środa, 25 września 2013

Giving Him Everything

Cassie's POV

Obudziłam się tego ranka i zobaczyłam śpiącego Justin'a oplatającego mnie swoimi ramionami. Uśmiechnęłam się na myśl o tym co wczoraj powiedział. Wzięłam jego ręke ze swojego ciała i poszłam do łazienki by wziąć prysznic i umyć zęby. Włączyłam wodę i pozwoliłam jej spływać, po czym odwróciłam się do iPoda i zaczęłam myć zęby. Włączyłam świąteczną playliste i usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki. Chlapnęłam wodą w twarz i rozebrałam się zarazem śpiewając by po chwili wejść do kabiny. Wykąpałam się i wyłączyłam wodę, złapałam ręcznik który wisiał na drzwiczkach prysznica po czym owinęłam nim swoje ciało. Otworzyłam kabinę i stanęłam na dywanie. Tańcząc i śpiewając zaczęłam się ubierać. Gdy skończyłam, wysuszyłam włosy i zakręciłam je. Cassie - Polyvore

Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Justin'a który patrzył na mnie i się uśmiechał. Dzisiaj miałam dobry humor i nic nie mogło tego zepsuć. Justin powiedział reszcie, żeby w tym dniu nie przychodzili do domu ani nie dzwonili bo chce spędzić ten czas tylko i wyłącznie ze mną. Powiedział, że dzisiaj zostawia wszystko pod opieką Travis'a jeśli jednak coś się wydarzy ma zadzwonić, ale nie pokazywać się w domu. Wskoczyłam na łóżko usadawiając się na nim gdy on się zaśmiał.
- Czemu pachniesz miętą? - Zapytałam.
- Może dlatego, że brałem prysznic w innej łazience.
- Oh, zapomniałam o tym. - Zaśmiał się i obrócił nas, że teraz on wisiał nade mną.
- Więc Pani Szczęśliwa.
- Cześć. 
- Co chcesz dzisiaj robić?
- Najpierw film. - Pochylił się i szybko mnie pocałował zanim wstał.
- Co robisz?
- W szafce mam filmy. - Skinęłam a on wszedł z pudełkiem filmów. Położył je na łóżku, a ja otworzyłam by zobaczyć wszystkie moje ulubione filmy.

Podniosłam film Grinch: Świąt Nie Będzie i podałam mu. On za to kiwnął, położył pudełko na podłodze i włączył film. Kliknął w domofon i kazał przynieść Priscilli jakieś przekąski. Wyłączył lampe a ja położyłam głowę na jego piersi po czym zaczęliśmy oglądać film. Drzwi otworzyły się a kobieta weszła z tacą w rękach. Uśmiechnęła się do nas, położyła tacę na stoliku i wyszła. Odwróciłam głowę do Justin'a a on spojrzał na mnie z góry.
- Co? - Chciałam po prostu powiedzieć, że go kocham ale nie mogłam, więc tylko potrząsnęłam głową.
- Cass?
- To nic, uh możesz podać mi wode? - Wyciągnął ręke i chwycił Sprite'a po czym podał go mi. Trzymałam napój w ręku i uśmiechnęłam się gdy zaczął pocierać moje ramie. Zbliżyłam się do niego i przytuliłam, sprawiając, że trzymał mnie jeszcze mocniej.

Była prawie 17.30, gdy Justin powiedział mi, że muszę się przebrać, bo chce mnie gdzieś zabrać. Oczywiście, ja będąca ciekawską osobą, musiałam zapytać gdzie ale tak jak myślałam, powiedział, że to niespodzianka. Cassie - Polyvore Zeszłam po schodach by zobaczyć go czekającego na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Gotowa? - Kiwnęłam głową a on chwycił mnie za ręke, wyszliśmy na zewnątrz pod jego auto a on otworzył mi drzwi. Lubie to, że potrafi być dla mnie romantyczny. Widać, że się o mnie troszczy i daje mi trochę nadzieji, że jednak odwzajemnia moją miłość. Odpalił auto i ruszył w dół ulicy. Westchnęłam a on odwrócił głowę w moją stronę z uśmiechem na twarzy.
- Co?
- Jestem po prostu szczęśliwa.
- Cóż, ja jestem szczęśliwy, że Ty jesteś. - Powiedział biorąc moją ręke, kierując drugą. Jechaliśmy kilka minut dopóki nie dotarliśmy do czegoś co wyglądało jak restauracja. Wysiadł z auta i okrążył je by otworzyć dla mnie drzwi. Wydostałam się z pojazdu chwytając jego dłoń, kiedy weszliśmy do środka. Było tam pięknie.
- Justin, tu jest niesamowicie. - Spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Nie będziemy tu jeść. - Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Czekaj, więc po co-- Przerwał mi podchodząc ze mną do tylnych drzwi. Otworzył je i wpuścił mnie do środka.
- Jemy tutaj. - Powiedział włączając światło. Moje oczy nabrały większych rozmiarów widząc to wszystko. Odwróciłam się by zobaczyć jak się uśmiecha.
- To jest najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek ktoś dla mnie zrobił. - Wziął mnie za ręke i razem weszliśmy głębiej do pomieszczenia.

Puścił moją dłoń i wysunął dla mnie krzesło. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam a on przysunął krzesło do stołu. Usiadł naprzeciwko mnie i ponownie wziął moją ręke. Potarł kciukiem moje kostki i uśmiechnął się.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuje. - Przyszedł kelner i podał nam jedzenie. Justin wiedział co lubię jeść, więc nie musiałam wcześniej wybierać. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Co?
- To bardzo miłe, że to zrobiłeś.
- Zrobię dla Ciebie wszystko Cass.
- Justin, jest coś co muszę Ci powiedzieć.
- Co? - Już otworzyłam usta, kiedy wrócił kelner z moim drinkiem. Westchnęłam a on odszedł.
- Mówiłaś coś
- Zapomnij, to nic ważnego. - Kiwnął głową i zaczęliśmy jeść. Gdy skończyliśmy Justin zapłacił i wstał z krzesła.
- Chodź, jest jeszcze jedna rzecz którą chce Ci pokazać zanim wrócimy do domu. - Złapałam jego dłoń i wstałam. Wyszliśmy z pomieszczenia a potem z budynku i podeszliśmy do auta. Kiedy wsiedliśmy Justin ruszył. Oparłam głowę i siedzenie i odwróciłam głowę w stronę okna.
- Spokojnie wyglądasz.
- Po prostu kocham spędzać z Tobą czas, tylko my.
- Tak jak ja. - Auto zatrzymało się a ja wyjrzałam za szybę.
- Gdzie jesteśmy?
- Chcę żebyś kogoś zobaczyła. - Skinęłam a on wyszedł z samochodu, podszedł do mojej strony i otworzył mi drzwi. Wyszłam a on owinął moją talię swoim ramieniem gdy zaczęliśmy iść. Zaprowadził nas do skały która była na plaży, gdy zauważyłam tył czyjejś osoby.
- Idź. - Wyszeptał mi do ucha. Ruszyłam w stronę osoby a gdy znalazłam się na tyle blisko niej, położyłam dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się a moje oczy powiększył sie.
- Cholera. - Skoczyłam na nią i przytuliłam sprawiając, że się zaśmiała.
- C-co Ty tutaj robisz?
- Justin chciał żebym się z Tobą zobaczyła. Słyszałam, że świetnie sobie radzisz na treningu.
- Tak, powiedział, że ucze się w szybkim tempie. Gdzie jest Becky? - Nic nie powiedziała tylko spojrzała w dal.
- Kelsey? Gdzie jest Becky?
- Ona uh nie żyje. - Spojrzałam na nią ze łzami w oczach a ona mnie przytuliła.
- Czemu? Jak? Gdzie?
- Spała z Calvin'em, Jazmyn się do tym dowiedziała i zabiła ich oboje.
- Miała tylko 15 lat.
- Wiem, ale hej, przynajmniej masz mnie. - Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
- Prawda. - Spojrzała za mnie i pomachała ręką.
- Powinnaś do niego wrócić. Kocham Cie Cass.
- Ja Ciebie też. - Pocałowałam jej policzek i wróciłam do Justin'a.
- Gotowa by wracać? - Kiwnęłam głową.

Dostaliśmy się do domu i weszliśmy do naszego pokoju. Weszłam do łazienki by zmyć makijaż i przebrać się w piżamę. Wyszłam z pomieszczenia i zobaczyłam Justin'a leżącego na łóżku. Uśmiechnęłam się do niego i wspięłam się na łóżko. To był ten czas, Cassandra "Cassie" Joy Weston straci dziewictwo z chłopakiem którego kocha.
- Jesteś tego pewna? - Zapytał sprawiając, że odwróciłam głowę w jego stronę.
- Nigdy nie byłam niczego bardziej pewna. - Skinął i przycisnął swoje usta do moich.

Podniósł się nade mnie, gdy poczułam jego język przejeżdżający po moich ustach. Wiedział, że chciałam, żeby to wszystko byli powoli bo był to mój pierwszy raz. Pozwalając jego językowi poruszać się wraz z moim poczułam dreszcze przechodzące przez całe moje ciało. Jego ręce powoli zaczęły podnosić moją koszulkę, gdy oderwał się od pocałunku. Podniosłam się nieco pozwalając mu zdjąć podkoszulek, ale od razu po ściągnięciu go zasłoniłam się rękami. On pokręcił głową i pocałował mnie w czoło. Odciągnął moje dłonie od ciała i splótł je razem ze swoimi. Czekał na mnie, a raczej na to, żebym powiedziała, że wszystko w porządku, ale ja tylko westchnęłam. Kiwnęłam głową zaraz się podnosząc, by jego zimne ręce sięgnęły za mnie i odpięły mój stanik, ale tak się nie stało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam go spoglądającego na mnie.
- Jesteś tego pewna? - Skinęłam a on go ściągnął. Poczułam jak moje ciało trochę się relaksuje, po czym chwyciłam jego koszulkę. Pociągnęłam za jej rąbek ale nie przełożyłam przez jego głowę.
- Cass, wszystko ok. - Ściągnęłam z niego koszulkę i rzuciłam ją na podłogę, tam gdzie leżała moja.

Położył mnie płasko na łóżku i ruszył w dół mojego ciała nie odrywając ode mnie wzroku. Usadowił ręce na spodniach mojej piżamy a ja kiwnęłam pokazując ok. Powoli ściągnął je a moja twarz od razu zrobiła się czerwona. Położył swoje dłonie na moim brzuchu a ja otworzyłam oczy i zobaczyłam jak się uśmiecha.
- Wszystko dobrze Cass, oddychaj. - Kiwnęłam głową a on ściągnął moje majtki. Wypuszczając powietrze z ust spojrzałam na niego i zauważyłam, że nie patrzy na moje ciało tylko w moje oczy. Nie chciał bym czuła się nieswojo i szczerze mówiąc polubiłam to. Usiadłam, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego i doszłam do jego jeansów. Odpięłam jego pasek a potem spodnie.
- Nie ma pośpiechu, zrób to w swoim czasie. Chcę żebyś była zrelaksowana przez cały ten czas. - Powiedział do mnie a ja skinęłam. Wzięłam oddech i zdjęłam jego spodnie.
- M-możesz sam zdjąć swoje bokserki? - Zapytałam przestraszona co się za tym ukrywa. Kiwnął głową a ja położyłam się na łóżku zamykając oczy.
- Otwórz oczy. - Zrobiłam to co kazał i zobaczyłam go unoszącego się nade mną.
- Nie zamierzam Cię skrzywdzić Cass, postaram się zrobić to tak wolno jak to jest możliwe, ale nie możesz być spięta. - Kiwnęłam a on pocałował moje czoło.
- Gotowa?
- Tak. - Wypuściłam powietrze i poczułam jakby coś łamało mnie na pół. Moje oczy rozszerzyły się, gdy ból rósł.
- Justin przestań. - Łzy zaczęły lecieć z moich oczu a on je szybko zabrał.
- Wszystko w porządku?
- T-to boli.
- Wiem, ale nie możesz myśleć o bólu. Musisz patrzeć prosto w moje oczy i skupić się na nich, ok?
- J-ja spróbuję.
- Gotowa? - Skinęłam i owinęłam swoje ręce wokół jego szyi. Spojrzałam mu prosto w oczy, tak jak powiedział, gdy poczułam łzy.
- Jak się masz?
- Lepiej. - Kiwnął głową, a ja poczułam jego biodra naciskające na moje. Przez cały patrzyliśmy sobie w oczy a ból nie był taki zły jak się spodziewałam. Puściłam jego szyję i zrelaksowałam się, pozwalając mojemu ciału odpłynąć.
- Jest ok? - Skinęłam a on powoli przyspieszył tempo. Przygryzłam wargę, gdy wszystko zaczynało stawać się lepsze, po chwili poczułam jak moje ciało zaczyna się trząść. Przestraszona otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiech Justin'a.
- Po prostu oddaj się temu, będzie dobrze. - Z powrotem zamknęłam oczy i poczułam jak moje ciało relaksuje się a ja mocno chwytam prześcieradło. Głośno westchnęłam a on znów się uśmiechnął. Kilka minut później poczułam jak rośnie, więc przestraszyłam się.
- Spokojnie, oddychaj. - Mogłam powiedzieć, że wiedział jak to boli, gdy po chwili poczułam w sobie jakiś przepływ. Przewrócił się i wyciągnął go ze mnie sprawiając, że zawisł nade mną. Poczułam jak całkowicie go wyjmuje, a mój oddech był wciąż ciężki. Spojrzał na mnie a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuje.
- Wszystko z Tobą w porządku?
- Nigdy nie czułam się lepiej. - Popatrzyłam na brzeg łóżka i zobaczyłam małą plamę krwi, kiedy on mnie podniósł.
- Spokojnie, to normalne. - Włączył wodę po prysznicem i dał mi ręcznik.
- Weź prysznic a ja przyniosę Ci inną piżamę. - Skinęłam głową i od razu poczułam się zrelaksowana.

Uśmiechając się do siebie wiedziałam, że muszę to powiedzieć Justin'owi. Ja Cassandra "Cassie" Joy Weston jestem zakochana w Justin'ie Drew "Devil'u" Bieberze.

Co Cassie zobaczyła za pierwszym razem




Jak naprawdę wyglądała randka
 


_____________________________________________________

uf, jest, miał byc wczoraj ale prawie cale popoludnie ogladalam teen wolf iii nie wyszlo.
pewnie nie spodziewaliscie sie takiej sceny +18... pewnie chcieliscie um jakby to powiedziec... bardziej szczegolową ii no wiecie jaką. no niestety... lols
ALE ZROBILI TO DSJKFHGAKKJDSHGHABHKAH I CASSIE KOCHA JUSTIN'A JDSHGJSDHGJKH
ask
twitter

DAJCIE FOLLOW CASSIE , DEVIL'OWI , KELSEY I LOLI

niesprawdzone, wiec przepraszam za bledy :((


kasia

środa, 18 września 2013

She's Back

Cassie's POV

Justin w końcu wrócił z Valdory, przedostał się do mnie i chwycił mnie za talię a ja uśmiechnęłam się do niego. Oparł swoe czoło moje, gdy poczułam na sobie jego gorący oddech. Przeniósł swoja głowę niżej do moich ust i złapał za kark by przyciągnąć bliżej. Zaczęło się miło i słodko, wszystko było idealne. Ugryzł moją dolną wargę, żeby po chwili włożyć swój język do moich ust, poruszając się wraz z moim. Poczułam jak zostaje podniesiona z podłogi i usiadłam na blacie. Rozszerzył moje nogi i stanął pomiędzy nimi wciąż dotykając mojego języka swoim. Podniosłam ręce i pociągnęłam go za włosy. Oderwał się ode mnie a ja czułam jak mój oddech próbuje wrócił do normalności, gdy chłopak zaczął całować moją szyję. Położyłam głowę na szafce za mną i mocniej pociągnęłam jego włosy. Jęk wydostał się z moich ust, kiedy on zaczął ssać i gryźć całowaną wcześniej skórę. Przeniósł swoją ręke z mojej szyi, jadąc w dół po ramie, aż dotarł do uda. Owinęłam nogi wokół jego pasa mocniej by być bliżej niego. 
- Justin? - Szepnęłam, próbując zatrzymać to co robił.
- Tak? - Powiedział patrząc mi w oczy.
- Twoje dłonie są zimne jak skurwysyn. - Zaśmiał się i przejechał dłonią wyżej.
- Przestań
- Nie mam pojęcia o czym mówisz Cass. - Powiedział podnosząc ją jeszcze wyżej. Usłyszałam jak drzwi otwierają i po chwili zamykają.
- Twój czas na pieprzenie się skończył. Jestem zaskoczony, że jeszcze nie zdjąłeś z niej ubrań. - Popatrzyłam w dal by ujrzeć śmiejącego się Travis'a i resztę.
- Co?
- Przybyliśmy tu by zobaczyć jak prawie uprawiasz seks w kuchni. Szczerze Cass, oczekiwałem, że jesteś z tego typu dziewczyn które wolą to robić w sypialni, ale jeśli to szafki i blaty tak na Ciebie działają to ok. - Powiedział ze śmiechem. Podniosłam ręke w której po chwili pojawiła się kula ognia. Jego oczy powiększyły się a on sam przestał się śmiać.
- Zgaś to Cassie. - Powiedział Justin zamykając moją dłoń.
- A-ale
- Zajmę się nim później, ale nie możesz używać ognia na ludzi w domu. Weź go na zewnątrz. - Skinęłam a on pocałował mój policzek.

Weszliśmy do salonu, a ja usiadłam na kolanach Justin'a. Cały ten dzień przeznaczyliśmy na relaks. Wiem, że coraz bliżej do bitwy, ale nie martwię się o to. Wiem, że wygramy bo muszę zatrzymać Penelope. Muszę mieć ją w mojej przyszłości, po prostu muszę. Ale również cieszę się, bo jest coraz bliżej Świąt a one zawsze były moim ulubionym wolnym czasem. Lola i Yasmine są takie same jak ja, wszystkie kochamy Święta. Położyłam głowę na klatce piersiowej Justin'a, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Podniosłam głowę i wstałam by zobaczyć kto jest za drzwiami. Otworzyłam je i prawie zakrztusiłam się swoją własną śliną. Co ona tu kurwa robi? Pchnęła mnie ze swojej drogi by stanąć z nim twarzą w twarz z uśmiechem na twarzy. Każdy wydawał się być zszokowany a ona tylko usiadła obok niego. Odwrócił swoją zdezorientowaną twarz w moją stronę, ale ja byłam zbyt wkurzona by na niego spojrzeć.
- Co Ty tu robisz Melissa?
- Przyszłam zobaczyć Justin'a. - Powiedziała, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Po co?
- Jest moim chłopakiem. - Spojrzałam na nią jakby była głupia, a Justin wstał z kanapy. Podszedł do mnie i położył swoje ręce po obu stronach mojej głowy. 
- Musisz oddychać, wciąż słyszę Twoje myśli a to przyprawia mnie o ból głowy. - Westchnęłam.
- Przepraszam, ja tylko--
- Wiem, powiem jej żeby wyszła. - Kiwnęłam głową i spuściłam wzrok. On podniósł moją głowę i uśmiechnął się do mnie.
- Hej, nie bądź smutna. Lubię kiedy się uśmiechasz. - Powiedział i cmoknął moje usta zanim się odwrócił.
- Melissa, myślę że musisz już iść. - Odwróciła głowę w jego stronę i od razu posmutniała. 
- Co? Dlaczego?
- Bo niedawno temu powiedziałem Ci, że nie jesteśmy w związku. Jestem w nim z Cassie.
- Cóż, ona i tak niedługo umrze więc myślę, że mogę już wrócić.
- Co masz na myśli mówiąc, że umrę? - Powiedziałam do niej. Uśmiechnęła się i wstała ze swojego miejsca. Podeszła bliżej mnie i stanęła naprzeciwko.
- To znaczy dokładnie to. - Poczułam jak mnie popycha i otwiera swoją torbę. Patrzyłam na nią zirytowana, gdy ona wciąż czegoś szukała.
- Wiem, ze gdzieś to tu jest, tylko sekundka. - Powiedziała i odwróciła się wyjmując coś z torby. Spojrzałam na Justin'a, który już na mnie patrzył.

Mogę ją teraz zabić? Zaśmiał się ale kiwnął głową.
- Mam. Więc gdzie skończyłam?
-  Już nie ma gdzie skończyłam. - Powiedziałam podnosząc ręke sprawiając, że nóż wypadł z jej dłoni.
- To było moje.
- Uups, nie obchodzi mnie to. - Trzymałam w dłoni kulę ognia i po chwili rzuciłam ją na nią. Słychać było jej krzyki, gdy z jej ciała nie pozostawało nic tylko popiół. Usiadłam na kanapie i spojrzałam w telewizor.
- Więc, kto jest za świątecznym filmem? - Lola zapytała klaszcząc dłońmi. 
- O tak. - Yasmine i ja powiedziałyśmy w tym samym czasie sprawiając, że wszyscy się zaśmiali. Justin machnął dłonią po ciele Melissy co sprawiło, że całe zniknęło. Usiadł obok mnie i pocałował. 
- Dobrze to zrobiłaś.
- Myślisz?
- Tak. - Przesunęłam się, więc siedziałam na jego kolanach twarzą do niego. 
- Może uczcimy to jutro wieczorem? - Jego oczy błysnęły ekscytacją a po chwili kiwnął głową. Chwycił moją twarz w swoje dłonie naciskając mocno swoimi ustami na moje. 
- Po jutrze nie będziesz już taka niewinna. Ciesze się. - Zaśmiałam się i odwróciłam by móc oglądać film. Znów położyłam głowę na piersi Justin'a, gdy poczułam jak zaczyna bawić się moimi włosami. Chciałam powiedzieć mu, ze go kocham ale nie wiedziałam jak na to zareaguje. Wcześniej był tak zestresowany, że nawet boję się mu to powiedzieć. Nie zrozum mnie źle, chcę mu powiedzieć ale nie chcę zakłócić jego spokoju. 
- Cass? Wszystko w porządku? - Wyrwałam się ze swoich myśli by spojrzeć w zaniepokojone oczy Justin'a.
- Tak, jest dobrze. - Skinął a ja wróciłam do oglądania filmu.

_________________________________________

nie sprawdzony, więc przepraszam jeśli są jakieś błędy.
także przepraszam za to, że rozdział dopiero dzisiaj. głupio mi się znowu tłumaczyć... ale jestem w III kl gim, egzamin, chce miec swiadectwo z paskiem, nacisk nauczycieli, JUZ probne egzaminy, kartk, odp... moze to i nie najlepsze dla niektorych wytlumaczenie, do tego rozdzialy sa krotkie i moglabym je szybciej tlumaczyc... wiem, przepraszam

FOLLOWNIJCIE NA TWITTERZE CASSIE  DEVIL'A LOLE KELSEY 

CHCE KTOS ZALOZYC INNE KONTA? PISZCIE NA TT LUB ASKU 

 kasia 

środa, 11 września 2013

Valdora Demons

Valdora


Lokalizacja: Valdora, zamek Bieber'a 

Wszyscy siedzieli przy długim stole czekając na kolację. Pan Bieber i jego Pani siedzieli na czele stołu wraz z Jazmyn i Jaxon'em Bieber'em. Obok nich były Rebekah i Kelsey. Tylko dwoje ludzi wie, że dziewczyny Weston są związane z Cassie. Jazmyn spojrzała na Rebeke z blaskiem a Calvin z głodem w oczach. Kwestionując co mogłoby być pomiędzy tymi dwojga postanowiła przeczytać ich myśli. Mając nadzieję, że nic się się nie dzieje, spojrzała na Kelsey, która miała rozdrażniony wyraz twarzy, kiedy Rebekah uśmiechała się głupkowato.
- Kelsey? Mogę z Tobą porozmawiać? - Kelsey odwróciła głowę w stronę Jazmyn.
- Tak Księżniczko. - Jazmyn i Kelsey wstały od stołu. Przeszły przez wielkie drzwi wychodząc z jadalni.
- Tak?
- Czy coś jest pomiędzy Rebeką a Calvin'em? - Jazmyn wyczuła, że Kelsey stała się zdenerwowana. Wiedząc, że ma coś na sumieniu kontynuowała.
- Zamierzasz mi odpowiedzieć?
- Ja uh Becky - Kelsey wzięła głęboki oddech, wiedząc, że musi powiedzieć prawdę dziewczynie, jako swój obowiązek opiekuna.
- Calvin i Rebekah śpią ze sobą od kilku tygodni. - Jazmyn poczuła jakby jej krew zaczęła płynąć lodowata. Jej oczy stały się ciemne a twarz czerwona ze złości.
- Dziękuje.
- Proszę, nie krzywdź jej. - Powiedziała, gdy Jazmyn odeszła. Dziewczyna odwróciła się i już miała coś powiedzieć, kiedy nagle dostała wizję. Zamrugała i zauważyła Kelsey z niejasnym wyrazem twarzy.
- Idź po mojego brata i rodziców.
- Co się dzieje?
- Po prostu zrób to. - Pobiegła powiedzieć strażnikom, żeby zamknęli każde drzwi w domu i pozostali gotowi wraz z bronią. Kelsey wbiegła do jadalni i zaraz potem do końca stołu.
- Panie Bieber, Pani, coś się dzieje. Jazmyn pobiegła do strażników. - Wszyscy wstali, wraz z Jaxon'em i ruszyli za Kelsey, zamykając za sobą drzwi. Gdy drewniana powłoka zamknęła się, od razu przed nimi pojawiła się Jazmyn.

- Jazmyn, co się dzieje? - Pan Bieber zapytał swojej córki, gdy ta miała wymalowany na twarzy strach i zmartwienie. Ciężko oddychała, przygotowując się do tego co miała powiedzieć.  
- To demony. Uciekli. Zbliżają się. - Twarz Pana Bieber'a zalała się obawą i paniką.
- Zabierzcie wszystkich do pokoi, zamknijcie wszystkie drzwi i nie wychodźcie dopóki tamci nie odejdą. - Nikt się nie ruszył.
- IDŹCIE. - Pan Bieber krzyknął, strasząc pryz tym każdego. Kelsey pobiegła do jadalni, mówiąc wszystkim aby pobiec do pokoi i zostać ze strażnikami. Jazmyn pobiegła do wieży północnej i chwyciła swój telefon, który leżał pryz łóżku. Wybierała numer, czekając aż druga osoba odbierze.
- Halo?
- Potrzebujemy pomocy. - Powiedziała szybko i na temat.
- Czemu? Co się dzieje?
- Jedź do Valdory SZYBKO - Głośny krzyk rozbrzmiał po drugiej stronie telefonu sprawiając koniec połączenia. 

Lokalizacja: Brooksfield, Conniticut

Justin's POV
Siedziałem na kanapie wraz z Cassie, oglądając jakiś film na który czekała. Jedyna rzecz, która nie uległa zmianie w okresie transformacji to jej miłość do świąt. Udekorowała cały pieprzony dom w światełka i inne gówna. Nawet postawiła choinkę z Lolą i Yasmine. Przysięgam, mój dom wygląda teraz jak cholerny biegun północny. 
- Fa la la la - Cassie śpiewała wraz ze słowami kolędy, czy cokolwiek to było. Ja? Ja niczego nie obchodzę, ale jeśli Cassie chce cieszyć się świętami myślę, że zrobię to dla niej. Oglądaliśmy film spokojnie, dopóki nie rozległ się dźwięk telefonu. Spojrzałem na nią ze zdezorientowanym wyrazem twarzy i odebrałem telefon, który leżał na stoliku. 
- Halo? - Zapytałem bawiąc się włosami Cassie, gdy jej głowa spoczywała na moich kolanach.
- Potrzebujemy pomocy. - Usłyszałem krzyk paniki Jazmyn. Zepchnąłem z siebie Cassie i wstałem stając w pionowej pozycji.
- Czemu? Co się dzieje?
- Jedź do Valdory SZYBKO - Ponownie usłyszałem krzyk kiedy połączenie zostało przerwane. Popatrzyłem na Cassie, która miała zmieszany wyraz twarzy i zadzwoniłem po resztę. Powiedziałem im, żeby szybko do mnie przyjechali, nie obchodziło mnie to, że musieli przenieść się tu swoimi mocami, musieli się pośpieszyć. Nie dłużej niż 14 sekund później wszyscy byli tutaj. 
- Co się dzieje?
- Coś dzieje się w Valdorze. - Ich oczy powiększyły się ze strachu a ja spojrzałem na Cassie.
- Musisz zostać tutaj z Yasmine i Brandon'em.
- Nie, idę z Tobą.
- Cassie, mówię poważnie.
- Justin, mogę pomóc. Umiem używać swoich mocy.
- Powiedziałem nie. Chcę żebyś została tutaj i pod żadnym pozorem masz nie opuszczać tego domu, zrozumiano?
- Tak. - Wymamrotała cicho, kiwając głową. Przeniosłem wzrok na Travis'a i Lolę. 
- Chodźmy. - Włożyłem kurtkę i naciągnąłem kaptur na głowę.

Mocami wydostałem się z domu i po chwili przed moimi oczami ukazał się mój prawdziwy dom. Witamy w Valdorze. Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem, że wszystko było zniszczone. Na początku myślałem, że to Anioły. Szliśmy dalej do przodu bramy, gdy zobaczyłem jak olbrzym połyka strażnika. Podszedłem i stanąłem naprzeciwko niego. Odwrócił głowę i zaśmiał się głośno.
- Wysłali małego chłopca, żeby nas pokonać? Jak słodko.
- Rozkazuję Ci odejść. - Skrzyżował ręce i popatrzył na mnie z góry.
- A Ty kim jesteś?
- Justin Drew Bieber, Książe Valdory. - Jego oczy powiększyły się, gdy na mnie spojrzał.
- Proszę Pana, nie miałem pojęcia, że tu jesteś.
- Kto nasłał Cie na zniszczenie mojego domu?
- Carter Proszę Pana, Carter lider aniołów nas przysłał. Nie chcieliśmy wyrządzić żadnej krzywdy ale nie mieliśmy wyboru.
- ODEJDŹ... TERAZ.
- Tak, Proszę Pana. - Powiedział ze strachem w oczach. Jedna rzecz którą powinieneś o mnie wiedzieć to to, że nawet jeśli ten koleś mógł mnie zjeść, jestem nadal najstraszniejszym w każdym miejscu w jakie pójde.

Devil nie jest kimś z kim możesz zadzierać. Zwłaszcza, jeśli wyrządzisz krzywdę jego rodzinie.

_________________________________________

krótki, ale 25 rozdział będzie dłuższy i z wątkiem erotycznym hehe (wiem, że sie cieszycie zboczuchy jedne) (to był 23 rozdział)
JAK ZMIENIACIE NICK NA TWITTERZE PISZCIE O TYM W INFORMOWANYCH ;)


WCHODŹCIE NA DRUGIE TŁUMACZENIE killing game
 

FOLLOWNIJCIE NA TWITTERZE CASSIE , DEVIL'A I NOWĄ LOLĘ  I KELSEY 



kasia

poniedziałek, 9 września 2013

nowe tłumaczenie

hej ;)
to nie jest rozdział :( wiem, bu...
ALE jeżeli są tu jakieś directioners, mam dla was nowe tłumaczenie :3 (dla nie directioners również oczywiście)
jest ono głównie z Harry'm i Liam'em.

Sophie jest zabójcą. wraz z Harry'm musi zabić 5 osób, później, któreś z nich musi zabić drugie. Liam jest jej najlepszym przyjacielem, który ma dziewczynę. jednak Sophie zakochuje się i w Hary'm i Liam'ie... kogo wybierze?

no i tak. jeżeli chociaż trochę was to zachęciło A ZAPOMNIAŁAM, są dłuższe rozdziały co was na pewno ucieszy hehe, kontynuując, wchodźcie na The Killing Game
jest trailer, prolog, bohaterowie i pierwszy rozdział :-)

no to tyle, pa i WCHODŹCIE NA TŁUMACZENIE ♥


kasia

sobota, 7 września 2013

Visions

Cassie's POV

Minęło kilka dni odkąd miałam sen z Justin'em. Myślę, że można powiedzieć, że sprawy mają się dobrze. Justin jeździł do i wracał z Valdory, kiedy ja nudziłam się w jego domu. Dzisiaj miał pomóc mi w używaniu swoich mocy. Boję się ale z drugiej strony inna część mnie jest podekscytowana. Justin wszedł do pokoju, uśmiechając się do mnie a ja wstałam z łóżka.
- Gotowa?
- Jak nigdy dotąd. - Wziął moją ręke w swoją a ja zamknęłam oczy gdy przedostaliśmy się do mojej docelowej klasy. Gdy podniosłam powieki ujrzałam piękne łąki wokół nas. Spojrzałam na Justin'a kiedy on ruchem ręki wyczyścił całą drogę od miejsca gdzie staliśmy do końca łąki.
- Przygotuj się. - Kiwnęłam a on sprawił, że przed nami pojawili się ludzie w czarnych szatach iz czerwonymi oczami. Wzięłam głęboki oddech, tak jak mi powiedział i podniosłam rękę gdy jeden z nich podbiegł do mnie. Zamknęłam oczy lecz poczułam jak zostaje pchnięta na ziemię.
- Ałć. - Wymamrotałam.
- Cass, musisz się skupić. - Powiedział Travis w czarnym kolorze szaty. Kiwnęłam a on wrócił na swoją pozycję. Lola podbiegła do mnie a ja próbowałam zatrzymać ją przez lewitację i kopnięcia ale znowu wylądowałam na ziemi. Pomogła mi wstać, gdy Brandon był już następny. Po raz kolejny upadłam na tyłek. Yasmine była kolejna, której mocą była pokusa. Próbowałam użyć mojej myślowej mocy, zatrzymując wszystko wokół ale to nie zadziałało. Nadal widziałam obrazy mojej słabości.
- Nie mogę tego zrobić. - Justin pojawił się obok i spojrzał na mnie.
- Musisz tylko zrelaksować swój umysł. Spróbuj nie myśleć o tym jaki ruch wykonać, pozwól aby to samo przeszło przez Ciebie. Oddech, zamknij oczy i zrób to.
- Postaram się.
- Jeszcze raz. - Wzięłam oddech, zamknęłam oczy i poczułam jak ziemia pod moimi stopami zaczyna się poruszać. Moje oczy otworzyły się szeroko, kiedy nagle zobaczyłam biegnącego do mnie Travis'a. Podniosłam ręce, gdy ogień wystrzelił z nich sprawiając upadek chłopaka. Następna była Lola z jej boksem. Podskoczyłam w górę i kopnęłam ją gdy upadła. Brandon miał moc kontrolowania ciała. Zamknęłam przed nim swój umysł i rzuciłam go na ziemię. Wreszcie Yasmine. Pokazała mi obraz Justin'a robiącego odrobinę nieprzyzwoitych rzeczy, lecz ja zamknęłam oczy by po chwili i je otworzyć i pokazać jej, jej słabość.

Po kilku godzinach treningu czułam się trochę lepiej niż kiedy zaczęłam. Justin pojawił się obok mnie z uśmiechem na twarzy co sprawiło, że mój dobry humor powrócił. Poczułam parę oczu na sobie, więc odwróciłam się i zobaczyłam człowieka ubranego na biało ze smutnym wyrazem twarzy.
- Zaraz wracam.
- Gdzie idziesz?
- Myślałam, że coś widziałam. Zaraz wrócę. - Kiwnął głową a ja odeszłam od nich i ruszyłam w stronę ukrywającej się osoby. Ujrzałam małego chłopca ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
- Zgubiłeś się?
- Jesteś szalona pomagając im.
-  Co?
- Nie masz pojęcia co się stanie gdy on wygra tą bitwe.
- Co masz na myśli? Kim jesteś?
- Mam na imię Potter. Jestem Aniołem na szkoleniu. - Przełknęłam ślinę. Nie powinnam rozmawiać z tymi ludźmi.
- Oh, ja uh muszę iść - Powiedziałam, wracając do swoich normalnych rozmiarów.
- Czekaj, m-mogę Ci coś pokazać? - Odwróciłam się by zobaczyć Justin'a patrzącego na mnie z dziwnym wyrazem twarzy po czym wróciłam wzrokiem na chłopca.
- Tylko szybko.
- Daj mi swoje dłonie. - Dałam mu to o co prosił, gdy zamknął swoje oczy. Zrobiłam to samo a to co zobaczyłam, cholernie mnie przestraszyło.

Wszystko było czarne, zero słońca, zero życia, wszystko było obrzydliwe. Widziałam ludzi w czarnym, bez uśmiechu na ich twarzach. Wszystko było przerażające. Kiedy obraz się zmienił, zobaczyłam Justin'a siedzącego na tronie i mnie obok niego trzymającą jego ręke. Moje włosy były czarne, miałam czarną sukienkę, Justin miał na sobie rzeczy tego samego koloru co ja, jego włosy były jak zwykle postawione do góry, ale oczy miał czarne. Dziewczyna płakała przy naszych stopach a my nie okazywaliśmy żadnych emocji. Justin podniósł swoją dłoń a ona po sekundzie była martwa. Poczułam jak jego ręce puszczają moje, więc spojrzałam na niego z góry.
- To stanie się jeśli on wygra. Chcesz żeby tak było? - Pokręciłam głową.
- Więc powiedz mu, że nie walczysz, nie pozwól im zwyciężyć Cassie. To zniszczy wszystko.
- CASSIE IDZIESZ? - Usłyszałam krzyk Justin'a. Kiwnęłam do niego i raz jeszcze popatrzyłam na chłopca.
- Narazie. - Skinął do mnie a ja podeszłam do Justin'a.
- Na co patrzyłaś?
- Na śmierć.
- Uh ok? Idziemy coś zjeść. - Kiwnęłam głową a on wziął moją ręke w swoją.

Poszliśmy do małego baru, który był niedaleko nas i weszliśmy do środka. Gdy byliśmy już w budynku wszystko zatrzymało się. Podeszliśmy do stolika a ja usłyszałam szepty, które mówili ludzie.
- To Cassie, Pani Justin'a.
- Ci którzy zabijają bez namysłu. - Usiedliśmy a ja popatrzyłam na Justin'a.
- Wszystko w porządku?
- Mogę Cie o coś zapytać?
- Jasne.
- Jeśli wygramy bitwę, co się zmieni?
- Wszystko, będziemy mieli kontrolę nad światem. Wszystkie anioły zginą.
- Mogę Ci coś pokazać?
- Co to jest?
- Daj mi swoje dłonie. - Podał mi dłonie a ja zamknęłam oczy. Pozwoliłam zobaczyć mu co pokazał mi Potter a gdy wizja skończyła się, otworzyłam oczy widząc chłopaka patrzącego na mnie.
- Co to kurwa jest?
- Taki będzie świat jeśli wygrasz.
- Cassie, nie będzie tak. Kto Ci to powiedział? - Mówił śmiejąc się.
- Pamiętasz jak powiedziałam, że coś zauważyłam.
- Tak.
- To był chłopiec, był ubrany cały na biało i pokazał mi to.
- Rozmawiałaś z aniołem?
- Justin, miałam mnóstwo pytań a on mi to pokazał.
- Chcesz zobaczyć co stanie się ze światem? Prawdę o tym.
- Jasne. - Otoczył moją głowę swoimi rękoma i wziął głęboki oddech.

Zobaczyłam siebie z Justin'em i swoją siostrą. Siedzieliśmy przed miłym widokiem szczęśliwie żyjących ludzi. Odwróciłam się i ujrzałam Justin'a bawiącego się z małą dziewczynką, która śmiała się. Przekręcił głowę w moją stronę i uśmiechnął się do mnie. Poczułam jak coś dotyka moją dłoń i obróciłam się widząc uśmiechającą się do mnie Kelsey.
- Jest śliczna, prawda?
- Jest Twoja? - Spojrzała na mnie i pokręciła głową.
- Twoja. - Justin podniósł dziewczynkę do góry i przekazał ją mnie. Popatrzyłam na nią z góry i zobaczyłam jak mruga, sprawiając że butelka z mlekiem pojawiła się w jej ustach. Ona jest moja?
- Nazywa się Penelope Marie Bieber. - Usłyszałam głos Rebeki, gdy pojawiła się obok mnie. Zamrugałam kilka razy i zobaczyłam, że Justin zabiera ręce z mojej głowy.
- To jest to co się stanie jeśli wygramy.
- To piękne.
- Aniołowie nie są dobrymi ludźmi, my jesteśmy. Chcą sprawić, żeby wszystko było dla nas trudniejsze. Dlatego chciałem żebyś ich nie słuchała.
- Ok.

To było to, po tym jak zobaczyłam to wszystko wiedziałam, że musimy wygrać tą walkę. Nie dla mnie, nie dla Justin'a ale dla Penelope. Jeśli chciałam ją mieć, musiałam wygrać tą bitwę. Wszystko się teraz zmieniło. Robię to dla niej.


____________________________________________


witam i przepraszam :( rozdziału nie było bardzo długo z czego jest mi bardzo przykro. miała dodać go Weronika, jednak wystąpiły chyba jakieś komplikacje... no nic, ważne że już jest :) mam nadzieję, że wam się podoba ;)
kiedy kolejny nie mam pojęcia, ale postaram się dodać jak najszybciej (jeżeli ani laptop ani internet (który łapie od kuzyna lol) nie będą stwarzać problemów, tak jak było dotychczas)

zapomniałam napisać, że JEST NOWA CASSIE, KTÓRĄ KONIECZNIE MUSICIE FOLLOWNĄĆ ----> CASSIE
NO I OCZYWIŚCIE DEVIL  

CHCE KTOŚ ZAŁOŻYĆ KONTO LOLI, YASMINE, BRANDON'A I TRAVIS'A? PISZCIE NA TT LUB ASKU (wiem, szybka jestem)

wgl zepsułam myszke brata bo chciałam przetłumaczyć rozdział... może mi nic nie zrobi?


kasia