje auto - Znów kiwnęłam i wyszłyśmy przed dom. 
Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do szkoły.

- Masz wszystko? 
- Tak - Odpowiedziałam.
- A Ty, Becky? 
- Yea, dzięki za podwózke 
- Do zobaczenia w domu - Wysiadłyśmy z auta, a Kelsey ruszyła, odjeżdżając od nas za budynek szkoły.
- Gotowa?
- Gotowa bardziej niż kiedykolwiek byłam - Przytaknęłyśmy do siebie i weszłyśmy do środka. Gdy tylko otworzyłam drzwi, wchodząc do szkoły z Rebeką wydawało mi się jakbym była w zoo. Faceci sprawdzali dziewczyny, jakaś para prawdopodobnie gwałciła się na szafkach, cheerleaderki stojące w kole i śmiejące się do siebie, zapaleni sportowcy rzucający do siebie piłkę.
- Znajdźmy gabinet dyrektora - Szłyśmy przez cały korytarz omijając wszystkich tych niedojrzałych idiotów, aż w końcu znalazłyśmy gabinet. Otworzyłam drzwi i podeszłam do sekretarki.
- Przepraszam - Rebekah powiedziała do kobiety siedzącej za biurkiem. Stara osoba nawet nie popatrzyła na nią.
- Powiedziałam przepraszam - Dalej nic, odwróciła się do mnie i w końcu się zdenerwowałam. 
- HEJ STARA SUKO - Spojrzała w górę ze złością w oczach.
- Mogę w czymś pomóc?
- Chcemy nasz harmonogram i rzeczy.
- Imiona? 
- Cassie Weston i Rebekah Weston - Przeszukała swój komputer i wydrukowała nasze rzeczy. Poszła za nami do tyłu i wzięła kilka podręczników. Wróciła do nas i dała Rebece jej książki z pierwszego roku a mi z ostatniego. 
- Oto wasze harmonogramy. 
- Później - Wyszłam, wrzucając swoje książki do torby. Wkroczyłyśmy na główny korzytarz, zauważając, że nikogo tam nie ma. 

Sięgnęłyśmy do swoich szafek. Włożyłam do swojej wszystkie książki oprócz angielskiego i matematyki. Odwróciłam się do Rebeki zamykając szafkę.
- Widzimy się na lunchu? 
- Tak - Przytuliłam ją i obie poszłyśmy w przeciwne strony, żeby dojść na pierwszą lekcję.
Odwróciłyśmy i uśmiechnęłyśmy się do siebie przed ponownym odejściem. 
Przeszłam przez korytarz i zaczęłam odwracać się, szukając klasy od angielskiego gdy zobaczyłam chłopaka w czarnym kapturze przechodzącego koło mnie i wchodzącego do sali nr. 230 gdzie była lekcja angielskiego. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, sprawiając, że cała uwaga przeszła na mnie. 
- Oh, Ty musisz być Cassie Weston
- Yup.
- Więc, możesz usiąść gdzie chcesz - Obróciłam się i zobaczyłam 3 wolne miejsca. Jedno koło cheerleaderki, drugie koło głupkowatego faceta gapiącego się na mnie i trzecie, na końcu, koło chłopaka w czarnej marynarce. Przeszłam obok pierwszych dwóch osób i poszłam prosto na koniec. Usłyszałam dźwięk przestawiania miejsc, odwróciłam się i zobaczyłam jak każdy patrzy na mnie ze strachem w oczach. Zlekceważyłam to usiadłam obok faceta który się na mnie gapił. Wszyscy patrzyli się na niego, a on zwrócił wzrok na wprost siebie.
- Jeśli ktoś ma coś do powiedzenia, niech mówi. Jeśli nie, patrzcie na przód - Wszyscy popatrzyli przed siebie, a ja na niego. 
- To samo dotyczy Ciebie - Przewróciłam oczami i już zmieniałam kierunek wzroku gdy nagle wziął moją brodę, żebym popatrzyła na niego.
- Puść mnie kutasie - Powiedziałam głośno, zwracając wszystkich uwagę na siebie. 
- Przewróć na mnie oczami jeszcze raz, a nie będziesz mieć żadnych oczu - Popatrzyłam na jego twarz, otworzyłam szeroko oczy i przewróciłam nimi celowo tyłem do niego. Następną rzeczą było ukłucie na moim prawym policzku. Dotknęłam go a chłopak popatrzył na mnie.
- Jeśli dalej chcesz być dzieckiem, będziesz tak traktowana. 
- Masz problemy z gniewem - Poczułam kolejne ukłucie przejeżdżające po moim policzku. Moje oczy napełniały sie wodą. Odwróciłam się do nauczycielki, lecz ona uniknęła mojego spojrzenia spuszczając głowę na dół. Spojrzałam na wszystkich wokół, lecz i oni byli odwróceni w inne strony. 
- Posłuchaj mnie, Ty mała dziwko, nie przestrzegasz mnie. Będe mieć na Ciebie oko. Masz szczęście, że nie uderzyłem Cię mocno - Spojrzałam w dół i poczułam jak łza spływa po moim policzku.
- Płacz ile chcesz, i tak nikt Ci nie pomoże - Dzwonek zadzwonił a ja pobiegłam do damskiej toalety. Popatrzyłam na swoje odbicie i zobaczyłam, że mój policzek jest cały czerwony. Spuściłam wzrok i puściłam wodę z kranu. Wzięłam papierowy ręcznik i przyłożyłam go do policzka. Nie chciałam żeby Rebekah coś mówiła.
Znowu spojrzałam w lustro i zobaczyłam postać w czarnym kapturze patrzącą na mnie. To była ta sama osoba co wczoraj. Odwróciłam się, lecz nikogo za mną nie było. 
Wyszłam z łazienki i poszłam na lekcję matematyki. Nie widziałam Rebeki na korytarzu, więc zgaduje, była na lekcji. 
Otworzyłam drzwi do sali i weszłam do środka. Zobaczyłam wolne miejsce obok dziewczyny, więc usiadłam. Odwróciła się do mnie i uśmiechnęła.
- Cześć, jestem Lola. Ty jesteś Cassie, tak?
- Yea, miło Cię poznać.
- Słyszałam co stało się na angielskim. 
- Kim jest ten chłopak?
- Jego imię to Travis Dillion, jest przyjacielem Devil'a - Popatrzyłam na nią zmieszana gdy drzwi otworzyły się.
- To jest Devil - Powiedziała, wskazując chłopaka w czarnych dżinsach, białej koszulce, czarnej skórzanej kurtce i czerwonych suprach. Miał kolczyki a jego kurtka była przewieszona tak, że widać było jego tatuaże. Sowa na ramieniu i napis Bieleve.
- Czemu nazywany jest Devil?
- Jest najgroźniejszym i najstraszniejszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek widziałaś. 
- Dlaczego?
- Powiedzmy, że masz szczęście, że miałaś styczność z jego kolegą a nie z nim. On nie jest tak jak jego przyjaciele, one nie pomyśli dla razy o przecięciu Twojego gardła - Kiwnęłam zszokowana, gdy nauczyciel wszedł. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak patrzy na niego z poważną miną. Znowu odwróciłam się i czekałam na dzwonek.

Dość wcześnie zobaczyłam Rebekę przed moją szafką.
- Hej.
- Jak mija Ci pierwszy dzień w szkole?
- Jest ok, poznałam kilku ludzi - Kiwnęłam głową i ruszyłyśmy do kawiarni.
- A Twój?
- Ta szkoła nie jest taka, jak myślała Kelsey.
- Co masz na myśli?
- Są tu ludzie, którzy nie są za bardzo znani za honorowość. 
- Oh - Usiadłyśmy przy stoliku gdy zobaczyłam Lole z jakąś dziewczyną. Machnęła do mnie ręką, a ja wstałam i wzięłam Rebeke ze sobą. 
- Lola, to jest moja młodsza siostra Rebekah, Becky to jest Lola. Poznałam ją na matmie.
- Miło mi Cię poznać. To jest moja najlepsza przyjaciółka Yasmine. 
- Hej - Uśmiechnęłam się i usiadłam. 
- Ty jesteś tą dziewczyną, która wkurzyła Travisa. Cholera, jesteś dzielna.
- Dziękuje? Tak myślę - Zaśmiała się a cały ruch w pomieszczeniu zatrzymał się, gdy otworzyły się drzwi. 
- Uh, nie.
- Co?
- Devil - Odwróciłam się i zobaczyłam go z czterema kolesiami z takimi samymi skórzanymi kurtkami.
- Kto to Devil?
- Ktoś na kogo nie chcę patrzeć ani z nim rozmawiać - Powiedziałam jej a ona kiwnęła. Zaczęła jeść swój lunch a ja usłyszałam zbliżające się kroki.
- Nie ruszaj się.
- Czemu?
- Idą do naszego stolika - Przełknęłam ślinę a kroki ucichły. Jeden, którego nazywali Devil pochylił się nade mną i popatrzył na mnie.
- Jesteś Cassie? - Spojrzałam na dziewczyny i zobaczyłam, że były wystraszone.
- ZADAŁEM CI PYTANIE.
- Tak, jestem Cassie.
- Wstań - Jego oczy były ciemne, a powiedzieć, że byłam przestraszona to za mało. Myślałam, że się zesram przez to jaki był przerażający.
- Wyjdź z kawiarni TERAZ - Wzięłam swoją torbę i wyszłam z nimi na zewnątrz. Dwóch chłopaków stanęło przed drzwiami upewniając się, żeby nikt nie wyszedł.
- Słyszałem, że źle odzywasz się do mojego kolegi
- N-nie to miałam na myśli, J-ja jestem tu nowa - Oparł się o szafkę, blokując mi ucieczkę gdy poczułam na plecach coś zimnego, zatrzymującego mnie. Poczułam jego oddech na mojej szyi, gdy zaczął mówić.
- Daję Ci ostrzeżenie, ale jeśli jeszcze raz odezwiesz się bez szacunku do jednego z moich kolegów. Uderzenie w policzek będzie czymś dobrym w porównaniu co Ci zrobię - Kiwnęłam do niego a on wyszedł z budynku. Drzwi otworzyły się, a ja upadłam na ziemie ciężko oddychając.
- Cassie, wszystko w porządku? - Poczułam rękę na moim ramieniu, odwróciłam się by zobaczyć Rebeke i dziewczyny.
- W-wszystko w porządku. Chcę tylko wrócić do domu.
- Zadzwonię do Kelsey - Kiwnęłam głową a ona podeszła do swojej szafki by wyjąć telefon.

Nie długo po tym, Kelsey przyjechała i opuściłam z Rebeką dziewczyny, obserwujące nas z samochodu Loli. Dotarłyśmy do domu a Kelsey westchnęła i popatrzyła na mnie.
- Na pewno wszystko dobrze?
- Tak, jestem tylko trochę przestraszona.
- Co za chuj podnosi rękę na dziewczynę? - Była wkurzona.
- Jest ok. Zapomnijmy o tym.
- Nikt nic nie zrobił?
- Co mieli zrobić? Każdy się go boi.
- Upomnieć ich.
- I pozwolić się siebie zabić? Wątpie - Kiwnęła i wstała.
- Zrobię coś do jedzenia.
- Ok - Weszłyśmy do mojego pokoju gdy Rebekah rozmawiała ze swoją koleżanką Mandy na tyłach domu.
- Co powiedział?
- Dostałam ostrzeżenie, ale on mnie naprawdę przeraża. Myślałam, że mnie zabije.
- Bądź ostrożna - Kiwnęłam głową a po chwili dziewczyny wyszły, a ja poszłam się wykąpać.
- Czas do łóżka - Kelsey powiedziała stojąc przy futrynie moich drzwi.
- Dobranoc - Zamknęła drzwi a ja wyłączyłam moją lampkę nocną.

Poczułam podmuch zimnego powietrza i włączyłam światło. Okno było otwarte a nim widniała wiadomość.
Uważaj na siebie, nowa. To miasto jest bardzo niebezpieczne.

_______________________________________________

no i tak, 2 rozdział :) emocje są, więc dobrze. 3 rozdział będzie gdzieś, um, poniedziałek, wtorek.
+ STRASZNIE chciałabym was przeprosić. w 1 rozdziale napisane że Kelsey była pijana. nie była pijana, była wkurzona. mała pomyłka, sorki.
jeżeli są jakieś błędy, z góry przepraszam...

+ dziękuje za te komentarze. kilka ale i tak was kocham <3

czwartek, 25 kwietnia 2013

The Weston Sisters

Cassie POV

- Cassie, weź ostatnie pudło z kuchni - Powiedziała Kelsey, próbując włożyć kolejne opakowanie do samochodu. Weszłam do domu  i rozejrzałam się wokół. Do widzenia zachodnia Virginio, witam Brooksfield, Connecticut. 
Włożyłam ostatnie pudło do auta i smutno uśmiechnęłam się do Rebeki. Czułam się źle opuszczając kolejny dom. Praca Kelsey sprawia że cały czas się przeprowadzamy. Mówi, że to ostatni raz. 
Ja jestem w ostatniej klasie licerum, Rebekah jest na pierwszym roku. 

Wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy w drogę.
- Jak daleko to jest? - Zapytała Rebekah.
- Około 11 godzin jazdy.
- Mogę iść spać? 
- Jasne, Becky. - Kiwnęła głową i dała odpocząć jej głowie, kładąc ją na poduszce i przykrywając siebie kocem. Włączyłam iPoda i zaczęłam słuchać 'All I See Is Gold'. Zazwyczaj nie słucham tej piosenki, ale to jest na liście odtwarzania i naprawdę nie chcę jej opuścić. Moje oczy zaczęły powoli się zamykać, więc oparłam swoją głowę o drzwi samochodu, kładąc nogi na siedzeniu zarazem ustawiając się w skulonej pozycji. 
Wkrótce będe w nowym domu. Zastanawiam się jak różni się od miejsc w których mieszkałyśmy. Nie za często rozmawiałam z ludźmi w mieście, w którym mieszkałyśmy, bo wiedziałam, że znowu się przeniesiemy. Tym razem Kelsey obiecała, że zostaniemy dłużej, więc może będę mogła w końcu z kimś się zaprzyjaźnić.

- Cass, obudź się, jesteśmy - Próbowałam odepchnąć moją siostrę tylko po to, żeby otworzyć drzwi. Omało nie wypadłam z auta, biorąc pod uwagę, że Kelsey odpięła mój pas bezpieczeństwa. 
- Ugh, nieważnie - Wymamrotałam przed otwarciem oczu. Moja siostra zaczęła się śmiać a ja tylko szybko wyszłam z auta, wzięłam pudło i wkroczyłam do domu. Popatrzyłam naokoło i uśmiechnęłam się, było miło i przytulnie. Nic nie było w nudnym brązowym kolorze. Kelsey chciała wszystko czarno - białe. Na ścianach były czarne kropki, były dwie kanapy, biała i czarna, kuchnia miała białe szafki i czarną lade. Wszystko było piękne i niezwykłe. 
- Przestań patrzeć i weź kolejne pudło. Kelsey chce to skończyć przed pójściem na obiad - Kiwnęłam głową i wróciłam do samochodu. Złapałam inne pudło przynosząc je do domu. W końcu wyjęłyśmy wszystko w ciągu godziny. 

- Wykąpmy się i idźmy coś zjeść - Kiwnęłyśmy głowami i weszłyśmy do swoich łazienek, żeby wziąć szybki prysznic. 
Wyszłam z kabiny i ubrałam na siebie czarne rurki, czerwony podkoszulek, na to czarna kamizelka i również czarne buty. Przełożyłam włosy na jedną stronę i nałożyłam na usta truskawkowy błyszczyk. 
Wyszłam z pokoju, zeszłam schodami na dół i zobaczyłam moje siostry czekające na mnie. 
- Gotowa? - Kiwnęłam głową i od razu wyszłyśmy z domu. Kelsey zamknęła drzwi na klucz i pojechałyśmy na mały obiad niedaleko naszego domu. Weszłyśmy do środka i zobaczyłyśmy, że prawie każdy tu jest. Ale kto jest głodny o 10 w nocy? 
Usiadłyśmy przy stoliku i wzięłyśmy menu. Nagle usłyszałam jak drzwi otwierają się, a wszystko co kelnerzy mieli na tacach, spada na podłogę. Zobaczyłam jak chłopak w czarnym kapturze siada za ladą a kelner podaje mu menu. 
Opuściłam swoją kartę dań niżej i wstałam by iść do łazienki. 
- Przepraszam? - Powiedziałam, gdy kelnerka odwróciła się do mnie.
- Tak?
- Gdzie jest łazienka? 
- Tamte drzwi - Powiedziała i pokazała palcem za siebie. Kiwnęłam i przeszłam obok chłopaka w kapturze pijącego wodę. Pchnęłam drzwi i weszłam do damskiej łazienki. Od razu zamknęłam je i już byłam w drodze do kabiny gdy nagle główne drzwi otworzyły się. Rozejrzałam się wokoło i nie zauważyłam nikogo. Weszłam do kabiny i usłyszałam kroki koło mnie. Ponownie rozejrzałam się lecz znów nikogo nie zauważyłam. Podeszłam umyć ręce, spojrzałam na lutrze w górę i zauważyłam brązowe oczy wpatrujące się we mnie. Odwróciłam się, lecz nikogo nie ujrzałam. 
'Ok Cassie, tylko oddychaj. Wszystko jest dobrze' Wysuszyłam ręce i wyszłam z łazienki. Stanęłam za drzwiami i zobaczyłam jak moje siostry jedzą. Ruszyłam do stolika, przechodząc koło chłopaka, który jak myślę, nawet nie wstał. 
- Czy ktoś wszedł do łazienki kiedy ja tam byłam? 
- Nie, czemu?
- Ja tylko... kogoś widziałam.
- To pewnie nic. Lepiej zjedz zanim wystygnie - Kiwnęłam głową i zobaczyłam chłopaka w kapturze, który patrzył się nie mnie, lecz po chwili od razu odwrócił głowę.
- To tylko moja wyobraźnia, czy ten chłopak się na mnie gapi? - Moja siostra popatrzyła, ale zaczęła się śmiać.
- On nawet się nie odwrócił. Dobrze się czujesz?
- Myślę, że potrzebuję snu.
- Albo tabletkę na uspokojenie - Rebekah wymamrotała. Uderzyłam ją pod stołem i znów usłyszałam jak drzwi otwierają się. Tym razem wszedł chłopak w czerwonej, skórzanej kurtce i z kapturem przykrywającym jego głowę. Usiadł obok tego w czarnym kapturze i oboje zaczęli przytakiwać. Zgaduję, ze są przyjaciółmi?
- Mówię Ci, on się na mnie patrzył. 
- Nie, wcale nie - Rebekah powiedziała po raz dziesiąty.
- Tak, patrzył.
- O mój Boże - Kelsey wstała z miejsca i podeszła do chłopaków.
- Kelsey przestań! 
- Nie, zamknij się - Stuknęła facetów w ramiona a oni odwrócili się do niej. 
- Co?
- Patrzyłeś na moją siostrę? 
- A jeśli tak?
- Słuchaj, chcę tylko wiedzieć czy patrzyłeś - Nagle usłyszeliśmy huk z kuchni, a on odwrócił swoją głowę na jej.
- Posłuchaj, jesteś zapewne nowa w tym mieście więc to zostawię, ale jeśli jeszcze raz podejdziesz tak do mnie, poślę na Ciebie Diabła. - Kogo? Czy Diabeł nie jest w piekle? Jak on może zdobyć kogoś kogo nawet nie ma na Ziemi?
- Cokolwiek, pieprzony kutasie - Odwróciła się i usiadła na swoim miejscu. Tamci popatrzyli na siebie i wyszli. Gnojki nawet nie zapłacili za swoje jedzenie.
- Coś jeszcze? 
- Nie, dziękujemy - Kelner kiwnął głową a my podałyśmy mu pieniądze. Opuściłyśmy budynek i ruszyłyśmy w stronę czerwonego auta, przypominającego mi tylko Diabła. Kelsey była trochę pijana, więc pojechałyśmy do domu.
- Jeśli spotkam tego kutasa jeszcze raz, nakopie mu do tyłka - Zaśmiałam się cicho gdy weszłyśmy do domu. 
- Idźcie spać, macie jutro szkołę - Kiwnęłyśmy głowami i udałyśmy się do naszych pokoi. Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżko, wolno zasypiając. 


____________________________________________


Niektóre fragmenty są... um... dziwnie przetłumaczone. Przepraszam... 

jeszcze raz, UMIE KTOŚ ROBIĆ SZABLONY?

Bohaterowie

Justin Bieber ''Devil''

Cassie Weston

Rebekah Weston (15 lat)

Kelsey Weston (23 lata)

Lola Berkly

Yasmine Rivers

Brandon Hanson

 Travis Dillion

Prolog

Była nowa w mieście, wszystko co powiedziano jej na temat niego przerażało ją jeszcze bardziej.
Od minuty w której pojawiła się w mieście, jej życie zmieniło się.
Zaczęła słyszeć i widzieć rzeczy, których nie mogła wyjaśnić.
Ale wszystko stało się gorsze, gdy poznała jego znajomych i jego.
Każdy wiedział kim był, niektórzy mówili jest straszniejszy od boogyman'a*
inni gorszy od koszmarów po filmie, ale jedna rzecz z którą się zgadzali to to, że
on sprawi, że każdy włos na twoim ciele zacznie krzyczeć o łaskę. 
To Justin Bieber, ale możesz nazywać go DEVIL


___________________________________________________________________________


*boogyman (jakby ktoś nie wiedział) - potwór, który straszy dzieci i nie tylko http://25.media.tumblr.com/tumblr_lyznnhyMlM1qbop6eo1_500.jpg

Dum, dum, dum dummm. Jest i prolog :) 
Od razu mówię, spytałam autorkę o tłumaczenie, na razie czekam na odpowiedź, jednak jestem dobrej myśli, bo na stronie tego fanfiction ma napisane że jeżeli ktoś kopiuje opowiadanie, musi ją powiadomić.
Mam nadzieję, że się spodoba :3 


BTW, UMIE KTOŚ ROBIĆ SZABLONY?