sobota, 29 czerwca 2013

hbxdjfgjsxfgxf

no cześć... taka troche spontaniczna notka i wgl nwm po co ją pisze... jest druga w nocy... ale dobra
jak widzicie, jest (żeby nie użyć wulgaryzmu) brzydki wygląd strony... eksperymentowałam no i przesadziłam. aż tak, że nie da się zmienić układu...
jestem głupia, wiem
to wszystko moja wina, wiem
mówi sie trudno... chociaż mam nadzieje, że blogspot jakimś magicznym cudem i moimi modlitwami się sam naprawi i będe mogła znowu eksperymentować z wyglądem....................................



ŻART. chce tylko zmienić żeby statystyka, archiwum itd. nie były na dole tylko z boku... obrzydliwie to wygląda ://

wniosek taki, jeżeli to przeczytaliście to haha dzięki ii przepraszam... ale przeżyjecie, nie? :) no właśnie.

to ja ide kończyć spring breakers, dobranoc (pewnie przeczytacie to w normalnej porze dnia..........) no to dobranoc dla mnie...

sory że sie rozpisałam



xoxo
(btw kasia)

piątek, 28 czerwca 2013

Communication

Cassie's POV

Usiadłam w salonie, czekając kiedy Justin wróci ze szkoły. Najwyraźniej, ja nie mogę tam być dopóki nie będe kontrolować swoich mocy. Justin powiedział, że niedługo to się skończy, bo w końcu jesteśmy razem.
Siedziałam na kanapie oglądając Fineasza i Ferba i jedząc czekoladowe ciastka z lodami, kiedy usłyszałam auto wjeżdżające na podjazd. Wiedziałam że to Justin, jednak usłyszałam inny głos odpowiadający chłopakowi, dlatego spojrzałam zmieszana na drzwi. Wejście otworzyło się a do środka weszła śmiejąca się para- jakaś dziewczyna z Justin'em. Wyglądała na nasz wiek, miała czarne włosy, brązowe oczy i była troche wyższa ode mnie. On miał te brązowe oczy którymi mnie oczarował gdy pierwszy raz był dla mnie miły. Ten sam blask który Cie onieśmiela.
Przechyliła się i pocałowała jego policzek a ja czułam jak moja krew zaczyna się gotować. Moja wizja stawała się ciemniejsza i wiedziałam że było to spowodowane moją złością.

- Miło Cię widzieć w domu. - On odwrócił się do mnie a jego usta otworzyły się lecz szybko zamknęły, ponieważ nie miał nic do powiedzenia.
- Kim jesteś? - Powiedziałam z fałszywym uśmiechem kiedy plastikowa dziwka próbowała wyglądać uroczo trzymając się ramienia Justin'a.
- Jestem Melissa, dziewczyna Justin'a. - Popatrzyłam na niego z gniewem w oczach.
- Dziewczyna?
- Nie, Cassie pozwól mi to wyjaśnić. - Chłopak powiedział podchodząc bliżej mnie.
- Spróbuj zrobić jeszcze jeden krok a wezmę swoje rzeczy i się wyniosę.
- Przepraszam, nie wiedziałam że Justin spodziewa się gości kiedy zaparkowałam na zewnątrz.
- A ja nie spodziewałam się że będzie miał dziwkę jako dziewczynę. Myślę, że wszyscy mamy tu coś co jest dla nas nowe. Prawda Justin?
- Cassie możemy porozmawiać?
- Ona wie? Powiedziałeś jej już o tym?
- Cassie.
- Oh, więc ona też nic nie wie, co? Masz jeszcze jakiś sekret o którym nie wiemy? Może jakieś dziecko stanie przed Twoimi drzwiami i powie, że jesteś jej ojcem? Powiedz mi Justin, miałeś dziewczynę gdy zacząłeś to gówno?
- Cassie wystarczy.
- Nie, ja się dopiero rozkręcam. - Spojrzałam na tą dziwkę która miała zdezorientowany wyraz twarzy.
- Co się tutaj dzieje?
- Justin nie powiedział Ci o mnie? Więc, jestem Cassie Weston. Partnerka Justin'a.
- Partnerka?
- Pani, przyszła żona, związani na całe życie. - Odwróciła głowę w jego stronę, a on wyglądał na wkurzonego.
- To prawda?
- Tak, ale Ty tego nie rozumiesz.
- W ogóle chciałeś mi powiedzieć? To dlatego nie mogłam przychodzić do Twojego domu? A co z naszą przyszłością Justin? Powiedziałeś że będziemy razem na zawsze.
- Melissa, jest wiele rzeczy których o mnie nie wiesz. Wiele których nie zrozumiesz gdybym Ci powiedział.
- Spróbuj Justin, bo jestem kurwa zdezorientowana.
- Usiądźmy w salonie. - Weszliśmy do salonu a ja usiadłam naprzeciwko Justin'a, na innej kanapie, jak najdalej Melissy.
- Jak ją poznałeś? - Zapytała Melissa.
- Pozwól mi zacząć od początku. - Kiwnęła głową, a on westchnął zaczynając mówić.
Cały czas miała szeroko otwarte oczy i złość wymalowaną na twarzy, ale nie wiedziałam czy to było przez Justin'a czy przez tą sytuację. Odwróciła swoją głowę do mnie a ja poczułam jej złość w moim ciele.
- To wszystko Twoja wina.
- Słucham? Nie prosiłam o to by być jego pieprzoną panią. Nie prosiłam go żeby mnie 'chronił'. Nie prosiłam o takie życie. Zostałam do tego zmuszona i wiesz, gdybyś nie była taką suką to może powiedziałby Ci wcześniej. Żadne z tych rzeczy nie jest moją winą, to wszystko przez że jego rodzina jest taka.
- Gdybyś się nie urodziła to ja byłabym z Justin'em, nie Ty.
- Cóż, nie prosiłam Cię o opinię mojego losu.
- Melissa, wiem, że to jest dla Ciebie trudne. Kochałem Cię przez prawie 3 lata, ale nie będziemy razem. Miałaś być ze mną dopóki nie sprowadziłem do miasta Cassie. Przepraszam, ale to ona jest tą z którą powinienem być. Bez względu na to co Ty lub inni powiedzą lub zrobią. Zawsze będziemy partnerami a Ty musisz wyjść.
- Powiedziałeś, że mnie kochasz.
- Proszę, po prostu idź Melissa. Ranisz siebie jeszcze bardziej będąc tutaj. - Kiwnęła i wstała z kanapy. Chwyciła swoją torbę i popatrzyła na mnie.
- Mam nadzieję, że zginiesz w piekle.
- Nie słuchałaś? Dziwko my już jesteśmy w piekle. - Głośno tupnęła nogą i wyszła trzaskając drzwiami. Usłyszałam jak jej auto wjeżdża na ulicę i spojrzałam na Jusin'a.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Planowałem z nią zerwać zanim się dowiesz. Miałem nadzieję, że będziesz na górze kiedy przyjedzie.
- Więc nie mogę nic o Tobie wiedzieć?
- Oczywiście, że możesz, po prostu... Jest wiele rzeczy których o mnie nie wiesz Cassie.
- Więc co zrobimy? Ponieważ muszę coś o Tobie wiedzieć jeśli mamy być 'razem'.
- Może powinniśmy postarać się poznać. Bo masz rację, powinniśmy być razem na zawsze. - Powiedział wstając z kanapy i wychodząc na zewnątrz. Usiadł na hamaku i pociągnął mnie w dół, żebym położyła się obok niego.
- Podoba mi się to.
- Naprawdę? - Uśmiechnęłam się do jego ust kiedy pochyliłam się i kiwnęłam.
- Pozytywnie. - Zaśmiał się gdy jego usta docisnęły moje trzymając mnie za kark, by po chwili pocałować mnie słodko.
- Więc, gdzie powinniśmy zacząć? - Zapytał.
- Może od dzieciństwa? - Spojrzał na mnie z góry gdy lekko się uśmiechnął i kiwnął głową.
- Ok, więc chcesz zacząć? - Zapytałam.
- Więc, urodziłem się w środku wojny. W tamtym czasie moi rodzice starali się mnie chronić wysyłając mnie do tego miasta w moje drugie urodziny. Kiedy miałem 7 lat zobaczyłem że mam te dziwne moce, myślę, że można tak powiedzieć. Zacząłem słyszeć myśli innych ludzi, mogłem poruszać rzeczami tylko na nie patrząc. Nigdy nie widziałem moich rodziców osobiście odkąd zabrali mnie do tego domu. Każdego tygodnia dostawałem od nich list w którym pytali jak się mam. I pewnego dnia powiedziałem im co się dzieje, w końcu przyjechali mnie zobaczyć. Pokazałem im moje moce a oni opowiedzieli mi historię naszej rodziny. W moje dziesiąte urodziny zacząłem ćwiczyć by stać się kolejnym w linii Devil'em. Podczas całego procesu moja rodzina powiedziała mi, że muszę znaleźć dziewczynę. Mój ojciec pokazał mi ekran dziewczyn jak będą wyglądać i kim będą w przyszłości. Wybrałem Ciebie ze względu na to co będziesz robić w przyszłości. Wiedziałem o Tobie wszystko zanim się urodziłaś.
Spędziliśmy kolejne kilka godzin na rozmawianiu o tym jak wyglądało jego pierwsze morderstwo i przemiana. Nigdy nie czułam się tak blisko drugiej osoby. To było jak bym była z nim połączona. Czułam całą jego energię przepływającą przez moje ciało i wszystko co on czuł we mnie. Poczułam się tak bezpiecznie. Po raz pierwszy odkąd dowiedziałam się o tej całej sprawie z panią czułam się radośnie. Tak jakbym była z nim szczęśliwa, szczęśliwa mieć kogoś kto może mnie potrzymać.

____________________________

15 rozdział. teraz chyba rozdziały powinny pojawiać się częściej bo prawdopodobnie będe mieć komputer.


niedziela, 23 czerwca 2013

Nightmares

Rozejrzała się wokół, próbując znaleźć wyjście. Ściany stawały się coraz wyższe, podłoga wolno znikała spod jej stóp. Żadnych okien, Żadnych drzwi, Nic nie mogło jej pomóc wydostać się z pokoju. Była uwięziona, światła były na zewnątrz, żadnych świec. Zimne powietrze pędziło przez pokój powodując u niej drżenie strachu i gęsią skórkę z braku ciepła. Nie miała jak wyjść, jak się wydostać. Jej oddech zaczynał być ciężki, oczy zaczynały powoli się zamykać, gdy ściany przybliżały się do niej sprawiając, że nie mogła już nic zrobić.

Cassie's POV 

- CASSIE, CASSIE OBUDŹ SIĘ - Poczułam jak ktoś potrząsa moim ciałem, więc szybko otworzyłam oczy podskakując w górę tylko przez to, że czułam pocieszenie przez parę ciepłych ramion które tworzyły się na moim drżącym ciele.
- Wszystko w porządku? - Dźwięk jego głosu był łagodny, kochający, zainteresowany.
- J-ja czułam się tak p-prawdziwie.
- Co się stało?
- N-nie mogłam oddychać, t-to było jak bym tam b-była.
- Cassie, co się stało? Oddychaj i powiedz mi. - Kiwnęłam głową i wzięłam oddech.
- Byłam w pokoju, nie było tam ani okien ani drzwi. Żadnego światła albo ciepła. Czułam jak moje stopy zamarzają od drewnianych podłóg i to zniknęło. Potem ściany zaczęły się wywyższać i z-zbliżać się do mnie, nie mogłam oddychać. J-ja myślałam że zginę.
- Cassie, jest dobrze. - Szybko potrząsnęłam głową.
- Czułam się tak prawdziwie Justin. To było jakbym tak naprawdę była, w pułapce bez pomocy. - Poczułam łzy spływające po mojej twarzy, gdy on potarł moje plecy a ja wybuchnęłam płaczem w jego pierś.
- Może położysz się na chwile? - Powoli kiwnęłam kiedy Justin położył się trzymając mnie ze sobą żebym położyła się na nim. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i splotłam nasze nogi. Przyciągnął mnie bliżej i poczułam się bezpieczna, w porównaniu do tego o czym śniłam. Moje oczy powoli zaczęły się zamykać gdy czułam jak z powrotem wracam do snu.

Justin's POV

Cassie cholernie mnie wystraszyła kiedy obudziła się krzycząc i kopiąc. Jej ciało całe drżało, myślałem że ma jakiś atak paniki, ale jej oczy były zamknięte. Gdy w końcu się obudziła nie mogłem nic zrobić tylko ją trzymać. Chciałem żeby czuła się bezpiecznie i wiedziała że to był tylko koszmar. Nie powinna ich mieć, bo jej cień opuścił jej ciało kiedy zostaliśmy razem zatwierdzeni. I wtedy przypomniałem sobie że nie uprawialiśmy seksu w jej urodziny. Mój ojciec wie to wszystko, wie że to jest kara za niewypełnienie testu. Ale ja ją rozumiem, nie chce stracic dziewictwa z kimś kogo dopiero co poznała. Kiedy jej oddech wrócił do normalności wiedziałem że zasnęła. Przesunąłem jej głowę na poduszke i przykryłem ją kocem. Przejechałem po jej plecach w górę i w dół kiedy małe chrapnięcie wydostało się z jej ust. Chciałem żeby czuła się bezpiecznie, komfortowo a żeby tak się stało musiałem porozmawiać z ojcem.

Cassie's POV

Przewróciłam się na drugą stronę i nie poczułam Justin'a obok mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam puste a zarazem estetyczne wykonanie jego strony łóżka. Nagle usłyszałam kroki i pukanie do drzwi.
- Wejdź. - Drzwi otworzyły się a Justin wszedł powoli do pokoju z kubkiem w ręce. Odstawił porcelanowy przedmiot na na szafkę nocną i usiadł obok mnie biorąc moją dłoń w swoją.
- Jak się masz?
- Dobrze, dziękuje że pozwoliłeś mi spać.
- Już nie musisz martwić się o koszmary.
- Myślałam że są spowodowane przez cienie, po tym jak zostaliśmy potwierdzeni powiedziałeś że cień zostawi mnie w spokoju. Więc dlaczego miałam koszmar?
- To długa historia, ważne że jesteś bezpieczna. Kupiłem Ci trochę herbaty, wiem że ją lubisz.
- Jaki rodzaj?
- Jaśminowa, Twoja ulubiona. - Uśmiechnęłam się i podziękowałam mu. Wypiłam trochę napoju i odłożyłam kubek na stolik.
- Pójdę się wykąpać i przebrać.
- Będę tutaj jeśli będziesz mnie potrzebować. - Kiwnęłam i wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki, włączyłam prysznic i naga weszłam do niego.

Wyszłam spod prysznica i owinęłam ręcznik wokół mojego ciała. Wkroczyłam do pokoju i zauważyłam jak Justin patrzy na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Hej seksowna lasko.
- Jesteś taki oklepany. - Zaśmiał się a ja weszłam do garderoby żeby się przebrać. Wyszłam i usiadłam z Justin'em na łóżku.
- Jak Twoja drzemka?
- Spokojna, gdzie byłeś?
- Rozmawiałem z ojcem kiedy spałaś. Powiedziałem mu że jeżeli on to zrobił, to nie było to w porządku. - Kiwnęłam i położyłam głowę na jego ramieniu. Zatrzymaliśmy się tak na kilka minut gdy zadzwonił dzwonek. Wstaliśmy i zeszliśmy na dół żeby zobaczyć resztę wchodzących do salonu jeden po drugim.
- Czy oni kiedykolwiek idą do domu? - Zaśmiał się, wziął mnie za ręke i razem weszliśmy do salonu.

_______________________________

cześć wam, znowu, tu Kasia :) udało mi się przetłumaczyć rozdział (wohoo) jest krótki i mało się dzieje, ale za to następny będzie ksajfisasdsasnfioe bardzo niespodziewany :D nie mam pojęcia kiedy będzie...
jak coś,
twitter
ask
(stwierdziłam że marnie tłumacze...........)

kocham was <3

FOLLOWNIJCIE DEVIL'A I CASSIE :)))

xoxo

sobota, 22 czerwca 2013

Wytłumaczenie

hej wszystkim :)
tutaj Kasia.
mam akurat komputer, więc chciałam napisać wszystko co i jak.
tak więc, razem z Weroniką wiemy, że opowiadania zostały odblokowane, jest tylko nowy link.
niestety, ja nie mam pojęcia czy w tym tygodniu będe mieć komputer (wszystko zależy od moich braci ponieważ jest on ich) ale mysle że tak. a na telefonie nie moge dodawać postów. postaram się przetłumaczyć rozdział jutro, ale nie obiecuje ze dam radę, dzisiaj jade na imieniny do wujka a jutro do dziadka...
a z kolei Weronika, na jej laptopie nie chce się wyświetlić nowa strona Devil'a...

z góry, BARDZO przepraszamy :(
no i STRASZNIE dziękujemy za komentarze i wejścia.

KOCHAMY WAS <3 

xoxo

wtorek, 11 czerwca 2013

UWAGA! WAŻNE!

SŁUCHAJCIE!!
ORYGINAŁ OPOWIADANIA THE DEVIL, NAJWYRAŹNIEJ
ZOSTAŁ ZABLOKOWANY.. NIE WIEM KIEDY GO
ODBLOKUJĄ I CZY W OGÓLE GO ODBLOKUJĄ ;/
NA RAZIE MUSICIE CZEKAĆ.
PRZYKRO MI, ALE TO NIE JEST NASZA WINA..
CODZIENNIE BĘDĘ SPRAWDZAŁA, CZY
SIĘ NIE ODBLOKUJE.
JAK NA RAZIE MUSICIE WYTRZYMAĆ NO I CZEKAĆ W SPOKOJU.
KOCHAM WAS. <3

@danonek_xd
xx

wtorek, 4 czerwca 2013

Jazmyn and Jaxon Bieber

*Cassie's POV*

Wciąż byłam zdenerwowana wczorajszym dniem, ale Justin całował mi dupę* żebym znów była szczęśliwa. Wstałam dzisiaj nie z uczuciem pożądania, ale raczej smutku. Głównie dlatego, że dziś jest rocznica śmierci moich rodziców, co oznacza, że urodziałam się dzisiaj o północy. Nie powiedziałam Justinowi o rocznicy, ani o urodzinach, bo był zajęty spotkaniem. Plus był zestresowany faktem, że jego rodzeństwo przyjeżdża o 17. Miałam pójść na dół pomóc Priscilli i Lianie w przygotowywaniu kolacji, kiedy nagle usłyszałam trzask z biura Justina. Zapukałam do drzwi, ale słyszałam tylko krzyki co oznaczało, że nie usłyszy mojego pukania. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Justina patrzącego się na jakiegoś mężczyznę, którego nie znałam. Spojrzałam w dół i zobaczyłam cień.
- Justin? - jego twarz spojrzała na moją, jego wyraz twarzy od razu złagodniał, a jego oczy wróciły do tego seksownego, czekoladowego koloru jaki lubię.
- Co ty tu robisz? Myślałem, że drzwi były zamknięte.
- Były, ale usłyszałam huk i chciałam się upewnić czy wszystko w porządku.
- Czuję się dobrze Cassie. - wstał z krzesła i podszedł do mnie. Położył ręce na mojej talii i oparł czoło o moje. Pocałował mnie w czoło i się uśmiechnął.
- Czemu nie możesz pójść na dół do czasu kiedy skończę? Będę na dole za kilka minut.
- Ok. - powiedziałam, a Justin mnie pocałował. Zamknęłam za sobą drzwi kierując się na dół z pomocą.

Nie widziałam Justina odkąd wyszłam z jego biura, co miało miejsce o 15, a jego rodzeństwo idzie tu w 5 minut. Usłyszałam kaszel zza pleców. Odwróciłam się i za mną stał nie kto inny niż Justin z uśmiechem na twarzy.
- Jest ok? Żadnych krzyków więcej? - zapytałam.
- Wszystko w porządku.
- Co się stało?
- Jeden z cieni zniknął i stracił wiele. Mieliśmy go śledzić. Okazuje się, że był w lesie za drzewem. - skinęłam głową, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Usłyszałam dźwięk obcasów, co mogło świadczyć o przybyciu Jazmyn i Calvina. Przytuliła Justina, następnie mnie. W tym samym momencie weszli Jaxon i Alyssia. Wyglądała na 14, może. Ale to tylko dlatego, że są bardzo młodzi. Na dodatek myślę, że Jazmyn ma 16, a Jaxon 14. Choć nie jestem pewna.
- Cześć Cassie, cześć Justin - powiedział Jaxon.
- Miło znów cię widzieć Jaxon - odpowiedział mu Justin.

Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść, kiedy usłyszałam głos w mojej głowie.
- Wszystko w porządku? - domyśliłam się, że to Jazmyn, bo patrzyła się prosto na mnie.
- Jest ok.
- Chcesz iść na górę i pogadać?
- Jasne - skinęła głową Jazmyn i wstała od stołu.
- Dokąd idziesz? - zapytał Justin.
- Chcę porozmawiać z Jazmyn, wrócę - skinął głową, a ja i Jazmyn weszłyśmy na górę do mojego i Justina pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i Jazmyn spojrzała na mnie.
- Co jest?
- Dzisiaj jest 10 rocznica śmierci moich rodziców - jej oczy się rozszerzyły a dolna warga lekko opadła.
- Ale to oznacza-.
- Moje 19 urodziny są o północy.
- Powinnaś powiedzieć Justinowi
- I doprowadzić go do zawału serca?! Nie, dziękuję. - Jazmyn się zaśmiała
- To wspaniała wiadomość. Oznacza to, że można zrobić 3 test.
- Nie chcę kolejnego... Właśnie skończyłam moje pierwsze dwa.
- Są tylko 4 testy, więc jesteś już prawie gotowa.
- To jest do bani.
- Wiem, ale powinnaś mu powiedzieć. Może zobaczyć, czy mój tata umiałby zmienić datę. - usłyszałam szybkie kroki po schodach a następnie w drzwiach stanął Justin z szeroko otwartymi oczami.
- Twoje urodziny są za kilka godzin.
- Tak. - Justin się uśmiechnął, wziął mnie z łóżka i obrócił mnie wokół nas, kiedy Jazmyn się zaśmiała.
- Justin, jestem oszołomiona.
- Cassie, to wspaniałe wieści.
- Nie, nie chcę kolejnego pieprzonego testu - postawił mnie na ziemi i się na mnie popatrzył.
- Co?
- Ja. Nie. Chcę. Kolejnego. Testu.
- Więc nie chcesz żebym zasiadł na tronie?
- Justin, to nie fair.. Wiesz, że chcę. Wiesz, że zrobiłabym wszystko żeby pomóc ale ostatni test spowodował to, że byłeś zły. Ja po prostu... Boję się.
- Cassie, nic się nie stanie. Jest to jeden test który musisz zrobić.
- O co chodzi? - podszedł do mnie bliżej i szepnął mi do ucha.
- Przyjemność.

Wszyscy siedzieli w salonie rozmawiając i śmiejąc się, kiedy nagle zegar wybił 23:59. Patrzyli na mnie z uśmiechami. Powiedzieć, że byłam zdenerwowana nie wystarczy. Za kilka minut miałam stracić dziewictwo z kimś kogo ledwo znam.. "6.....5......4.....3.....2" i nagle usłyszałam donośny dźwięk zegara wybijającego północ.
- Wszystkiego najlepszego Cassie! - spojrzałam na Justina, a on się uśmiechnął. Wstałam, poszłam do kuchni i napiłam się szklanki wody.
- Czujesz się inaczej? - usłyszałam głos z tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam Jazmyn.
- Nerwowo, ale nie.
- Wyjeżdżam. Chciałam się pożegnać.
- Dzięki.
- Hej, jestem pewna, że nie będzie na ciebie naciskał z tą sprawą. Co jak co, ale jest moim bratem i wydaje mi się, że znam go bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się i ją przytuliłam.
- Dziękuję, za przyjście i rozmowę. To bardzo pomogło.
- Teraz jesteś rodziną. Nie mogę cię zostawić w jakimś gównie - zaśmiałam się po jej słowach.
- Do zobaczenia niedługo?
- JAZZY, JEDZIEMY! - krzyknął z salonu Jaxon.
- Pa - Jazmyn wyszła z kuchni, a ja usłyszałam trzask zamykanych drzwi.

Usłyszałam kroki w stronę kuchni i od razu wiedziałam, że to Justin.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- O czym myślisz? - zapytał kładąc ręce wokół mojej talii i kładąc głowę na moim ramieniu.
- Boję się. Nie znamy się za długo, a po drugie to jest mój pierwszy raz.
- Cassie, nie musimy tego robić jeśli nie jesteś gotowa. - odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy.
- Jesteś pewien?
- Jesteśmy ze sobą do końca naszych żyć. Jestem pewien że mogę zaczekać aż będziesz gotowa. Nie wybieram się nigdzie.
- Kiedy i jak zrobiłeś się taki słodki?
- Słodki dla tej która tego potrzebuje i zasługuje na to.
- Możemy położyć się spać?
- Jasne. - poszliśmy na górę do naszego pokoju i przebrałam się w piżamę. Zgasiłam lampke i położyłam głowę na klacie Justina.
- Dobranoc Cassie.
- Dobranoc.
~~~~~~~~~~
Hej, hej :) Miło, że aż tyle was mnie zaobserwowało na twitterze :)
Chciałabym wam również dać mojego aska: <klik> .
Możecie pytać o wszystko <3
Również chciałabym wam polecić bloga o Jusie: <klik> .
Jest to mój blog. Mam nadzieję, że się spodoba.

Co do kolejnego rozdziału to od razu mówię, że tłumaczenie ode mnie
pojawiłoby się nie wcześniej niż w niedzielę, ponieważ wyjeżdżam
jutro na zieloną szkołę z klasą.
Jednak jeżeli chcecie ze mną pogadać to zapraszam na twittera .
Kocham was <3

@danonek
xx