Cassie - Polyvore
Cassie's POV
To był ten dzień, dzisiejszego ranka wszyscy spotykali się w Valdorze by ustawić świat takim jaki powinien być. Angels przeciwko Devils. Każdy został specjalnie wytrenowany, by doczekać tej chwili. Usiadłam na łóżku kiedy Justin był w biurze załatwiając kilka rzeczy. Będziemy walczyć w centrum Valdory. Niedaleko od zamku, ale blisko by zobaczyć wszystko z okna. Justin wszedł do pokoju, gdy ja zakładałam kozaki. Miał coś w ręce, kiedy do mnie podszedł.
- Co to jest?
- Jeśli coś mi się stanie, chcę, żebyś to wzięła i była bezpieczna. - Wziął moją dłoń i coś na niej położył. Spojrzałam na rzecz i ujrzałam naszyjnik z napisem 'love'. Wróciłam na niego wzrokiem a on patrzył na mnie z góry.
- Zawsze potrafisz mnie zmotywować, jesteś osobą, dzięki której jestem szczęśliwy, Ty Cassandra Joy Weston jesteś miłością mojego życia. Bez względu na to co się dzisiaj stanie, chcę, żebyś była bezpieczna. - Położył swoje dłonie na moim brzuchu i popatrzył na mnie.
- Opiekuj się nią, proszę. - Przez jego słowa byłam w szoku.
- J-justin. - Poczułam jak łza formuje się w moim oku i spływa po policzku.
- Kocham Cię Cassie i zawsze będe Cię kochał. - Powiedział układając swoje ręce po obu stronach mojej głowy.
- Ja też Cię kocham Justin. Ja też. - Przyciągnął moją twarz bliżej jego i ułożył swoje usta na moich. To nie był wymuszony pocałunek, to było coś w stylu jeśli nie wrócę dzisiaj do domu, wiedz, że zawsze będe Cię kochał.
Oderwaliśmy się od pocałunku a on spojrzał prosto w moje oczy.
- Jesteś gotowa?
- Tak, chodźmy obronić naszą córkę. - Powiedziałam do niego sprawiając, że się uśmiechnął.
- Naszą córkę. Będzie mieć jedno piekło życia. - Wzięłam jego dłoń w swoją i zamknęłam oczy. Poczułam jak moje ciało dryfuje i od razu wiedziałam, że transportujemy się do Valdory. Nigdy tam nie byłam, ale najwyraźniej jest to niezwykle ogromne. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą ładną, zieloną trawę. Naokoło było jasno, tak jak w lecie. Powietrze pachniało świeżo jak pod deszczu, a miejsce było wspaniałe. Spojrzałam prosto przed siebie i zobaczyłam dom Justin'a. Był ogromny i piękny. Złapałam dłoń Justin'a sprawiając, że obrócił swoją głowę w moją stronę.
- Gotowa?
- Zróbmy to. - Podeszliśmy do drzwi, które otworzył chłopak i zamknął je od razu po tym jak weszliśmy.
- MATKO?! OJCZE?! - Usłyszałam kroki i odwróciłam się by zobaczyć Panią Mallette.
- Witaj Cassie.
- Dzień dobry raz jeszcze Pani.
- Jesteś na dzisiaj przygotowana?
- Jak nigdy dotąd. - Pokiwała głową i weszliśmy do holu, gdzie wszyscy już stali. Lola i Travis pojawili się w tym samym momencie co Yasmine i Brandon. Jazmyn przybyła z Jaxon'em i ich ojcem. Kelsey była z Jarid'em, więc uśmiechnęłam się do niej.
- Czy wszyscy są gotowi? - Kiwnęliśmy głowami i wyszliśmy za drzwi. Justin trzymał mocno moją dłoń, kiedy doszliśmy do ostatecznego miejsca. Po chwili już wiedziałam czemu chłopak kazał mi założyć te kozaki. Ziemia była pokryta śniegiem, biel pokrywała każdą powierzchnię.
Staliśmy na ziemi, patrząc w dal i czekając aż tamci się pojawią. W końcu zobaczyłam grupę ludzi idących ku nam, co sprawiło, że głośno przełknęłam ślinę. Spojrzałam na Justin'a, który kiwnął do mnie głową, że wszystko się zaczyna.
- Będzie dobrze. - Mrugnęłam i zobaczyłam jak tamci się na nas patrzą.
- Czekaliśmy na ten dzień Carter.
- I w końcu się doczekaliśmy. - Justin zrobił jakiś sygnał ręką i po chwili wszystkie cienie pojawiły się przy nas. Mogłam zobaczyć jak Carter zaczyna się denerwować, przełknął ślinę i stał w miejscu nic nie robiąc. Nikt nie wydał dźwięku, nikt się nie poruszył.
- TERAZ - Carter krzyknął sygnalizując wszystkim jego Angels aby zdobyli to co należy do nas. Byliśmy silniejsi, wiedzieliśmy to, nawet Carter. Na początku nie oddaliśmy walki, Justin powiedział, że to tylko sposób na to, żeby myśleli, że mogą wygrać. Położyłam ręce na moim brzuchu a oczy Carter'a powiększyły się.
- STOP - Wszystko przestało się ruszać.
- Myślę, że coś się dzieje. - Justin ścisnął moją dłoń mocniej a ja spojrzałam na niego. Zaczął iść do mnie zanim nie stanął przede mną z uśmiechem na twarzy.
- Mogę dotknąć? - Popatrzyłam na Justin'a a on kiwnął. Przesunęłam ręke a on położył swoją na moim brzuchu. Jego oczy rozszerzyły się a ja zaczęłam się usmiechać.
- Zaplanowałaś to.* - Puściłam ręke Justin'a a swoją położyłam na policzku i głowie Carter'a. Jego krzyki było słychać na całej ziemi. Jego twarz zaczęła płonąć a skóra odrywać się. Puściłam go a on od razu upadł na ziemie.
- T-ty masz-
- Moc? Tak kurwa mam. - Podniosłam dłoń na której po chwili pojawiła się kula ognia.
- Chcesz to zobaczyć? - Jego oczy krzyczały ze strachu, ale ja nie dałam ciała. Rzuciłam na niego ogień sprawiając, że jego ciało zaczęło się palić w śniegu. Na naszych oczach zamienił się w popiół. Dało się słyszeć krzyki i wrzaski Angels* po tym jak płakali po śmierci ich lidera.
Mogłam poczuć jak moje tętno rośnie wraz ze złością. Nagły przypływ ciepła, gdy jeden z Angels podbiegł do nas. Podniosłam ręke i rzuciłam kule ognia, które zabiły większość z nich. Reszta z nimi walczyła, ale Justin stał obok mnie, bo wiedział, że jeśli mnie puści, moge być na tyle słaba by umrzeć. Moje serce zaczęło bić szybciej a ja domyśliłam się, że on o tym wiedział.
- Cassie wystarczy.
- Nie.
- Cassie, zabijasz samą siebie.
- Zamknij się. - Powiedziałam mu, gdy moje ciało zaczęło robić się słabsze. Justin puścił moją dłoń a ja poczułam jakby moje ciało było sparaliżowane. Zauważyłam przed sobą Angel'a, ale na szczęśscie po chwili pojawił się cień, jednak ja dalej byłam zbyt słaba by zrobić cokolwiek. Z trudem mogłam oddychać, tak jakby moje gardło było zamknięte. Następną rzeczą, którą wiedziałam było wołanie mojego imienia, a po chwili poczułam pod sobą coś zimnego.
- CASSIE - Jeszcze raz. Po tym wszystko stało się rozmyte. Wydawało się, że rozmawiające osoby były mile stąd i nie mogłam już ich usłyszeć. Poczułam jak moje oczy zamykają się i wszystko stało się czarne.
___________________________________________________
dzieeeeeeeeeeeeeeeeń dobry! co tam jak tam u was?? (dobra i tak wiem ze nie odpowiecie)
miał byc do niedzieli i jest, woho c nie
nastepny nwm kiedy
jeszcze druga czesc 27 rozdzialu i druga czesc devil'a JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
SĄ TU JAKIEŚ DIRECTIONERS/JANOSKIANATORS/GLEEKS/TEEN WOLFERS?
bo wgl to ja belieber nie jestem lols nie no, jestem tak jakby w polowie. uwielbiam, kocham i wgl justina ale to nie to samo co z 1d czy janoskians ://////////////
JAK ZMIENIACIE USERNAME NA TT, NAPISZCIE O TYM W INFORMOWANYCH. JESLI TEGO NIE ZROBICIE, USUWAM WGL Z INFORMOWANYCH!!!!!!!
pytania:
ask
tt
kasia
- Tak, chodźmy obronić naszą córkę. - Powiedziałam do niego sprawiając, że się uśmiechnął.
- Naszą córkę. Będzie mieć jedno piekło życia. - Wzięłam jego dłoń w swoją i zamknęłam oczy. Poczułam jak moje ciało dryfuje i od razu wiedziałam, że transportujemy się do Valdory. Nigdy tam nie byłam, ale najwyraźniej jest to niezwykle ogromne. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą ładną, zieloną trawę. Naokoło było jasno, tak jak w lecie. Powietrze pachniało świeżo jak pod deszczu, a miejsce było wspaniałe. Spojrzałam prosto przed siebie i zobaczyłam dom Justin'a. Był ogromny i piękny. Złapałam dłoń Justin'a sprawiając, że obrócił swoją głowę w moją stronę.
- Gotowa?
- Zróbmy to. - Podeszliśmy do drzwi, które otworzył chłopak i zamknął je od razu po tym jak weszliśmy.
- MATKO?! OJCZE?! - Usłyszałam kroki i odwróciłam się by zobaczyć Panią Mallette.
- Witaj Cassie.
- Dzień dobry raz jeszcze Pani.
- Jesteś na dzisiaj przygotowana?
- Jak nigdy dotąd. - Pokiwała głową i weszliśmy do holu, gdzie wszyscy już stali. Lola i Travis pojawili się w tym samym momencie co Yasmine i Brandon. Jazmyn przybyła z Jaxon'em i ich ojcem. Kelsey była z Jarid'em, więc uśmiechnęłam się do niej.
- Czy wszyscy są gotowi? - Kiwnęliśmy głowami i wyszliśmy za drzwi. Justin trzymał mocno moją dłoń, kiedy doszliśmy do ostatecznego miejsca. Po chwili już wiedziałam czemu chłopak kazał mi założyć te kozaki. Ziemia była pokryta śniegiem, biel pokrywała każdą powierzchnię.
Staliśmy na ziemi, patrząc w dal i czekając aż tamci się pojawią. W końcu zobaczyłam grupę ludzi idących ku nam, co sprawiło, że głośno przełknęłam ślinę. Spojrzałam na Justin'a, który kiwnął do mnie głową, że wszystko się zaczyna.
- Będzie dobrze. - Mrugnęłam i zobaczyłam jak tamci się na nas patrzą.
- Czekaliśmy na ten dzień Carter.
- I w końcu się doczekaliśmy. - Justin zrobił jakiś sygnał ręką i po chwili wszystkie cienie pojawiły się przy nas. Mogłam zobaczyć jak Carter zaczyna się denerwować, przełknął ślinę i stał w miejscu nic nie robiąc. Nikt nie wydał dźwięku, nikt się nie poruszył.
- TERAZ - Carter krzyknął sygnalizując wszystkim jego Angels aby zdobyli to co należy do nas. Byliśmy silniejsi, wiedzieliśmy to, nawet Carter. Na początku nie oddaliśmy walki, Justin powiedział, że to tylko sposób na to, żeby myśleli, że mogą wygrać. Położyłam ręce na moim brzuchu a oczy Carter'a powiększyły się.
- STOP - Wszystko przestało się ruszać.
- Myślę, że coś się dzieje. - Justin ścisnął moją dłoń mocniej a ja spojrzałam na niego. Zaczął iść do mnie zanim nie stanął przede mną z uśmiechem na twarzy.
- Mogę dotknąć? - Popatrzyłam na Justin'a a on kiwnął. Przesunęłam ręke a on położył swoją na moim brzuchu. Jego oczy rozszerzyły się a ja zaczęłam się usmiechać.
- Zaplanowałaś to.* - Puściłam ręke Justin'a a swoją położyłam na policzku i głowie Carter'a. Jego krzyki było słychać na całej ziemi. Jego twarz zaczęła płonąć a skóra odrywać się. Puściłam go a on od razu upadł na ziemie.
- T-ty masz-
- Moc? Tak kurwa mam. - Podniosłam dłoń na której po chwili pojawiła się kula ognia.
- Chcesz to zobaczyć? - Jego oczy krzyczały ze strachu, ale ja nie dałam ciała. Rzuciłam na niego ogień sprawiając, że jego ciało zaczęło się palić w śniegu. Na naszych oczach zamienił się w popiół. Dało się słyszeć krzyki i wrzaski Angels* po tym jak płakali po śmierci ich lidera.
Mogłam poczuć jak moje tętno rośnie wraz ze złością. Nagły przypływ ciepła, gdy jeden z Angels podbiegł do nas. Podniosłam ręke i rzuciłam kule ognia, które zabiły większość z nich. Reszta z nimi walczyła, ale Justin stał obok mnie, bo wiedział, że jeśli mnie puści, moge być na tyle słaba by umrzeć. Moje serce zaczęło bić szybciej a ja domyśliłam się, że on o tym wiedział.
- Cassie wystarczy.
- Nie.
- Cassie, zabijasz samą siebie.
- Zamknij się. - Powiedziałam mu, gdy moje ciało zaczęło robić się słabsze. Justin puścił moją dłoń a ja poczułam jakby moje ciało było sparaliżowane. Zauważyłam przed sobą Angel'a, ale na szczęśscie po chwili pojawił się cień, jednak ja dalej byłam zbyt słaba by zrobić cokolwiek. Z trudem mogłam oddychać, tak jakby moje gardło było zamknięte. Następną rzeczą, którą wiedziałam było wołanie mojego imienia, a po chwili poczułam pod sobą coś zimnego.
- CASSIE - Jeszcze raz. Po tym wszystko stało się rozmyte. Wydawało się, że rozmawiające osoby były mile stąd i nie mogłam już ich usłyszeć. Poczułam jak moje oczy zamykają się i wszystko stało się czarne.
___________________________________________________
dzieeeeeeeeeeeeeeeeń dobry! co tam jak tam u was?? (dobra i tak wiem ze nie odpowiecie)
miał byc do niedzieli i jest, woho c nie
nastepny nwm kiedy
jeszcze druga czesc 27 rozdzialu i druga czesc devil'a JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
SĄ TU JAKIEŚ DIRECTIONERS/JANOSKIANATORS/GLEEKS/TEEN WOLFERS?
bo wgl to ja belieber nie jestem lols nie no, jestem tak jakby w polowie. uwielbiam, kocham i wgl justina ale to nie to samo co z 1d czy janoskians ://////////////
JAK ZMIENIACIE USERNAME NA TT, NAPISZCIE O TYM W INFORMOWANYCH. JESLI TEGO NIE ZROBICIE, USUWAM WGL Z INFORMOWANYCH!!!!!!!
pytania:
ask
tt
kasia
Świetny ale nie zrozumiałam. Justin nie wiedział, że Cassie ma moc? O co chodziło z tym: "Zaplanowałaś to" i to że położyła ręce na brzuchu? Odpowiedz please.. do następnego
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to pytanie zadał Carter do Cassie. ;) Ale pewna nie jestem.
UsuńŚwietnie przetłumaczony. ;))
to nie justin powiedzial co cassie tylko carter. 'zaplanowalas to' nwm czy to mialo byc do justin'a czy do cassie tak dokladniej, ale mysle ze do cassie. ze by nie bylo walki, takiej wiekszej. tak mysle? rece na brzuchu w sensie dziecko ktore nosi, penelope, kopnela moze czy cos takiego :) przynajmniej tak mysle, tak mi sie wydaje
Usuńszkoda, że taki krótki. dzięki, że tłumaczysz. kc xx ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuńGenialny! Nie mogę się doczekać nexta!:*
OdpowiedzUsuńO mój boze świetne! Mam nadzieje, ze Cassie nic sie nie stalo.
OdpowiedzUsuńJa jestem janoskianator <3
OdpowiedzUsuńDział świetny *-*
Czekam na więcej :3
/ Mika_xoxo_
omg co dalej?! Sheghwjwbwlsmvdlrkwlwjbe
OdpowiedzUsuńJejku zgon. *o*
OdpowiedzUsuńCudo , cudo :*
OdpowiedzUsuńO Boże świetny.. Już nie mogę się doczekać nastepnego
OdpowiedzUsuńChcę już następny jdfshgfj *.*
OdpowiedzUsuńdygfukvxfyujvcgukbcseyujcdryuvgftuhvcxrtggvxdfdygfukvxfyujvcgukbcseyujcdryuvgftuhvcxrtggvxdfgv U.W.I.E.L.B.I.A.M !!!!!!!
OdpowiedzUsuńjejku <3
OdpowiedzUsuńtu też ciekawie a chce zawiesić czytajcie
OdpowiedzUsuńhttp://ilosteverythingwhatihave.blogspot.com
świetny jak zwykle
Dopiero nie dawno odkrylam to tlumaczenie i tak mnie wciagnela cala ta historia ze w jeden dzien przeczytalam wszystko.
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny jak zwykle :)
A tak w ogole to swietnie tlumaczycie dziewczyny!
Nie moge doczekac sie nastepnego :)
Boże jakie to jest booskie. Kocham Twoje tłumaczenie ;3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :)
Kocham to <3
OdpowiedzUsuńMega ♡ kiedy nastepny ?;*
OdpowiedzUsuńWoow Kiedyy nastepny? Super że to tlimaczysz :)
OdpowiedzUsuń